Jak sądecki strażnik zaprosił panią na spacer… do znaku zakazu

Jak sądecki strażnik zaprosił panią na spacer… do znaku zakazu

Na co dzień Łukasz Horowski patroluje osiedla miasta. Jako strażnik miejski dba o spokój i porządek w Nowym Sączu. Jednak jego praca nie jest tak prosta jak mogłoby się wydawać.

Każdego dnia na swoim szybkim rowerze zmierza w kierunku miejsca, gdzie coś złego się dzieje. Częste zgłoszenia interwencji przez mieszkańców wpływają na to, że czasami musi przemierzyć całe miasto, aby znaleźć się w miejscu, gdzie go potrzebują.

Każdy patrol ma przydzieloną daną część miasta, np. jedna grupa ma Stare Miasto, a inna Millenium. Jednak jeśli jest potrzeba, to ja ze swojej części miasta, którą patroluję, przemieszczam się w inne miejsce. Powodem tego jest to, że czasami tych interwencji jest wiele w różnych częściach miasta, w takiej sytuacji jest wysyłany patrol, który znajduje się najbliżej miejsca zgłoszenia. Czasami zdarza mi się, że muszę jechać z osiedla Millenium, które akurat patroluję, aż pod ruiny zamku, ponieważ tam jestem potrzebny – mówi Łukasz.

Piękne popołudnia, słoneczne wieczory, zachwycająca pogoda: takie oto uroki najbardziej zachęcają młodszych i starszych do spędzania wolnego czasu ze znajomymi w plenerze. Jednak nie wszystko złoto co się świeci, zdarza się, że podczas takich spotkań, które odbywają się np. w parku, jest spożywany alkohol a należy przypomnieć, że picie alkoholu w miejscu publicznym jest zabronione i może skończyć się to mandatem karnym. Choć są w Nowym Sączu miejsca, których ten przepis nie obejmuje, np. ogródki piwne

Bywają momenty, że pomimo dobrych chęci, niezbędne jest ukaranie osoby, wobec której podejmowana jest interwencja, mandatem karnym. Zdarzają się czasami jednak przypadki, że jesteśmy wzywani do osób nietrzeźwych, często śpiących na ławkach w parku. Takie osoby są przez nas transportowane do Izby Wytrzeźwień. Jednak na takie osoby trzeba patrzeć z innej perspektywy, gdyż przez alkohol na własne życzenie marnują sobie życie. Na izbie znajdują się oni pod stałą opiekę lekarską. Czasem zdarza nam się interweniować również wobec osób bezdomnych, wtedy zostają one przewiezione do domu Alberta – mówi z powagą Łukasz.

Oczywiście są przeciwnicy Straży Miejskiej, ale więcej jest jej zwolenników, o czym świadczą chociażby liczne prośby o interwencje.

– Często w okresie zimowym dostajemy zgłoszenia o spalaniu odpadów w piecach. Lecz w większości przypadków okazuje się, że mieszkańcy nieumiejętnie rozpalają węgiel w piecu a to powoduje większe zadymienie, co mylnie jest interpretowane przez zgłaszających, sugerujących spalanie odpadów – mówi Łukasz.

Podczas swojej siedmioletniej służby, spotkał się on z wieloma sytuacjami. Najczęściej jest wzywany do niewłaściwego parkowania. Bardzo miło wspomina sytuację, w której miał możliwość rozmawiania z pewną kobietą, która zaparkowała na zakazie.

Karanie kogoś nie jest żadną satysfakcją. Ostatnio miałem sytuację, w której pewna kobieta wjechała na zakazie ruchu i zaparkowała na zakazie zatrzymywania się. Była ona w stosunku do mnie bardzo nieuprzejma. Zaprosiłem ją, aby razem ze mną spojrzała na oznakowanie jakie jest w tym miejscu. Kiedy doszliśmy do znaków, kobieta zrozumiała swój błąd. Cała sytuacja skończyła się tylko pouczeniem – opowiada.

Patrząc z perspektywy czasu, Łukasz jest zadowolony z podjętej przez siebie decyzji dotyczącej pracy w Straży Miejskiej w Nowym Sączu. Jego receptą na szczęście były spontaniczne decyzje w młodości, które skierowały go na stanowisko strażnika miejskiego.

Alicja Augustyn
Fot. Joanna Korzeń

Czytaj więcej:

WYBORY 2024

REPERTUAR KINA SOKÓŁ

Reklama