Córka wójta Stawiarskiego bohaterską pilotką podczas rosyjskiej prowokacji w Rumunii? „Nic więcej nie powiem”

Córka wójta Stawiarskiego bohaterską pilotką podczas rosyjskiej prowokacji w Rumunii? „Nic więcej nie powiem”

Straż Graniczna, córka Stawiarskiego

5 maja nad Morzem Czarnym doszło do niebezpiecznego incydentu z udziałem Turboletu L-410 do PKBWL Straży Granicznej. Sprawę bada Państwowa Komisja Badania Wypadków Lotniczych. Jak wynika z naszych nieoficjalnych informacji, jedną z dwóch pilotów polskiej maszyny była córka wójta Chełmca Bernarda Stawiarskiego. Kobieta zachowała zimną krew.

– Obecnie nie mogę tej informacji ani potwierdzić, ani jej zaprzeczyć. Faktem jest, że córka jest pilotem w Straży Granicznej, wcześniej latała na dużych maszynach. Nic więcej nie powiem – skwitował w rozmowie z naszą redakcją wójt Bernard Stawiarski.

Do zdarzenia doszło na terenie przestrzeni powietrznej Rumunii podczas misji operacji Frontex. Jak podaje porucznik Anna Michalska, rzeczniczka Straży Granicznej, dwusilnikowy rosyjski myśliwiec SU 35 wleciał bez żadnego kontaktu radiowego na teren operacyjny wyznaczony przez Rumunię, po czym wykonał agresywne i niebezpieczne manewry. Trzy razy podszedł bez bezpiecznej separacji do polskiego samolotu, w którym znajdowała się pięcioosobowa załoga. W efekcie tego zdarzenia doszło do dużej turbulencji samolotu polskiej Straży Granicznej. Podczas zdarzenia polska załoga utraciła chwilowo kontrolę nad samolotem i straciła wysokość.

,,Druga sprawa, że było to w ramach unijnej misji Frontexu i działania ze strony Rosji zostały podjęte wobec samolotu cywilnego. Samoloty Straży Granicznej mają status samolotów cywilnych w przestrzeni powietrznej w związku z tym, że są nieuzbrojone nie mogą stanowić zagrożenia. W związku z tym to działanie, które zostało podjęte przez myśliwiec Federacji Rosyjskiej należy uznać, jako działanie o charakterze prowokacyjnym” – podkreślił rzecznik rządu Piotr Müller podczas poniedziałkowej konferencji prasowej (8 maja).

Straż Graniczna potwierdza, czy polscy funkcjonariusze są bezpieczni w rejonie operacyjnym wyznaczonym przez Rumunię, od tego uzależniony jest dalszy udział załogi w tej operacji.

„Załoga, w tym przede wszystkim dwoje pilotów (funkcjonariusz i funkcjonariuszka SG), wykazała się doskonałymi umiejętnościami i dużym opanowaniem, dzięki czemu udało się jej bezpiecznie wylądować” – zaznaczyła rzeczniczka Straży Granicznej.

Czy jednym z pilotów była córka wójta Chełmca Bernarda Stawiarskiego? Tak wynika z nieoficjalnych informacji, jakie dotarły do naszej redakcji kilka dni temu. Udało nam się je potwierdzić w kilku źródłach, jednak nieoficjalnie. Oficjalnie ani rzeczniczka Straży Granicznej, ani sam wójt Stawiarski oficjalnie nie mogą ich potwierdzić.

– Na tym etapie postepowania nie mogę potwierdzić tej informacji – podała w rozmowie z naszą redakcją porucznik Anna Michalska z SG.

Jednak jedno jest pewne, pilotka zachowała zimną krew i nie dała się sprowokować rosyjskim pilotom. Gratulujemy profesjonalizmu!

Czytaj także: Nowy Sącz. Akt agresji i przemocy w Szkole Podstawowej nr 9. Na miejscu Policja i ZRM

Fot. Straż Graniczna 

Targi Edukacja, Kariera, Przyszłość

REPERTUAR KINA SOKÓŁ

Reklama