Jak skończę 70 lat, przerzucę się na skitury

Jak skończę 70 lat, przerzucę się na skitury

Rozmowa z Janem Golbą, burmistrzem Muszyny

– Jeździ Pan na nartach?

– Tak, tradycyjnie. Ten sezon rozpocząłem jeszcze w grudniu, na Jaworzynie Krynickiej, bo tam były najlepsze warunki. Teraz już na wszystkich stacjach w okolicach Krynicy i Muszyny warunki do jazdy są bardzo dobre.

– W samej Muszynie też pojeździmy?

– U nas funkcjonował jeden wyciąg w Szczawniku, prowadzony przez Dwie Doliny. Niestety w ubiegłym roku został unieruchomiony, głównie  z uwagi na problemy własnościowe. Po śmierci właściciela gruntu, który pochodził z Niemiec, jego spadkobierca niestety nie dogaduje się z firmą Dwie Doliny. Jestem z tej sytuacji bardzo niezadowolony, bo ten wyciąg cieszył się ogromną popularnością. Rozmawiałem zarówno z właścicielem wyciągu, jak i właścicielem gruntu. Podjąłem się nawet próby negocjacji między nimi. Właściciel z Niemiec dwukrotnie przyjeżdżał w tej sprawie na rozmowy do Muszyny, ale pozytywnego finału nie ma.

– Nie można tego terenu od niego wykupić?

– Rozmowy prowadzone były również i pod tym kątem. Powiem jednak szczerze, że propozycje cenowe, jakie przedstawia, są zaporowe. Gmina oczywiście nie może tego kupić i prowadzić działalności gospodarczej. Choć w tym wypadku nawet jakby mogła, to proponowana cena wykupu gruntów jest za bardzo wygórowana. Smuci mnie to, bo są inwestorzy, którzy są zainteresowani wykupieniem tej stacji narciarskiej i jej dalszym prowadzeniem.

– W 2012 r. zgłosił Pan do Subregionalnego Programu Rozwoju budowę pierwszej w Polsce krytej stacji narciarskiej. Wówczas szacowano, że kryty stok powstanie w ciągu pięciu lat. Pomysł już całkiem upadł?

– Obecnie w ogóle go nie rozpatruję. Ogromnie nad tym ubolewam, bo było pięciu inwestorów z różnych państw zainteresowanych tą unikatową w skali europejskiej inwestycją. Kryty stok miał być właściwie częścią przedsięwzięcia, jaki mamy opracowany dla terenu Związku Gmin Krynicko-Popradzkich. Niestety wszystkie próby utworzenia u nas nowych stacji narciarskich rozbijają się przede wszystkim o Regionalną Dyrekcję Ochrony Środowiska w Krakowie, która systematycznie negatywnie opiniuje nasz plan zagospodarowania przestrzennego. Również odwołania do Ministerstwa Środowiska nigdy nie przyniosły pozytywnego rezultatu. Ten impas trwa nie kilka, a kilkanaście już lat. Jeszcze mój poprzednik podejmował próby [Jan Golba jest burmistrzem od 2009 r.] budowy stacji narciarskich. W tej sprawie interweniowali też nasi posłowie, kolejni wojewodowie. I nic! Teren jest wykluczony przez opinie RDOŚ. Tymczasem Muszyna podobnie jak Krynica, Łabowa, Piwniczna ma pod tym kątem olbrzymi potencjał. Ta branża powinna być podstawą funkcjonowania turystyki w naszym regionie.

– Bo tu zawsze jest śnieg.

– Dokładnie tak. Jak to zwykli relacjonować dziennikarze: „Za Krzyżówką zaczyna się inny świat”. Wszędzie jest czarno, a u nas zawsze biało.

– Choć zimy już nie takie jak dawniej. Która dla Pana jest pamiętna?

– To był rok 1978. Wówczas brałem ślub i przeprowadzałem się do Muszyny. Ja pochodzę z okolic Mielca, gdzie jest płasko i zwykle niewiele śniegu, więc tereny górskie Muszyny i okolic pokryte ogromną ilością śniegu były dla mnie niezwykłym doznaniem. Dopiero zaczynałem je odkrywać. Wjeżdżając na Krzyżowkę, miałem poczucie, że świat się kończy. Dalej były już tylko metrowe zaspy.

– Nie mając stacji narciarskich, czym Muszyna zimą przyciąga turystów?

– Atrakcji zimowych mamy bardzo wiele. Obecnie swój renesans przeżywają kuligi. Saniami można dotrzeć do bardzo urokliwych miejsc w górach. Ścieżki rowerowe, jakie powstały na naszym terenie, teraz idealnie sprawdzają się do organizacji kuligów, szczególnie na trasie Muszyna-Krynica. Wraca też moda na psie zaprzęgi. Niezależnie od istnienia stacji narciarskich rozwija się skituring. Mamy kryte lodowisko. Dużą popularnością cieszy się też sankostrada, prowadzona na Złockiem przez firmę Fakro. Ponadto turyści w okresie zimowym nastawieni na czynny wypoczynek chętnie korzystają z hal sportowych. I, co mnie bardzo zaskakuje, zimą nie słabnie zainteresowanie naszymi ogrodami. Kamery, które zliczają turystów, odnotowały, że od lipca do listopada ogrody odwiedziło 140 tysięcy osób, a w grudniu ok. 2000 osób. Może nie jest to porażająca liczba, ale przecież o tej porze nie da się podziwiać roślin.  Myślę, że teraz turystów przyciągają tam fantastyczne panoramy widokowe.

– I iluminacje świetlne.

– Tak, one przyciągają spacerowiczów wieczorową porą. Podobnie jak pawilon muzyczny, gdzie odbywają się koncerty.

– Pięknie oświetlonych miejsc do spacerowania w Muszynie nie brakuje. Teraz oddano również deptak na ul. Kościelnej, łączącej rynek z ogrodami biblijnymi.

– Ta ulica będzie jeszcze bardziej dopieszczona. Pojawi się tam mała architektura, donice, ławki, kwiaty, być może w niektórych fragmentach drzewa.  Efekt z pewnością będzie jeszcze lepszy, kiedy zakończone zostaną prace w rynku.

– Mówi Pan, że jeździ tradycyjnie na nartach, a skiturów już Pan spróbował?

– Jeszcze nie. Zażywam różnych aktywności fizycznych – poza nartami jeżdżę na łyżwach, gram w piłkę halową, tenisa, trochę pływam. Żartuję, że kiedy skończę 70 lat może zacznę biegać i wtedy również przerzucę się na skitury, bo to chyba mniej wyczerpujący fizycznie sport od tego, który obecnie uprawiam (śmiech).

Przeczytaj więcej ciekawych tekstów w „Dobrym Tygodniku Sądeckim” – do bezpłatnego pobrania:

 

Fot. Arch. UMiG Muszyna

Burmistrz Jan Golba z uczestnikami realizowanego przez gminę projektu „Jeżdżę z głową”

 

WYBORY 2024

REPERTUAR KINA SOKÓŁ

Reklama