Jamna: tutaj posłuchasz mszy z chorałem gregoriańskim

Jamna: tutaj posłuchasz mszy z chorałem gregoriańskim

Chorał gregoriański już od roku rozbrzmiewa w Sanktuarium Matki Bożej Niezawodnej Nadziei w Jamnej. Jego melodie wznoszą się do nieba podczas Mszy Świętych w rycie tradycyjnym, tzw. trydenckim, odprawianych w jamneńskim kościele w niedziele i święta o godz. 16.00. 

W najbliższą niedzielę. 3 grudnia do Jamnej przybędą kantorzy, którzy wspólnie zaśpiewają na mszy świętej, tworząc scholę. Po liturgii odbędzie się spotkanie, podczas którego kantorzy opowiedzą o chorale, o śpiewaniu i odpowiedzą na pytania.

– Ostatni Sobór uczy, że „Kościół uznaje śpiew gregoriański za śpiew własny liturgii rzymskiej”. Soborowy dokument dodaje, że w działaniach liturgicznych śpiew ten „powinien otrzymać miejsce pierwsze”. Niestety, chorał śpiewany jest w bardzo niewielu miejscach i pozostaje praktycznie nieznany. Można temu jednak zaradzić. Chorał, śpiew własny liturgii rzymskiej, zawitał do kościoła ojców dominikanów w Jamnej  na stałe – mówi dominikanin Wojciech Gołaski OP.

Dominikanin podaje cztery zasady, jakie przyświecają jamneńskiemu przedsięwzięciu.

Pierwsza z nich mówi, że Panu Bogu należy dawać to, co najlepsze.

– Stąd zaproszono najlepszych śpiewaków – takich, którzy nie tylko śpiewają chorał, ale robią to bardzo dobrze. Po drugie, właściwym miejscem chorału jest liturgia. Jest to muzyka modlitewna. Dlatego nie zorganizowano prezentacji czy koncertów, lecz śpiew – tak jak być powinno – jest częścią Mszy.

Trzecia zasada wynika z drugiej:

– Skoro jest to śpiew liturgiczny, to nie powinien być wydarzeniem jednorazowym, lecz winien brzmieć stale i regularnie. Bo i liturgię odprawia się stale i regularnie. Stąd obecność chorału co tydzień – wyjaśnia dominikanin.

Ostatnia czwarta zasada wynika z pierwszej i mówi, że jeśli ma to być śpiew najlepszy, musi być śpiewem zawodowym.

– Tak też uczyniono. Dzięki ofercie zawodowej śpiewak całe swoje zaangażowanie może wpisać w czas swojej pracy. Dla chorału jest to z korzyścią, a śpiewakom stwarza możliwie najlepsze warunki ich służby – podkreśla duchowny. 

Kantorem posługującym w Jamnej jest od wielu miesięcy Sławomir Witkowski z Chorzowa, wieloletni szef męskiej scholi gregoriańskiej o nazwie Schola Cantorum Minorum Chosoviensis.

Schola ta istnieje już ponad 20 lat i angażuje się w śpiewanie podczas liturgii, nagrywanie płyt i koncertowanie. Do tej pory jednak nikt nie zwrócił się do śpiewaków z ofertą regularnego śpiewania chorałowego całej mszy w rytmie cotygodniowym.

***

Poniżej wywiad, jaki z kantorem Sławomirem Witkowskim przeprowadził dominikanin, Wojciech Gołaski OP. 

– Co to jest właściwie chorał gregoriański? 

-Chorał jest ogromnym repertuarem śpiewów należących do liturgii Kościoła, jest jej śpiewem własnym i powinien brzmieć praktycznie wszędzie tam, gdzie sprawowana jest liturgia katolicka. Początkowo przekazywany ustnie, w IX i X wieku został spisany, dzięki czemu możemy dziś kultywować tę ponad tysiącletnią tradycję.

– Jest Pan szefem scholi gregoriańskiej działającej już ponad 20 lat. Co Was skłoniło do tego, żeby wybrać właśnie ten rodzaj śpiewu?

– Myślę, że przede wszystkim jakiś rodzaj własnej wrażliwości. Ten rodzaj śpiewu jest dla nas dogodnym środkiem wyrazu, sposobem na zaangażowanie w przepiękną tradycyjną liturgię i równocześnie wspaniałą osobistą modlitwą – rozmową z Bogiem za pośrednictwem świętych tekstów połączonych z muzyką, uświęconą przez wieki modlitwami Ojców. Jest to też wspaniała przygoda, ciągły wspólny rozwój zarówno muzyczny jak i wewnętrzny, duchowy.

– Czym jest dla Pana śpiewanie co niedzielę na mszach na Jamnej? 

-Jest to święta służba. Mam świadomość, że swoim śpiewem nie tworzę „oprawy“ ani „fajnego klimatu“, ale śpiewam teksty należące integralnie do liturgii, dodatkowo w formie najbardziej zalecanej przez sam Kościół. Jest to ogromna odpowiedzialność, ale też wielka radość i zaszczyt. Poprzez swoją stałość i regularność doświadczenie to jest dla mnie szczególnie cenne, bo pozwala zakosztować dynamiki roku liturgicznego – jego przenikającej się zmienności i stałości.

– Jak się śpiewa chorał na Mszach w rycie tradycyjnym?

-Jest bardzo dużo spokoju, nie ma pośpiechu, mogę wyśpiewać wszystko to, co podają księgi (i nic nie trzeba dodawać). Pomiędzy śpiewem kapłana a śpiewem kantora panuje harmonia, wzajemna współpraca i uzupełnianie się. Nie ma współzawodnictwa czy przekrzykiwania się, podczas gdy na Mszach „nowych“ śpiew najczęściej pozostaje bardziej lub mniej znaczącym „przerywnikiem“. Mam też wrażenie, że również wierni dobrze odnajdują się w tej sytuacji, z pełną wolnością angażując się w liturgię czy to przez śpiew części stałych, czy też przez aktywne słuchanie – tak samo istotne i wartościowe.

– Czy dojeżdżanie na Jamną regularnie co tydzień aż z Chorzowa nie jest zbyt dużym trudem? 

-Całe szczęście dojazd jest dobry i pomimo odległości (200 km) zajmuje mi tylko dwie godziny. Nigdy ten czas nie jest dla mnie stracony. Szkoda mi tylko pozostawionej w domu rodziny, ale mam nadzieję, że choć trochę udaje mi się to wynagrodzić w inne dni… Mam nadzieję, że mi wybaczą.

– Jaką dałby Pan radę komuś, kto nigdy nie spotkał się z chorałem, lecz chciałby to zmienić, a przypuśćmy, że mieszka niedaleko Jamnej? 

– Jeśli ma niedaleko, to nie ma na co czekać, tylko przyjeżdżać! Najlepiej nie raz. Tego doświadczenia nie da się opowiedzieć, to trzeba przeżyć. Należy tylko pozbyć się wszelkich uprzedzeń i być otwartym. Nie jest nawet konieczna znajomość łaciny, bo liturgia nie działa tylko przez zrozumienie słów – jej treść jest o wiele większa i dociera do nas na różne sposoby – każdy z nas ma swoją intuicję liturgiczną i za jej pomocą może zanurzyć się w oceanie wiary.

 

Fot. Grzegorz Szarek. 

 

 


Targi Edukacja, Kariera, Przyszłość

REPERTUAR KINA SOKÓŁ

Reklama