Chcieli go zabrać do Paryża, został w Starym Sączu

Chcieli go zabrać do Paryża, został w Starym Sączu

         Gdy w 1999 r. Jan Paweł II pielgrzymował na Sądecczyznę, ksiądz Tadeusz Sajdak był wikariuszem w Bazylice Katedralnej w Tarnowie. Ze Starym Sączem nie łączyło go właściwie nic i gdy przyjechał tam na spotkanie z Ojcem Świętym z dwoma autokarami tarnowskich pielgrzymów, nie przypuszczał, że kiedyś to miejsce stanie mu się bardzo bliskie.

         – Brałem udział w kilku pielgrzymkach papieskich. Dla mnie wszystkie miały wydźwięk zrywu, powiewu świeżości w Kościele, spotkania z pasterzem. To było takie niezwykłe doznanie wielkiego tłumu, kiedy naprawdę wiele ludzi razem się modli, razem śpiewa, razem przeżywa. Wtedy można poczuć, że Kościół jest wielki. Do Starego Sącza przyjechałem, niczego nie przeczuwając – przyznaje obecny proboszcz parafii Korzenna.

 

Wielkie sprzątanie

         – Gdy pielgrzymka się zakończyła, w Starym Sączu zaczęło się sprzątanie po wizycie Ojca Świętego. Na jej czas wszystkie pola, na których odbyło się spotkanie, zostały wydzierżawione. Nie było tam wtedy upraw, stare sady wykarczowano, krzewy porzeczek podwiązano, a wszystko inne było zadeptane. Zaczęło się sprzątanie, aby na przyszły rok można było pola obsadzić i normalnie dalej funkcjonować – mówi ks. Tadeusz Sajdak o tym, co słyszał z opowiadań. – Zgodnie z planem ołtarz papieski miał być rozebrany, a pamiątką po wizycie miała zostać kapliczka Pana Jezusa Frasobliwego na słupie.

Najpierw rozbierano sektory, wszystkie żerdzie, całe zaplecze dla mediów, sanitariaty. W tym czasie zaczęły przyjeżdżać wycieczki, pielgrzymki. Ludzie masowo odwiedzali Stary Sącz i ołtarz papieski. Wrócę jeszcze do tego, że ołtarz zobowiązały się przygotować wszystkie gminy powiatu nowosądeckiego, a więc był ich własnością, bo każda dawała drewno, materiały, czy robociznę. Natomiast parafie dawały w większości drewno na sektory. Gdy sprzątano po pielgrzymce i przyjeżdżali ludzie, zaczęto się zastanawiać, dlaczego przyjeżdżają?

 

Zachować ołtarz

Ni stąd, ni zowąd zauważono, że ołtarz jest ładny i szkoda go rozbierać, szkoda żeby się zniszczył i może warto go zachować. Ale co z tym zrobić? Nie ma takiej instytucji w strukturach Kościoła jak ołtarz papieski, a nie przystoi, żeby był tylko i wyłącznie atrakcją turystyczną. Wtedy zaczęły pojawiać się propozycje przeniesienia ołtarza do Niemiec. Później pojawiły się konkretne rozmowy o przeniesieniu go do Paryża. Przedstawiciele stowarzyszenia ,,Komitet Organizacyjny Wizyty Jana Pawła II na Sądecczyźnie”, które przygotowywało wizytę i w którego skład wchodziły wszystkie gminy, pojechali do kurii, a kuria wyraziła zgodę na rozebranie ołtarza i przeniesienie do Paryża. Jednak po kalkulacjach finansowych pomysł też zarzucono.

         Wtedy proboszcz parafii św. Małgorzaty w Nowym Sączu zwrócił się do biskupa, aby ołtarz przenieść na plac przy bazylice. Biskup się zgodził i napisał dekret odnośnie przeniesienia. Gdy do Starego Sącza dotarła ta informacja, postanowiono jednak zmobilizować siły i zająć się ołtarzem papieskim na miejscu.

 

Duszpasterz turystów

Znów zaczęto się więc zastanawiać, co zrobić z ołtarzem. Postanowiono, by w ramach wsparcia dla starosądeckiego klasztoru zająć się duszpasterstwem turystów, którzy jeżdżą przez Sądecczyznę. Zwrócono się do biskupa, aby przydzielił księdza do duszpasterstwa turystycznego, które można by zorganizować przy ołtarzu papieskim – opowiada ks. Tadeusz Sajdak.

         – Ksiądz biskup wiedział, że akurat turystyką się z zamiłowania czynnie zajmuję, więc 17 sierpnia 1999 roku, gdy z rynku w Tarnowie ruszała pielgrzymka, zaczepił mnie i zapytał, czy nie zgodziłbym się przenieść do Starego Sącza i zająć duszpasterstwem turystów. Kiedy zgodziłem się, powiedział, że trafię tam za rok, ale w międzyczasie mam zacząć interesować się tym, co się dzieje w Starym Sączu. Pojechałem tam, zapoznałem się z sytuacją.

         W tamtym czasie gminy wchodzące w skład stowarzyszenia, organizującego wcześniej wizytę Jana Pawła II, stwierdziły, że nie mogą dłużej zajmować się sprawą ołtarza i powołano oddzielne stowarzyszenie, które nazywało się ,,Sądeckie Centrum Pielgrzymowania im. Jana Pawła II”. Prezesem został ksiądz prałat Alfred Kurek, proboszcz parafii starosądeckiej.         

         Dojeżdżając do Starego Sącza, jako członek zarządu stowarzyszenia kierowałem tym, co się dało. Chodziło głownie o zabezpieczenie ołtarza. Ponieważ stał w polach, oprócz turystów i pobożnych pielgrzymów, jak to w takich miejscach bywa plątało się dużo osób, które lubią coś zniszczyć, coś podpalić, więc obiekt trzeba było dzień i noc pilnować. Przez pierwszy miesiąc było to robione społecznie, ale potem trzeba było płacić, zdobyć środki na ochronę.

        

Zabezpieczenie ołtarza

         – Do Starego Sącza przeniosłem się 5 czerwca 2000 roku i już na miejscu posługiwałem jako dyrektor Sądeckiego Centrum Pielgrzymowania. Wiedziałem, że jeśli zostanie zachowany sam ołtarz papieski, to jeszcze nic z tego nie wynika. Jeśli będzie tylko pamiątką, to naturalną rzeczą umrze. Trzeba było wymyślić, co zrobić, żeby ludzie chcieli tam przyjeżdżać, ustalić jakiś program duszpasterski, który by w to miejsce tchnął życie – mówi ksiądz.

         – Równocześnie ruszyły prace, aby zabezpieczyć obiekt, który przecież był z założenia budowlą tymczasową. Fundamenty pod główną część dachu były betonowe, a reszta to pale wbite w ziemię, obłożone folią, deskami i tyle. Kiedy padał deszcz, woda dostawała się do środka. Najpierw była podcinka, budowa fundamentów, rozbiórka ścian, izolowanie, składanie, tworzenie nowej podłogi, przeróbki, zmiana bocznych dachów z plastikowych na blaszane, instalacja elektryczna, wodna i tak dalej. Wszystkim mówiłem, że budujemy duchowy pomnik Ojca Świętego. Chodziło mi o ludzi, którzy będą przyjeżdżać do Starego Sącza, po to żeby słuchać, zastanawiać się i naśladować Ojca Świętego. Może kiedyś byłoby tam sanktuarium świętego Jana Pawła II, choć w tamtym czasie nikt nie myślał o tym, że będzie beatyfikacja i kanonizacja.

 

Dom Pielgrzyma

         – Już w pierwszym roku, w którym byłem w Starym Sączu, pojawiła się myśl, że jeśli chce się nadal rozwijać duszpasterstwo, to musi powstać jakiś budynek. Stowarzyszenie poprosiło pana Zenona Remiego, który projektował ołtarz papieski, żeby w nawiązaniu do jego architektury zaprojektował dom pielgrzyma i całe otoczenie. Zrobiliśmy projekty, zaczęliśmy budowę i na wszystkie strony szukaliśmy środków. W międzyczasie zaczęło się też wykupywanie poszczególnych działek, ponieważ ludzie byli nastawieni, że będą zwrócone właścicielom, a skoro ołtarz miał zostać, trzeba było je kupić. Jedni chętnie, drudzy niechętnie, ale zgadzali się, że sprzedadzą w różnych cenach, jedni tanio, inni drogo. I po kolei, bo tam są wąskie pasy, kupowaliśmy pola.

         W 2002 roku rozpoczęła się budowa domu pielgrzyma. Trudno było znaleźć środki na finansowanie tego przedsięwzięcia, dlatego poprosiłem biskupa, aby diecezja przejęła ołtarz, zaczętą budowę domu i dalej to rozwijała. Diecezja jest bardziej pewnym niż stowarzyszenie zabezpieczeniem na przyszłość losów ołtarza papieskiego, jako miejsca sakralnego. W 2004 roku stowarzyszenie przekazało wszystko diecezji, a ona na tym majątku utworzyła jednostkę wewnętrzną pod nazwą ,,Diecezjalne Centrum Pielgrzymowania im. Jana Pawła II”. Jako dyrektor kontynuowałem budowę. Dom został zakończony w 2010 roku i rozpoczął funkcjonowanie jako ośrodek rekolekcyjny i dom pielgrzyma dla turystów. Prowadziłem go do 2013 roku.

 

Sala pamięci i ołtarz

         – Jedną z pierwszych rzeczy, jaką organizowałem w ramach ołtarza papieskiego, była sala pamięci. Kiedy udało się już zrobić zabezpieczenie podłogi na ołtarzu, która była stropem dla tej sali, zabezpieczono ściany, to prosiłem różnych księży o pamiątki po ojcu świętym. Udało się je zebrać w formie muzeum. Są tam jak na nasze warunki niezwykłe eksponaty: pierwsza piuska, w której Jan Paweł II zaczynał pontyfikat w 1978 roku, podpisana przez niego, są jego narty, na których jeździł jako papież, wiele ubrań, dużo medali, wybijanych przy różnych okazjach, zdjęcia, obrazy, zbiór dzieł napisanych przez Jana Pawła II, monety okolicznościowe, pamiątki pielgrzymów. Ostatnie rzeczy, jakie udało się zdobyć, to część wyposażenia śmigłowca, którym podróżował w pielgrzymce z Polski na Litwę: fotel i kilka innych rzeczy. Zostały też meble z ołtarza papieskiego: tron papieski, ambonka, siedzenia akolitów, świeczniki.

         Najważniejszą częścią ołtarza dla mnie był jednak sam ołtarz – stół, na którym Jan Paweł II sprawował mszę świętą. Mając trochę doświadczenia z drewnem i różnymi materiałami, stwierdziłem, że on w tym miejscu nie ma szans przetrwać. W pierwszym roku został odnowiony, bo już wtedy lakier popękał, przecież był robiony na jedną mszę świętą. Mensę ołtarzową, która była postawiona na bryłach solnych, schowałem. Zrobiliśmy kopię, która od razu została tak zabezpieczona, że ma wytrzymać lata mrozu, deszczu i słońca. Natomiast bryły solne, na których była oparta mensa, nie przetrwałyby na świeżym powietrzu, więc zostały oddane do kopalni soli w Bochni, skąd były na mszę ofiarowane. W Bochni więc mówią, że też mają ołtarz papieski, a nam dali w to miejsce podstawy granitowe. Pierwotny ołtarz trafił do kaplicy w domu pielgrzyma.

 

Jedyny na świecie

         – Z informacji jakie posiadam wynika, że ołtarz papieski w Starym Sączu jest jedynym tego typu obiektem na świecie. Został fragment ołtarza w Zakopanem, przeniesiony na Krzeptówki, została ryba – brama nowego tysiąclecia w Lednicy i ołtarz zachowany jako kaplica na Litwie przy górze krzyży. Poza tym niczego takiego więcej na świecie nie ma – podsumowuje ksiądz Tadeusz Sajdak.

 

WYBORY 2024

REPERTUAR KINA SOKÓŁ

Reklama