Ela Fałowska: Marzy mi się obora z prawdziwego zdarzenia

Ela Fałowska: Marzy mi się obora z prawdziwego zdarzenia

– Niektórzy mężowie kupują swoim żonom drogie buty, ciuchy, kolczyki, pierścionki ze złota, a mnie mój mąż Radek na zeszłoroczną gwiazdkę kupił solidny traktor – mówi z uśmiechem urocza, filigranowa Ela Fałowska. – Wie, czym mi sprawić radość. Pewnie na urodziny kupi mi parę byczków.

Elżbieta i Radek a właściwie Konrad Fałowscy dwa lata po ślubie w 2003 r. objęli po rodzicach Eli gospodarstwo rodzinne w Rąbkowej. Zdecydowali się na hodowlę zwierząt rzeźnych tzw. opasów. W Rąbkowej, która ma ponad 150 „kominów” albo numerów, jak kto woli, są zaledwie trzy gospodarstwa specjalistyczne, w tym właśnie gospodarstwo państwa Fałowskich. To teren turystyczno-rekreacyjny nad Jeziorem Rożnowskim, ziemie tutaj liche, powierzchnie terenów rolnych więcej niż skromne. Dlatego gospodarząc na ośmiu hektarach, muszą dodatkowo dzierżawić około 40 hektarów łąk, ugorów, by wyżywić swoje stado krów i byków. Ba, nawet dzierżawią lotnisko w Łososinie Dolnej, by zbierać tam trawę na sianokiszonkę.

Zanim objęli gospodarstwo, rodzice pani Eli – Maria i Eugeniusz Romańczykowie żyli z uprawy sadów śliwkowych, malin, truskawek. Głowa domu pan Eugeniusz dorabiał również jako budowlaniec. W jego ślady poszedł zresztą Konrad Fałowski. Absolwent nowosądeckiej „budowlanki” też dorabiał na budowach, z tą różnicą, że za granicą.

– Z naszej hodowli można wyżyć – mówi pani Ela. – Ale zarobione przez Radka pieniądze idą na inwestycje, na przyszłość. Nie możemy stać w miejscu. A takie gospodarstwo jak nasze to studnia bez dna. Potrzebne są nowoczesne maszyny, urządzenia usprawniające pracę, stąd wspomniany traktor.

Rzeczywiście. W gospodarstwie Fałowskich widać kobiece ręce. Schludne i porządne. Czyściutko. (…)

Przeczytaj całość w DTS – za darmo pod linkiem:

Reklama