Grać i budować jednocześnie

Grać i budować jednocześnie

Rozmowa z Arturem Kapelko, prezesem Miejskiego Klubu Sportowego Sandecja.

– Nowemu premierowi podobno przysługuje sto dni spokoju, a prezesowi klubu? W Nowym Sączu pracuje Pan już pięć miesięcy.

– Jedna ze szkół zarządzania mówi, że pracę menedżera ocenia się po roku. Jednak komisja konkursowa już w trakcie rekrutacji pytała mnie o plan działania, potencjalnych sponsorów, inwestorów, więc do tych umownych stu dni bardzo bym się nie przywiązywał. Działać trzeba szybciej, ale to nie może być główne kryterium naszej pracy. Trzeba działać mądrze, wspólnie i w oparciu o ludzi, którym Sandecja jest bliska, albo którzy wiedzą, jak dobra jest to marka w polskiej piłce.

– Gdyby Pan miał do wyboru trzy odpowiedzi: a. jestem szczęśliwy, że wybrałem Nowy Sącz, b. żałuję podjęcia się roli, nie wiedziałem w jakie problemy wdepnę, c. nie mam jeszcze zdania – to którą odpowiedź by Pan wybrał?

– Nie mam żadnych wątpliwości, iż jestem szczęściarzem, że trafiłem do Sandecji. To był dobry wybór nie tylko w życiu zawodowym, ale i osobistym. Cieszę się z każdego dnia tutaj. Trafiałem we wspaniałe miejsce i to pod wieloma względami. Nie tylko piękne, ale pełne ludzi przedsiębiorczych. Oni dobrze wiedzą, że na efekty pracy trzeba czasami poczekać, ale również solidnie na nie zapracować. Teraz jestem w okresie, kiedy wolnego czasu ciągle mi brakuje – choćby dla najbliższych – ale jestem szczęśliwy z sytuacji, w jakiej się znalazłem.

– Przed naszym programem zadzwoniłem do losowo wybranego pracownika związanego z Sandecją i co odpowiedział na pytanie „jaka sytuacja?”

– Nie wiem.

– Płacą przed terminem!

– Uuu..

– Dlaczego Pan tak głośno odetchnął? Myślał Pan, że usłyszałem coś niedobrego?

– To jest zasługa Rady Miasta, pana prezydenta i jego współpracowników. Zatroszczyli się, żeby mój start, te pierwsze sto dni na stanowisku nie były obciążone dodatkowymi problemami. Na te główne efekty naszej pracy trzeba jeszcze poczekać. Nie mamy jeszcze podpisanych konkretnych umów, ale śmiało można powiedzieć, że zainteresowanie Sandecją jest spore.

– Zainteresowanie kogo? Kibiców, sponsorów, inwestorów?

– Kibiców, opinii publicznej i potencjalnych inwestorów, czyli tych, którzy chcieliby nabyć akcje klubu.

– Podczas naszej pierwszej rozmowy, cztery miesiące temu, zaległości klubu w wypłatach sięgały 2-3 miesięcy.

– Były zaległości, ale Sandecja znajdowała się wówczas w okresie – nazwijmy go – przejściowym. Dzisiaj nadal istnieje w skali roku dziura budżetowa do pokrycia i nad tym pracujemy.

– Jak duża jest ta dziura?

– Nie chciałbym mówić o konkretach, one są stosunkowo jawne, ale nie chcę się na nich skupiać. Bardziej cieszy mnie to, że plan, jaki sobie założyliśmy, realizujemy krok po kroku.

– Ale ta dziura jest tak wielka, że nie śpi Pan z jej powodu po nocach?

– Nie! Śpię mocno, bo kiedy mam bardzo intensywny dzień pracy, to, jak dziecko, muszę siedem godzin odespać z zegarkiem w ręku.

– Czyli było tak: kiedyś zaległości w płatnościach sięgały kilku miesięcy, ale przyjechał do Nowego Sącza Artur Kapelko i wszystko zaczęło się dobrze dziać.

– Tak nie było. To nie jest moja zasługa. Jedne koszty musieliśmy zrestrukturyzować, inne na nas niespodziewanie spadły, bo musieliśmy dostosować obiekt do wymogów I ligi. Te koszty rosną i rosnąć będą, bowiem w Polsce powstało wiele nowoczesnych obiektów piłkarskich.

– Na które oczywiście patrzymy z zazdrością.

– Na które patrzymy z  zazdrością, ale też wyciągamy wnioski, bo niektóre z nich zostały niedoszacowane, inne przeszacowane…

– Na przykład stadion Górnika Zabrze, czyli bardzo nowoczesny obiekt z wielką dziurą w środku trybun?

– Myślę, że akurat Górnik ma niewielką biedę, jeśli chodzi o nowy stadion. Dużo gorzej z obiektami, które mają ogromnie przeszacowane koszty. Wówczas zarobić na utrzymanie takiego stadionu jest bardzo trudno.

– Dajmy zatem przykład źle oszacowanego potencjału obiektu sportowego.

– Wolałbym podać dobre przykłady: Legii Warszawa, Cracovii, czyli stadionów, na których kluby zarabiają. Tam są organizowane koncerty i inne wydarzenia, a operator ma możliwość na takim obiekcie uzyskiwać przychody.

– A może jest im łatwiej dlatego, że w Warszawie i Krakowie dużo więcej się dzieje niż w Nowym Sączu?

– Ok, ale istnieją również obiekty w dużych miastach, które zostały źle oszacowane. Generują wysokie koszty i nie jest sprawą prostą, by władze tych miast albo same kluby dawały takie przychody, by obiekt się bilansował.

– Podczas naszej pierwszej rozmowy powiedział Pan, że na diagnozę sytuacji klubu musimy jeszcze poczekać. To może teraz nadszedł moment na taką diagnozę.

– To dobry moment. O bilansie otwarcia rozmawiałem m.in. z prezydentem miasta i sympatykami klubu, a dzisiaj będę rozmawiał z wiceprzewodniczącym Rady Miasta Krzysztofem Głucem. Potencjał Sandecji to nie tylko pierwsza drużyna, ale również druga, która śmiało puka do szatni pierwszego zespołu. Potencjał klubu to również młodzi i bardzo młodzi piłkarze, którzy mocno rokują, by za jakiś czas odgrywać w Sandecji pierwszoplanowe role. Jest wielu juniorów i piłkarzy drugiej drużyny, na których występy z przyjemnością się chodzi. Czasami chodzę tam jawnie, czasami mniej jawnie. Nie zawsze oni muszą wiedzieć, że prezes jest na meczu. Często chodzę też po to, by porozmawiać z rodzicami piłkarzy i chwalę ich, bo ci zawodnicy dobrze rokują Sandecji na niedaleką przyszłość.

– Cztery miesiące temu powiedział Pan również, cytuję: „Sandecja i region bardzo potrzebują nowego stadionu i nie ma co od tego tematu uciekać”.

– Dlatego nikt nie ucieka. Prezydenci intensywnie nad tym pracują, ja sam zorganizowałem kilka spotkań z firmami posiadającymi doświadczenie w budowie stadionów. Kluczową dla Sandecji sprawą jest, by nowy obiekt był budowany etapami, aby drużyna w trakcie przebudowy mogła na nim rozgrywać swoje mecze (…). Uzyskałem opinię specjalistów w tej dziedzinie i dzisiaj już wiemy, że zespół podczas tych prac będzie mógł rozgrywać mecze przy Kilińskiego.

– Jeszcze jeden cytat z naszej poprzedniej rozmowy: „Życie nauczyło mnie, żeby nie składać deklaracji dotyczących czasu”. Gdybym więc zapytał, kiedy ten nowy stadion będzie gotowy, to odpowiedź już znamy: życie nauczyło mnie…

– Powiedziałem, że konsultacji w sprawie budowy było sporo, więc to kwestia najbliższych tygodni, kiedy prezydent przedstawi stanowisko, do której opcji budowy się skłaniamy.

– Może do opcji tureckiej? Trybuny szeptają, że może to Turcy wybudują nam stadion.

– Wzbudziliśmy zainteresowanie rynku tą inwestycją i wśród wielu opcji nie są wykluczone również firmy zagraniczne.

– Sponsorzy, inwestorzy, prywatyzacja klubu…

– Zacznijmy od kwestii najważniejszej czyli inwestorsko-właścicielskiej. Jak daleka jest droga do sukcesu w tej mierze? Powtarzam – dopóki nie ma podpisu na dokumencie, nie ma o czym mówić. Powiem ogólnie – jest kilka podmiotów, z którymi o tym rozmawiamy i które przyglądają się sytuacji. Sandecja posiada ważne atuty, o których wspominałem, jest największym klubem w dużym i prężnym regionie, ale nie podjąłbym się podania daty, kiedy uda się ten proces sformalizować. Kluczowe jest to, by obciążenia klubowe zostały zdjęte z barków miasta.

– Sandecja przestanie być klubem miejskim?

– Na pewno jakaś forma współpracy powinna być zachowana, bo o to również inwestorzy pytają i miasto w przyszłości powinno być w Sandecję jakoś zaangażowane.

– Sponsorzy?

– Mamy tutaj nowe otwarcie. Menedżerem działu marketingu została pani Iwona Kubiak, odpowiadająca za relacje sponsorskie. Powiem tylko, że wcześniejsze wpływy ze sponsoringu czy marketingu handlowego nie były znaczącymi pozycjami w budżecie klubu. Pod kasami stadionu zawsze są kolejki, ale jeśli chodzi o kolejkę chętnych do sponsorowania klubu czy wykupienia reklamy, to ta kolejka faktycznie nie była długa.

– Cel główny Sandecji? W trzy lata wrócić do Ekstraklasy?

– Bardzo ważny cel, ale nie najważniejszy. Przebudowa stadionu determinuje pozostałe cele i trzeba to sformalizować możliwie szybko. Ekstraklasa byłaby taką wisienką na torcie i na to trzeba być gotowym pod każdym względem: sportowym i organizacyjno-ekonomicznym. Wcale nie trzeba być bogatym, żeby grać w Ekstraklasie, ale trzeba mieć sprecyzowane cele (…).

 

Wykorzystano fragmenty wywiadu dla Regionalnej Telewizji Kablowej

Targi Edukacja, Kariera, Przyszłość

REPERTUAR KINA SOKÓŁ

Reklama