Katarzyna Świderska o nieszczęściach współczesnych kobiet

Katarzyna Świderska o nieszczęściach współczesnych kobiet

Katarzyna Świderska

Rozmowa z KATARZYNĄ ŚWIDERSKĄ – strategiem, coachem, współprowadzącą kurs rozwojowy „Wyzwanie Tamar” wyd. RTCK

– Chyba nie będzie przesadą stwierdzenie, że do początku XX wieku obowiązywał patriarchat. Od stu lat kobiety wzięły sprawy w swoje ręce i… Trochę się jeszcze w tym gubimy?

– Na początku chciałabym uprzedzić, że nie jestem specjalistką ani w zakresie psychologii, ani socjologii, ani też związków. Jestem mamą samodzielnie wychowującą dwóch nastoletnich synów, dumną mamą doktorantki PAN, coachem i strategiem z wieloletnim doświadczeniem. W pewnym sensie identyfikuję się raczej z kobietami „po przejściach”, które jednak w trudnościach dostrzegają szansę na zmianę i rozwój, nie zaś „dopust boży”.

A wracając do pytania – jestem zdania, że patriarchat obowiązuje nadal i to w bardzo wielu miejscach, środowiskach, zawodach, w naszych rodzinach, miejscach pracy. Szczególnie w rodzinach, bo właśnie w rodzinnych relacjach kobiety podlegają starym zasadom, trybom, wzorcom wychowawczym i stąd nasze wszystkie nieszczęścia. To nas kształtuje od dziecka. Często nie mamy wystarczającej wiedzy, często odwagi lub po prostu siły, aby coś zmieniać. Najczęściej obserwuje jednak, że nie mamy świadomości, że wyuczone od dzieciństwa programy zachowań można przeprogramować, że można inaczej funkcjonować.

– Najnowsza książka o. Szustaka mówi o Tamar, która staje wobec mężczyzn jak równa. Z punktu widzenia współczesnej kobiety ta równość wydaje się być oczywista. A może jednak nie?

– Starotestamentowa Tamar nie od razu staje jak równa mężczyznom. Ona to robi dopiero, kiedy doznaje krzywdy, kiedy rozumie wreszcie, że została oszukana. I dopiero wtedy podnosi głowę, strzepuje sukienkę, poprawia chustę i idzie po swoje. I schemat ten jest niestety aktualny do dziś. Zbyt wiele kobiet przez lata znosi niesprawiedliwość, urąganie swojej godności, przemoc fizyczną i psychiczną, żyje w braku poszanowania, bo ustępuje tradycji lub wybiera „mniejsze zło”. Nie jestem feministką, nigdy nią nie byłam i nie będę. Skrajności dzielą, oddalają ludzi od siebie. A my mamy się uzupełniać, nie konkurować czy naśladować. Jestem fanką rodzin, małżeństwa, współpracy, doskonalenia się, więzi pokoleniowych, poszanowania, miłości, szacunku, współpracy – wszyscy jesteśmy sobie równi, ale wszyscy jesteśmy inni i powołani do swoich własnych misji w życiu. Strasznie się w tych rolach zastaliśmy i wciskamy się non stop w stereotypy.

– Co jest największym nieszczęściem współczesnych kobiet? I przypuszczam, że w odpowiedzi padnie słowo „mężczyzna”…

– Nieszczęściem współczesnych kobiet jest to, że… wybierają niewłaściwych mężczyzn. Najczęściej niedojrzałych chłopców. A robią tak, ponieważ tkwią w nadanych społecznie rolach i nie potrafią zająć swojego miejsca godności. Tamar zrozumiała to dość późno, lecz na tyle wcześnie, aby wygrać siebie. My kobiety zbyt często godzimy się na bylejakość, bagatelizujemy ostrzeżenia intuicji, bierzemy za męża Księcia zamiast Króla. Nazwała to tak dobitnie ostatnio moja koleżanka Marta Filipczyk z Fundacji RTCK – wspaniała, mądra  dziewczyna, która absolutnie otworzyła mi oczy! Mężczyzna nadający się do dorosłej relacji z kobietą to ktoś na kształt Króla, który bierze odpowiedzialność, podejmuje decyzje, ma siłę woli, mówi tak-tak lub nie-nie, szanuje innych, nie ocenia, nie obmawia, szanuje rodziców, dorobek pokoleń, potrafi przez całe życie rozwijać się i stawiać sobie wyzwania, nowe cele.

Przynudzam? No ale proszę spojrzeć. Większość kobiet szuka mężczyzn, których mogą sobie urobić, zaopiekować, za nich decydować, żeby jeszcze w myślach czytali. Albo wręcz przeciwnie z braku ojca w domu, szukają w nich ojców. A jak wiele kobiet czeka na Rycerza vel Królewicza na białym koniu? Ciągle dziewczynki są tak wychowywane, są śliczne i mają się uśmiechać i często siedzieć cicho, bo tak wypada. I od tego wszystko się właśnie zaczyna. A skoro jesteśmy sobie równi, to powinniśmy być dla siebie lustrem, wsparciem, uzupełnieniem. Nie ścierać się ciągle, szukając przereklamowanych kompromisów, tylko iść pod rękę w tym samym kierunku, szukać konsensusu. Bo jak mówi Kamil Zbozień, założyciel RTCK – kompromis to najgorsza rzecz na świecie, każdy musi coś poświęcić, szukajmy konsensusu czyli wspólnego sensu.

– Jaki jest „najgorszy typ faceta”? (…)

Całą rozmowę przeczytasz w DTS. Za darmo pod linkiem:

WYBORY 2024

REPERTUAR KINA SOKÓŁ

Reklama