Był jak ciepły deszcz…. Ożywczy, oczyszczający, dający oddech

Był jak ciepły deszcz…. Ożywczy, oczyszczający, dający oddech

Dwa tygodnie temu 3 czerwca odbyło się spotkanie naszej klasy w  związku z 45 rocznicą matury. Ks. Michał wysłał do nas sms-a następującej treści: „Kochani Lucy i Leszku! Nie mogę być dziś z Wami z powodów zdrowotnych. Was i Wszystkich ściskam i pozdrawiam bardzo serdecznie. Z Bogiem. Michał”
Odpowiedziałem: „Bardzo  żałujemy, ale też rozumiemy… Sms-a odczytam na naszym spotkaniu. Z Bogiem!” 

Ks. Profesor odpisał: „Trzeba w życiu troszkę pocierpieć, to daje siły. Ufam, że będzie szło ku dobremu, a będzie co Bóg da! Osobiście jestem Najwyższemu za całe swoje życie ogromnie wdzięczny”.

Czyż człowiek, kapłan może lepiej podsumować swoje życie w ostatnim ziemskim SMS-sie?

Michała w szkole już w pierwszej klasie nazwaliśmy geniuszem. Bo był geniuszem. Zawsze bezbłędnie przygotowany, wszystkie zadania odrobione, nie przypominam sobie, aby kiedykolwiek dostał niższa ocenę jak 5. Absolutnie najwybitniejszy uczeń w całej szkole. Po maturze jako jedyny w całym liceum otrzymał prawo wyboru dowolnej uczelni w całym bloku socjalistycznym bez jakichkolwiek egzaminów. Wybrał seminarium. Wynikł z tego spory skandal, bo w czasach PRL-u, w czasach walki z Kościołem, wybór seminarium był po prostu policzkiem wymierzonym w obowiązującą ideologię.

O Jego osiągnięciach naukowych, duszpasterskich i dydaktycznych wypowiedziano tysiące słów. Nie będę ich powtarzał. Powiem kilka zdań o naszych relacjach bardzo osobistych, indywidualnych, klasowych. Michał w szkole nigdy się nie wynosił nad innych. Nawet wtedy, gdy proszono, by dał odpisać nigdy nie odmawiał. Jego kultura osobista, takt i delikatność powodowały, że cieszył się niezwykłą estymą wśród nauczycieli i koleżeństwa. Nikt z nas, a rozmawiałem z wieloma, nie potrafił przypomnieć sobie jakiegoś sporu czy nawet najmniejszej inwektywy w Jego ustach. Tak było w szkole.

A potem po kilkunastu latach jako klasa zaczęliśmy spotykać się ponownie, bo byliśmy i jesteśmy nadal bardzo zintegrowani. Nasz Michał w tej integracji pełnił jedyną i niepowtarzalną rolę, bo w pewnych zadaniach nikt księdza nie jest w  stanie zastąpić. Więc chrzcił, błogosławił małżeństwa, odprowadzał  i żegnał nas i naszych najbliższych. Kilkukrotnie wyjeżdżaliśmy na wspólny wypoczynek, wędrówki. Byliśmy razem na pielgrzymce do Santiago de Compostela, wędrowaliśmy razem z Archidiecezją Krakowską śladami Jezusa po Ziemi Świętej,  szliśmy śladami św. Franciszka i Jana Pawła II we Włoszech i św. Pawła na Malcie. Kilkukrotnie też odbywaliśmy jednodniowe dni skupienia czy to w Starym Sączu, czy w Zakopanem w „Księżówce”. Tak było, ale nie to było najważniejsze.

Michał zawsze był ten sam i taki sam. Skupiony na konkretnym człowieku, uważny, delikatny. Miał szczególny stosunek do kobiet. Dżentelmen nad dżentelmenami. Wtedy dziewczyny z klasy, dziś kobiety, matki i babcie kochały Go miłością czystą. Taką czułą, prawdziwie kobiecą miłością. Zaś z nami, swoimi kolegami i przyjaciółmi nie unikał nawet najtrudniejszych tematów. Nawet, kiedy widać było, że nie bardzo się zgadza z rozmówcą nigdy nie uraził, wolał przemilczeć i wyrazić szacunek dla inności. Tak. Szanował każdego. Bez wyjątku. Powtórzę raz jeszcze. Delikatny. Nadzwyczaj delikatny!

Jest taki piękny tekst piosenki religijnej, który bardzo trafnie opisuje postawę Michała. Brzmi: „Twoja miłość jak ciepły deszcz”. Tak. Był jak ciepły deszcz. Ożywczy, oczyszczający, dający oddech.

Tak nasz Michale! Wiemy, że już fizycznie nigdy nie przyjdziesz na nasze spotkanie, ale wierzymy też, że dzięki Twemu wstawiennictwu spadnie na nas ciepły boży deszcz z rajskich ogrodów. Kochamy Cię Michale! Dziękujemy za wszystko! Do zobaczenia!

Leszek Zegzda

zdjęcie w nagłówku: prtscr z materiału filmowego JP2TV

 

Ostatnie pożegnanie księdza profesora Michała Drożdża odbędzie się w najbliższą środę, 21 czerwca. Jak informowaliśmy w czwartek – pochodzący z Żeleźnikowej filozof, teolog, medioznawca, profesor nauk społecznych odszedł w wieku 65 lat po długiej i ciężkiej chorobie. Ksiądz profesor spocznie na cmentarzu w rodzinnej Żeleźnikowej.

Nabożeństwa dedykowane zmarłemu odbędą się w poniedziałek 19 czerwca w Tarnowie (o godz. 17.30 – różaniec w kościele św. Maksymiliana, o 18. msza św., transmitowana przez Radio RDN, którego ksiądz Michał Drożdż był współtwórcą, oraz we wtorek – o godzinie 11. w Krakowie – w Uniwersyteckiej Kolegiacie św. Anny). Tuż przed pogrzebem (w środę o godz. 12.) zostanie odprawiona również msza święta w Żeleźnikowej. Będzie jej przewodniczył ksiądz biskup Andrzej Jeż.

Czytaj też:

Dramatycznie długie kolejki do diagnostyki. Rak nie czeka. Pacjenci – przeciwnie

Reklama