Joanna Otto – kobieta zakochana w zwierzętach

Joanna Otto – kobieta zakochana w zwierzętach

Rozmowa z Joanną Otto – prezesem Stowarzyszenia  do walki z Bezdomnością Zwierząt „Przytul mnie”, właścicielką firmy, mamą, partnerką i mimo młodego wieku (48 lat) babcią Nikodema. Przede wszystkim jednak wielką miłośniczką zwierząt

– Jak zaczęła się Pani przygoda ze zwierzętami?

– Zawsze kochałam zwierzęta i zawsze też coś pchało mnie w kierunku niesienia pomocy naszym „braciom mniejszym” jak mówił św. Franciszek z Asyżu. W miarę upływu czasu, potrzeby stawały się coraz większe. I stąd właśnie pomysł na założenie stowarzyszenia. Chcieliśmy już na większą skalę zacząć działać, pomagać ludziom i zwierzętom. Tak właśnie powstało Stowarzyszenie do walki z Bezdomnością Zwierząt „Przytul mnie”. Akurat w Nowym Sączu otworzono schronisko, na które miasto czekało od lat. Wygraliśmy konkurs na prowadzenie placówki.  I tak działalność naszego stowarzyszenia skupiła się głównie na prowadzeniu schroniska. Jest to jednak ogrom pracy, nie możemy narzekać na brak zajęć. Jesteśmy otwarci codziennie, przez osiem godzin. Niezależnie od pogody, naszego samopoczucia, czy stanu epidemiologicznego, musimy pójść do pracy. Zwierzęta przecież nie mogą zostać bez opieki. To nie jest instytucja, którą można zamknąć z jakikolwiek powodów.

– Może się mylę, ale praca w schronisku kojarzy się raczej przyjemnie. Wyprowadzanie pupilów na spacer, karmienie, głaskanie skrzywdzonych przez los futrzanych przyjaciół, którzy zawsze odwdzięczą się nam spojrzeniem pięknych oczu i pocałunkiem na policzku…

– No niestety nie wygląda to aż tak pięknie. Oczywiście praca ze zwierzętami daje ogromną satysfakcję (inaczej nie miałabym siły i chęci się tym zajmować…), ale nasza praca to nie sielanka. Trafiają do nas najczęściej zwierzęta chore. Trzeba się nimi zająć. Wykonać badania, czyścić klatki i kuwety dla kotów. Należy pamiętać, że zwierzęta te często są po traumatycznych przeżyciach, nie wszystkie są „miłe”, musimy sobie radzić z różnymi, ciężkimi przypadkami. Niektóre koty, po porzuceniu nie przywykną już do nikogo, albo bardzo długo zostaną „dzikimi kotami”. Bardzo dużo ludzi porzuca psy chore i stare. Te zwierzęta potrzebują specjalistycznej opieki geriatrycznej. Wymagają też specjalistycznej diagnostyki i opieki. Jeżeli to konieczne, poddajemy zwierzęta eutanazji. To są trudne przypadki. Każdy wymaga zaangażowania i poświęcenia.

– Ale oprócz działania w stowarzyszeniu i zajmowania się schroniskiem, ma Pani jeszcze inne obowiązki. Chyba trudno to wszystko pogodzić? (…)

Całość przeczytasz w DTS – bezpłatnie pod linkiem:

 

Targi Edukacja, Kariera, Przyszłość

REPERTUAR KINA SOKÓŁ

Reklama