Dramatyczny rok na sądeckich drogach. Zginęło aż 27 osób

Dramatyczny rok na sądeckich drogach. Zginęło aż 27 osób

Na sądeckich drogach od początku bieżącego roku do dziś zginęło aż 27 osób licząc z nienarodzonym dzieckiem. 22 wypadki okazały się śmiertelne. Tak tragicznego roku na Sądecczyźnie nie było, a do jego końca pozostało jeszcze kilka tygodni. Statystyki są zatrważające. To o kilkanaście zgonów więcej niż w 2017 roku.

Na tragiczny bilans złożyła się śmierć jedenastu pieszych, sześciu kierowców samochodów, sześciu pasażerów, motocyklisty, kierowcy motoroweru, rowerzysty oraz nienarodzonego chłopca.

Głównymi przyczynami dramatycznych zdarzeń drogowych jest nieprzestrzeganie przepisów, głównie – nadmierna prędkość. Stan dróg również pozostawia wiele do życzenia.

W ubiegłym roku na polskich drogach zginęło 2831 osób.

– W dobie ciągłego rozwoju motoryzacji problem wypadków drogowych stał się problemem globalnym. Liczba samochodów przekroczyła już 1,1 miliarda i wciąż rośnie. Każdego dnia na świecie w wyniku wypadków na drogach poszkodowanych jest 140 tysięcy osób. Spośród nich ponad 3 tysiące umiera, a około 15 tysięcy już nigdy nie odzyska pełnej sprawności – informuje asp. dr Iwona Grzebyk-Dulak z KMP w Nowym Sączu.

Zginęła cała rodzina

Jedną z największych tragedii, która wstrząsnęła nie tylko Sądecczyzną, ale i całą Polską – był wypadek, do którego doszło 20 stycznia w Świdniku. Około 22.50 kierowca śmiertelnie potrącił całą rodzinę, która szła chodnikiem: 36-letnie małżeństwo – Roksanę i Daniela, a także ich 10-letniego synka Oskara. Mimo dramatycznej walki służb ratunkowych, nie udało się nikomu uratować życia. Kierowca odjechał z miejsca zdarzenia. Nazajutrz przed południem policjanci odnaleźli pojazd marki Skoda, który uczestniczył w wypadku. Był przykryty folią i znajdował się w zamkniętym garażu na posesji, nieopodal miejsca tragedii. Okazało się, że tamtej feralnej nocy prowadził go 21-letni mieszkaniec Świdnika, który przyznał, że w momencie zdarzenia był pijany. 21- latek dodatkowo poinformował, że znał się z ofiarami. Pracował ze zmarłym 36-latkiem. Co więcej – w sobotni wieczór tragicznie zmarli byli gośćmi sprawcy. Gdy opuścili jego dom, szli pieszo w stronę Tęgoborzy. Mężczyzna pod wpływem impulsu wsiadł do samochodu i udał się na stację benzynową. Wracając na łuku drogi nie skręcił i wjechał z impetem na chodnik, taranując idącą nim rodzinę. 21-latek przyznał się do winy i usłyszał zarzut dotyczący spowodowania wypadku ze skutkiem śmiertelnym, nieudzielenia pomocy poszkodowanym i ucieczki z miejsca wypadku, za to grozi mu do 12 lat więzienia. Dodatkowo prokurator postawił zarzut utrudniania postępowania karnego w sprawie wypadku w Świdniku 17-latkowi, który był przesłuchiwany w charakterze świadka i zataił informacje dotyczące powstania uszkodzeń na samochodzie osobowym marki Skoda.

Dramat w Łęce

Łęka – ta miejscowość już zawsze będzie kojarzona z dramatycznym wypadkiem, w którym zginęła prawie cała rodzina: 32-letni rodzice – Adam i Karolina oraz 6-letni Daniel i nienarodzony Oskar. Ocalała jedynie 10-letnia Martynka. Ten niewyobrażalny dramat wydarzył się 8 sierpnia. 9 osób brało udział w wypadku, do którego doszło około 13:40 w miejscowości Łęka (gmina Korzenna). Kierowca ciężarówki MAN (cysterna z mlekiem) jechał drogą powiatową w kierunki miejscowości Korzenna. Na prostym odcinku gwałtownie zjechał na lewy pas ruchu i uderzył w nadjeżdżający z naprzeciwka pojazd marki Nissan Patrol. Kierujący terenówką doznał urazu głowy oraz ogólnych potłuczeń ciała, a dwie pasażerki tego pojazdu- ogólnych potłuczeń ciała. Następnie samochód ciężarowy uderzył czołowo w pojazd marki Volkswagen Passat, którym podróżowały cztery osoby. Na miejscu zginął 32-letni kierowca oraz jego 6-letni syn. Żona mężczyzny w zaawansowanej ciąży zmarła po przewiezieniu do szpitala. Mimo przeprowadzenia cesarskiego cięcia, nie udało się też uratować nienarodzonego dziecka. Ich 10-letnia córka doznała ogólnych potłuczeń ciała, ale jej stan był stabilny. Trzecim samochodem w jaki uderzył MAN był Opel Astra. Ciężarówka przygniotła pojazd, który wraz z cysterną osunął się do rowu. Jak informuje Prokuratura, 19-latek prowadzący Opla doznał obrażeń ciała, które realnie zagrażały życiu w rozumieniu art. 156 § 1 pkt 2 k.k. Mężczyzna został przetransportowany do szpitala za pomocą Śmigłowca LPR, jego stan był ciężki. 48-letni kierowca cysterny był trzeźwy. Usłyszał zarzut nieumyślnego sprowadzenia katastrofy w ruchu lądowym zagrażającej życiu lub zdrowiu wielu osób (art. 173 § 4 k.k. ), za co grozi mu od 6 miesięcy do 8 lat pozbawienia wolności. Wobec niego zastosowano również środek zapobiegawczy w postaci tymczasowego aresztu. Podejrzany złożył wyjaśnienia, w których przedstawił swoją wersję zdarzenia, twierdząc, iż nie wie, dlaczego doszło do zjechania prowadzonego przez niego pojazdu na lewy pas drogi, podkreślając, iż nie nastąpiło to z jego winy. Kierowca samochodu ciężarowego odpowie również za narażenie na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia lub zdrowia czterech osób podróżujących samochodem osobowym marki Peugeot, który jechał tuż za Oplem w kierunku Nowego Sącza. Kierowca Peugeota gwałtownie skręcił w lewą stronę i w ostatniej chwili uniknął czołowego zderzenia z MAN-em.

18 listopada 

Od 1993 roku w trzecią niedzielę listopada z inicjatywy kilku stowarzyszeń obchodzony jest Światowy Dzień Pamięci Ofiar Wypadków Drogowych, którą popierał papież Jan Paweł II.

– Ten wyjątkowy dzień to nie tylko sposobność do uczczenia pamięci ofiar wypadków i wsparcia ich bliskich, których dotknęły te tragiczne wydarzenia. Jest to również okazja, by zaapelować do kierowców i pieszych o odpowiedzialne i przemyślane zachowania na drodze – wyjaśnia asp. dr Iwona Grzebyk-Dulak z KMP w Nowym Sączu.

Kierowcy, noga z gazu! Życie mamy tylko jedno!

Dramat na drodze. Nie żyje kobieta, dwie osoby w szpitalu

Fot. KK, PSP,  arch. dts24.pl

Targi Edukacja, Kariera, Przyszłość

REPERTUAR KINA SOKÓŁ

Reklama