Pierwszy sparing 2020 roku już za piłkarzami Sandecji. Podopieczni Tomasza Kafarskiego zmierzyli się z drugoligowcem, Stalą Rzeszów. Na obiekcie przy Instytucie Kultury Fizycznej sądeckiej PWSZ padł hokejowy wynik, 3-4 na korzyść przyjezdnych. Zawodnicy zagrali spotkanie podzielone na 3 35-minutowe tercje.
Na początku pierwszej części meczu optyczną przewagę mieli drugoligowcy – starali się konstruować akcje od głębokiej defensywy, ale nie mogli przebić się dalej, niż okolice pola karnego sądeczan. „Biało-czarni” postawili zaś na agresywny pressing i szybkie kontrataki z wykorzystaniem skrzydłowych. Jako pierwsi celny strzał oddali gospodarze; po dośrodkowaniu z rzutu rożnego z prawej strony w wykonaniu Chmiela, głową swojego szczęścia spróbował Szufryn. W 13 minucie skutek podobnej wrzutki był znacznie lepszy; do futbolówki w zamieszaniu przy prawym słupku dopadł Korzym, który głową przymierzył na dalszą część konstrukcji bramki; po odbiciu się od aluminium piłka przekroczyła linię bramkową, co oznaczało, że pierwszoligowcy objęli prowadzenie. Po chwili mieliśmy już jednak remis; idealnym strzałem z rzutu wolnego przy prawym słupku popisał się Głowacki.
Niewiele brakowało, a napastnik Sandecji z numerem 20 miałby już 2 trafienia na koncie po 18 minutach gry; kolejny rzut rożny, tym razem z lewego skrzydła był mierzony idealnie na głowę Korzyma, ale efektowną paradą popisał się Kaczorowski. Golkiper rzeszowskiego klubu popisał się niemal identyczną interwencją po kilkudziesięciu sekundach, tym razem po próbie Pitera-Bučki. Dłużni nie byli goście; Olejarka popisał się efektownym kopnięciem zza pola karnego, wkręcanym na prawy słupek bramki, a Baran, podobnie jak jego vis-a-vis, sparował futbolówkę obok swojej twierdzy. Nie minęła chwila, a ofiarna obrona Szufryna na linii bramkowej przy lewym słupku. uchroniła sądeczan przed stratą drugiej bramki. Do końca pierwszej tercji obraz gry praktycznie nie zmieniał się; jedyną różnicę stanowiły próby wykorzystania błędów sądeckiej defensywy przez gości.
Drugą część spotkania lepiej zaczęli sądeczanie. Zupełnie nowa jedenastka grała również w innej formacji. Dotychczasowe 1-3-5-2 zostało zastąpione 1-4-4-2. To oni głównie starali się tworzyć akcje, ale najgroźniejszą okazję w 40 minucie stworzył napastnik gości; po wejściu w pole karne z prawej strony minimalnie spudłował obok lewego słupka bramki. Jak się okazało, współudział w uniknięciu straty bramki mieli obrońcy, od których piłka odbiła się rykoszetem.
Po kilkudziesięciu sekundach akcja przeniosła się pod drugą bramkę, a tam przed znakomitą szansą stanął Gabrych, który dobijał strzał jednego z kolegów zza pola karnego, odbity przez bramkarza Stali. Gdyby nie dobra interwencja obrońcy, piłka mierzona w okolice prawego, dalszego słupka dałaby po raz drugi prowadzenie. W 45 minucie snajper z numerem 24 już mógł świętować swoje trafienie na spółkę z asystującym mu z rzutu rożnego Małkowskim; główka kierująca futbolówkę na bliższy słupek zaskoczyła Bieszczada i wpadła do siatki. Po 180 sekundach ponownie mieliśmy remis. Jakżeby inaczej – po kolejnym rzucie rożnym, zamieszaniu w polu karnym gospodarzy i mocnym, mierzonym kopnięciu Durdy w okolicy prawego słupka.
Nie da się opisać tego meczu inaczej, niż „bitwa na stałe fragmenty gry”. W 54 minucie rzeszowianie po raz pierwszy prowadzili, tym razem w podobny sposób, jak trafienie Głowackiego z pierwszej tercji. Tym razem Tokarza pokonał Reiman. Po 600 sekundach w polu karnym Stali sfaulowany został Klichowicz, za co arbiter przyznał rzut karny. Ten pewnym kopnięciem w lewą część bramki na gola zamienił Małkowski. Przewaga optyczna sądeczan zdawała się nie mieć końca, zwłaszcza, że chwilę później „bombę” z 25 metrów posłał Danek, ale po niej piłka poleciała niewiele ponad spojeniem prawego słupka z poprzeczką.
W trzeciej tercji trener Kafarski postawił w większości na młodych, wspartych przez doświadczonego Bartłomieja Dudzica. Przez ostatnie 35 minut spotkania przeważali bardziej doświadczeni podopieczni Janusza Niedźwiedzia, a obie ekipy zdecydowanie zaostrzyły swoją grę w środku pola; efektem są dopiero wtedy pokazane pierwsze trzy żółte kartki dla zawodników po obu stronach. Na początku tej części meczu najbliżej bramki był Bryja, który minimalnie pomylił się z rzutu wolnego uderzanego z 23. metra.
W 89 minucie bramkarz Sandecji sprytnie wyłapał piłkę na linii bramkowej po tym, jak strzał głową jednego z graczy gości leciał niemal wprost do siatki gospodarzy. Nie ma co tu kryć, że była w tym odrobina szczęścia dla odmłodzonego ustawienia „Biało-czarnych”. W 99 minucie, kiedy wydawało się, że spotkanie skończy się remisem, dobrą akcją popisali się goście. Rajd Durdy w pole karne po podaniu na dobieg zakończył się pewnym kopnięciem na dalszy, lewy słupek i dał siódmą bramkę w tym meczu, czwartą dla Stali.
Sandecja Nowy Sącz – Stal Rzeszów 3-4 (1-1, 3-3)
Bramki: Maciej Korzym 13′, Mariusz Gabrych 45′, Maciej Małkowski 65′ (k) – Piotr Głowacki 15′, Kacper Durda 49′, 100′, Wojciech Reiman 54′.
Sandecja (I tercja): Krzysztof Baran – Dawid Szufryn, Michal Piter-Bučko, Marcin Flis – Damian Chmiel, Bartłomiej Kasprzak, Michał Walski, Radosław Kanach, Dominik Kun – Kamil Ogorzały, Maciej Korzym.
(II tercja): Szymon Tokarz – Adrian Basta, Grzegorz Baran, Tadeusz Socha, Miłosz Kałahur – Adrian Danek, Patryk Orlof, Szymon Kuźma, Maciej Małkowski – Mariusz Gabrych, Mateusz Klichowicz.
(III tercja): Konrad Mrózek – Zawodnik testowany, Jakub Leśniak, Jan Kuźma – Kacper Palacz, Wiktor Żołądź, Dominik Urban, Wojciech Oleksy, Piotr Bryja – Kamil Kuzera, Bartłomiej Dudzic.
Stal Rzeszów (skład wyjściowy): Wiktor Kaczorowski – Damian Kostkowski, Zawodnik testowany, Piotr Głowacki, Robert Trznadel – Sławomir Szeliga, Wojciech Reiman, Mateusz Olejarka, Damian Michalik, Błażej Szczepanek – Artur Pląskowski.
(II skład): Gerard Bieszczad (Radosław Dąbrowski) – Dominik Sadzawicki, Radosław Sylwestrzak, Łukasz Mozler, Damian Sierant – Patryk Plewka, Dylan Collard, Dariusz Jarecki, Wiktor Kłos, Jakub Lorek (Jakub Kądziołka) – Grzegorz Goncerz (Kacper Durda).
Fot. Jerzy Cebula