Ja i mikrofon szybko się polubiliśmy

Ja i mikrofon szybko się polubiliśmy

Miałam oprowadzać wycieczki po Paryżu albo w najgorszym wypadku uczyć języka francuskiego. Taki był mój plan na życie. Zakochałam się w tym języku, we Francji zresztą też. „Szlifowałam” francuski od czwartej klasy szkoły podstawowej. Mama zapisała mnie na lekcje do siostry zakonnej, miała na imię Anastazja. Cudowna kobieta z wielkim sercem, która pięknie mówiła po francusku.

Pierwszymi rzeczami, które mnie nauczyła – poza podstawowymi słówkami – były „Zdrowaś Mario” i „Ojcze Nasz”. Później klasa francuska w liceum i studia na filologii romańskiej. Już nawet dokładnie nie pamiętam, kiedy pojawiła się myśl o dziennikarskie. W każdym razie, zamarzyła mi się o praca w gazecie. Życie szybko zweryfikowało, że marzenia to jedno, a realia drugie. Jako młoda studenta drugiego roku postanowiłam, że sama znajdę pracę w mediach. W jednej z lokalnych gazet w Tarnowie kazali mi złożyć CV i czekać na telefon, może kiedyś się odezwą. Raczej w to wątpiłam, patrząc na podejście pani z sekretariatu i stertę podań na biurku. W drugim wydawnictwie, potraktowali mnie bardzo profesjonalnie, udało mi się nawet dobić do redaktora naczelnego, ale jedyną rzeczą, którą byli mi w stanie zaoferować to trzytygodniowa praktyka bez opcji pozostania w redakcji. Tylko takie mieli możliwości. Nie zraziłam się.  Szybko pojawiła się myśl: Skoro nie gazeta to może radio? I tak zawitałam do redakcji RDN Małopolska. Miałam szczęście, trafiłam na dyrektora promocji i reklamy – bardzo konkretny facet, kazał wysłać CV i czekać. Zadzwonili po tygodniu, zapraszając na rozmowę kwalifikacyjną. Trwała godzinę, ówczesny dyrektor radia tak mnie maglował przez godzinę, że totalnie odechciało mi się tam pracy. Zaznaczam, że moje doświadczenie dziennikarskie poza pisaniem tekstów do szkolnej gazetki było niewielkie. Tak się złożyło, że ów dyrektor zadzwonił jeszcze tego samego dnia i (…)

To tylko fragment tekstu! Całość przeczytasz w wydaniu 500+.

Pobierz bezpłatnie specjalne wydanie „Dobrego Tygodnika Sądeckiego” – kliknij, pobierz, przeczytaj!

Reklama