Brakuje nowych samochodów. Auta używane w cenie

Brakuje nowych samochodów. Auta używane w cenie

Nasi Czytelnicy informują, że na rynku motoryzacyjnym są coraz większe problemy z zakupem nowego samochodu. Jest to spowodowane brakiem elektronicznych komponentów, przez co koncerny motoryzacyjne wyhamowują produkcję lub wstrzymują dostawy do odbiorców. To sprawia, że coraz większym zainteresowaniem cieszy się rynek samochodów używanych.  

Rozmowa z PAW Ł E M STARCZEWSKIM, kierownikiem działu samochodów używanych firmy Wikar

– Co kupić – nowe czy używane auto?
– Chłodna ekonomiczna kalkulacja podpowiada, że używane, ale serce kierowcy rwie się do nowego samochodu. Za kupnem nowego auta przemawia proste uzasadnienie: jesteśmy jego pierwszym użytkownikiem, znamy eksploatację i użytkowanie naszego auta od pierwszego kilometra, słowem wiemy o nim wszystko.

– Jednak większość kierowców decyduje się na zakup samochodu używanego.
– I o tym przesądzają przede wszystkim kwestie ekonomiczne. Nie każdy może sobie pozwolić na nowe auto. Nic w tym nadzwyczajnego, tak jest na całym świecie, choć pewnie w różnych krajach stosunek kupowanych nowych aut do używanych jest różny.

– Auto używane mogę kupić w zasadzie nie wychodząc z domu. Liczne strony internetowe zaproponują mi tysiące egzemplarzy różnych marek, a jeśli lubię popatrzeć osobiście, to w przydrożnych komisach oferowanych jest również mnóstwo samochodów. Czym się kierować przy wyborze?
– Przede wszystkim miejscem zakupu. Kupujemy u sprzedawcy, który budzi nasze zaufanie. Autoryzowane punkty dealerskie prowadzone są m.in. przy salonach samochodowych. Gdyby już po zakupie pojawiał się jakiś problem z autem, to nie szukamy wiatru w polu, bo sprzedawca zawsze będzie pod tym samym adresem.

– Inna wersja zakupu: znajomy znajomego sprowadza okazyjnie samochody z zagranicy. Dobre rozwiązanie?
– Można i tak, ale w każdej wersji, nawet kupując samochód od najbliższego sąsiada, warto umówić się w autoryzowanym serwisie danej marki, żeby go sprawdzić. Kosztuje to relatywnie niewiele – bo kilkaset złotych – szczególnie w stosunku do kosztów, jakie będziemy musieli ponieść przy ewentualnej awarii. Zasada jest jedna – weryfikujemy stan samochodu nawet jeśli kupujemy od kolegi. Czasami zdarzają się usterki charakterystyczne dla danego modelu i rocznika, na które serwisanci zwrócą naszą uwagę.

– A na co zwrócić uwagę? Przeciętny kupujący bez doświadczenia w branży kieruje się podstawowymi parametrami: przebieg, wypadkowość czyli skanowanie czujnikiem lakieru i zerknięcie na silnik, gdzie tzw. gołym okiem nawet fachowiec może nie zauważyć problemu.
– Przede wszystkim zwracamy uwagę na serwisowanie samochodu. I nawet jeśli oglądamy samochód z większymi przebiegami, ale z udokumentowanymi serwisami i naprawami, to nie obawiajmy się takich aut. Duży przebieg i pełna historia serwisowania prowadzonego według wskazań producenta są gwarancją, że taki samochód będzie nam służył bardzo długo.

– A co to jest duży przebieg? Czy istnieje granica po której powinniśmy przestać się interesować autem?
– Dzisiaj klienci twierdzą, że jeżeli samochód przekracza magiczną barierę 200 tysięcy km, to zaczyna się bardziej dokładanie do niego niż jeżdżenie. Jednak, jeśli eksploatacja i serwisowanie przebiegały według zaleceń producenta, to nie obawiałbym się samochodu z takim przebiegiem. Obecnie auta dobrze prowadzone spokojnie wytrzymują drugie 200 tys. km.

– Jest takie magiczne słowo „okazja”. Wielu poszukujących używanego samochodu boi się jednak tego słowa, bo jeśli coś ma okazyjnie niską cenę, to automatycznie staje się podejrzane.
– Jest nawet na to przysłowie: co tanie to drogie. Prawdziwie okazyjne sytuacje trafiają się niezwykle rzadko, głównie z powodów losowych, kiedy sprzedający ma nóż na gardle i pilnie potrzebuje pieniędzy. Takie
okazje są najczęściej wyłapywane przez najbliższe otoczenie – rodzinę, znajomych – i bardzo rzadko trafiają na rynek. Natomiast samochody wystawione w przydrożnych komisach w okazyjnych cenach tak naprawdę nie są żadnymi okazjami, tylko „okazjami”, które trzeba szczególnie dokładnie sprawdzić.

– Ktoś jednak kupuje takie samochody. Na moim codziennym odcinku drogi do domu wyrosło w ostatnim czasie kilka nowym komisów samochodowych.
– Taka specyfika naszego regionu. Dzwonią do nas ludzie z całej Polski mówiąc, że właśnie tu na południu kraju jest szczególny wybór aut, m.in. wystawianych w komisach. Ktoś zaradny zauważył, że na używanych samochodach można zarobić, więc otwierają się komisy. Nie przypadkiem mówi się o sądeczanach, że są przedsiębiorczy, nawet jeśli sprzeda raz na jakiś czas dwa auta, na których
zarobi po tysiąc złotych.

– Ale zgodzi się Pan, że w segmencie aut używanych jest ogromna nadpodaż. Kolejki kupujących nie widać, a oferowanych do sprzedaży aut jest po horyzont.
– Wszystko zależy od oferowanych samochodów. Jeśli mamy do czynienia z autem kupionym w krajowym salonie, od pierwszego właściciela, bezwypadkowym z udokumentowaną historią serwisowania, to na takie samochody zawsze się znajdzie dużo chętnych. Dla przykładu – Wikar skutecznie realizuje akcję „Wielka przesiadka”. Polega ona na tym, że klient zostawia w rozliczeniu samochód i wyjeżdża nowym. Pozornie nic w tym systemie odkrywczego, ale nabywca nowego auta otrzymuje solidny rabat, z kolei klienci zainteresowani autami używanymi, mają do wyboru samochody od pierwszego krajowego właściciela z pełną dokumentacją eksploatacji, co jest na rynku bardzo cenione. A do tego otrzymują od autoryzowanego dealera rabat i roczną gwarancję na używany samochód.

– Samar opublikował dane z 2020 r., z których wynika, że średni wiek sprowadzanego do Polski samochodu, to niemal 12 lat. Więcej niż w latach ubiegłych. Starzeją się nasze auta? Złośliwi mówią, że Niemcy wypychają do Polski auta, które u nich nie nadają się już do eksploatacji.
– Liczna jest grupa osób, które nie mogą sobie pozwolić na zakup relatywnie nowego np. trzyletniego auta. Tanie samochody – za kilka tysięcy złotych – są ciągle popularne. Z tym się wiąże oczywiście wiek samochodu. Dotyczy to głównie młodych kierowców, których zaraz po zrobieniu prawa jazdy rzadko stać na stosunkowo nowy samochód. To najmłodsi użytkownicy nakręcają popyt na najtańsze i najstarsze samochody za kilka tysięcy złotych.

– Wśród młodych ludzi spragnionych motoryzacyjnych wrażeń szczególnym uznaniem cieszy się marka samochodu na literę B.
– Niekoniecznie. Może kiedyś tak było, ale dzisiaj posiadanie używanego auta marki B wiąże się z dużymi wydatkami, szczególnie w eksploatacji egzemplarza mającego powyżej 10 lat i niewiadomy przebieg. Młodzi ludzie zmądrzeli i często pytają o używane samochody z nieco niższej półki, ale za to młodsze i pewniejsze, którymi będzie można jeszcze kilka lat pojeździć.

– Do niedawna w okolicach Nowego Sącza dominujący był trend…
– …wiem, który polegał na tym, że honorowo było mieć samochód wyłącznie z marek na litery A i B.

– No i jeszcze absolutnym wyznacznikiem mody było posiadanie volkswagena golfa, choćby z przebiegiem 400 tysięcy, byle na alusach.
– Ale proszę zwrócić uwagę, że to się zmieniło i obecnie pod strzechy trafia wiele innych marek, które kiedyś nie cieszyły specjalnym poważaniem. To dobry trend, choć są jeszcze miejscowości w okolicach Limanowej, gdzie obowiązuje zasada – „może być i pół miliona na liczniku, byle audica ze skórzaną tapicerką”. Dzisiaj klient woli kupić młodszego np. fiata, niż mocno wyeksploatowany samochód marki premium.

– Kiedyś sprowadzany samochód koniecznie musiał być z Niemiec. Obecnie najlepszą opinię zdają się mieć auta sprowadzone ze Szwajcarii.
– W dalszym ciągu obowiązujące kierunki importu aut to Niemcy, Francja i Włochy. Szwajcaria? Na pewno samochody z tego
kraju są droższe, głównie dlatego, że są zazwyczaj w wersjach o dużo bogatszym wyposażeniu niż na innych rynkach europejskich. Szwajcarzy kupują auta w salonach, są one regularnie serwisowane, zadbane, dobrze wyposażone i o niedużych przebiegach. Nie jest jednak tajemnicą, że duża część aut trafiających do nas ze Szwajcarii była uszkodzona i zreperowana w polskich warsztatach.

– Kopanie liczników. Kiedyś prawdziwa plaga na naszych drogach, odeszła do historii dlatego, że policja posiada narzędzia, by sprawdzić przebieg każdego samochodu zatrzymanego do kontroli?
– To już nawet nie chodzi o policyjne kontrole. Ustawianie fikcyjnych przebiegów skończyło się z racji dostępu do historii
serwisowych przeprowadzonych w autoryzowanych stacjach. Każdy samochód jeżdżący po Europie trafiając na przeglądy do dealerskich serwisów, zapisuje niejako historię swojego przebiegu. Kiedy takie auto trafi do Polski, a my będziemy chcieli je sprawdzić u fachowca, to doradca serwisowy znając numer nadwozia odtworzy nam historię tego konkretnego egzemplarza. Tam jest wszystko – co było w tym aucie robione, kiedy, przy jakim przebiegu i u jakiego dealera. Policja posiadając narzędzia do kontroli przebiegu na drodze, stworzyła dodatkowy bat na nieuczciwych handlarzy.

Przeczytaj też:

Rówieśnik Google’a, jeden z pierwszych sklepów internetowych w Polsce, obchodzi urodziny

DTS 1 listopada, zmarli

Targi Edukacja, Kariera, Przyszłość

REPERTUAR KINA SOKÓŁ

Reklama