Dlaczego starosta Kwiatkowski odgrywa pułkownika Kwiatkowskiego

Dlaczego starosta Kwiatkowski odgrywa pułkownika Kwiatkowskiego

O Nowym Sączu znowu może być głośno na całą polityczną Polskę. Stanie się to w momencie, kiedy starosta nowosądecki Marek Kwiatkowski spełni swoją zapowiedź/groźbę/gierkę polityczną* (niepotrzebne skreślić) wystawienia własnej drużyny w najbliższych wyborach do rady powiatu. Paradoks sytuacji polegałby na tym, że byłoby to pierwsze na taką skalę w Polsce masowe wyprowadzanie ludzi Prawa i Sprawiedliwości z własnej partii.

Złośliwi już komentują w kuluarach, że Kwiatkowski znajdzie się w awangardzie funkcjonariuszy demontujących struktury partyjne w ciężkich dla PiS czasach. A to już pachnie mocnym sygnałem do ucieczki wiadomo kogo, z wiadomo jakiego okrętu. Jak może wtajemniczeni wiedzą obecny starosta Marek Kwiatkowski nie uznaje poprzedniego starosty Marka Pławiaka, który – formalnie – jest jego zwierzchnikiem w partii. Pławiak ma być też jedynką w najbliższych wyborach, naturalnym kandydatem na starostę, a przede wszystkim jest pełnomocnikiem PiS na Sądecczyźnie. Pachnie to ewakuacją, co w mateczniku partii może okazać się pewnym problemem wizerunkowym.

Nie pierwszy to zresztą ekwilibrystyczny pomysł starosty Kwiatkowskiego w bardzo podobnym klimacie ideowym. W ubiegłym roku ogłosił on bowiem światu ideę, by wyprowadzić słynną Agropromocję z Małopolskiego Ośrodka Doradztwa Rolniczego, który jest od trzech dekad naturalnym organizatorem imprezy. Próba zawłaszczenia rolniczej wystawy nie bardzo się udała, bo tradycyjna impreza wybuchła w nowym miejscu z podwójnym impetem. Dodajmy dla ścisłości, że Marek Kwiatkowski był wcześniej dyrektorem tegoż MODRU. Najwyraźniej uznał, że odchodząc z MODRU do starostwa, ma osobiste prawo do tej imprezy.

To logika podobna do sytuacji na rynku transferowym, gdzie piłkarz zmieniając klub, uważa, że logo poprzedniej drużyny i puchary zgromadzone w jej gablotach idą za nim, bo to on jest historią i tradycją tej futbolowej firmy. Kwiatkowski identycznie – próbuje zabrać ze sobą imprezę, która należy do kogoś innego.

Idąc tym tropem, strach pomyśleć, co jeszcze może nas spotkać za sprawą starosty. Równie dobrze Marek Kwiatkowski może uznać, że starostwo to on i wyprowadzić urząd wraz z archiwum, pieczątkami i twardym dyskiem np. do Marcinkowic. Tym sposobem powstanie starostwo nowosądeckie z siedzibą w Marcinkowicach. Wiele może wskazywać na to, że starosta Kwiatkowski zainspirował się filmem „Pułkownik Kwiatkowski” i również zapragnął odegrać kogoś zupełnie innego o stopniu zdecydowanie wyższym w hierarchii, niż faktycznie posiadany.

Czytaj też:

 

Reklama