Śnieg, mróz, dwumetrowe zaspy, kilometrowe korki. Okopywanie auta, skrobanie auta, wypychanie auta, porzucanie auta. Bieg po zdrowie, czyli bieg, by zdążyć. Problem z akumulatorem, zamarznięte wycieraczki, a nawet street fighting z żulem (na szczęście wyłącznie słowny). Jeżeli myślicie, że relacjonowanie festiwali to same przyjemności: selfiki, zbijanie piątek z gwiazdami, pierwszoligowa muza na krzywy ryj i sączenie drinów na backstage’u, to myślcie tak dalej.
Krynica Źródłem Kultury, jak żaden inny cykl koncertowy, potrafi najtwardszego i zaprawionego w bojach recenzenta sprowadzić do poziomu żałosnej, szmacianej lalki. Uwolnić depresyjnego ducha i (…)
Cały felieton przeczytasz bezpłatnie w najnowszym DTS pod linkiem: