28-letnia gorliczanka Małgorzata Sarnecka kocha muzykę i podróże. Marzy o podróży do Norwegii. Bardzo chciałaby zobaczyć tamtejsze fiordy. Na razie jednak ma znacznie ważniejszy plan: wygrać z chorobą nowotworową.
W ciągu trzech miesięcy przeszła trzy operacje, w tym jedną ratującą życie.
– Pamiętam dokładnie ten dzień, kiedy siostra powiedziała, że ma guza na jajniku. Wszyscy byliśmy przekonani, że to jakaś niegroźna torbiel. Podobną miała babcia. Usunięto ją chirurgicznie. U kuzynki wystarczyło leczenie farmakologicznie – opowiada siostra Małgosi, Ewelina Sarnecka. – Gdy przyszły pierwsze wyniki, z podwyższonym poziomem markerów nowotworowych pojawił się niepokój. Każdy w rodzinie jednak wierzył, że to nic groźnego, że trzeba poczekać do pierwszej operacji, podczas której zbadają, co to za guz i go usuną.
W trakcie zabiegu stwierdzono, że guz jest złośliwy. Lekarze podjęli decyzję o usunięciu jajnika i jajowodu. Po kilku tygodniach od operacji zrobiono kontrolne USG jamy brzusznej, które wykazało mały guz na drugim jajniku. Potrzebny był kolejny zabieg.
– Minęły dwie doby od drugiej operacji. Była niedziela rano. Siostrze z godziny na godzinę pogarszały się wyniki. USG wykazało krwawienie w jamie brzusznej. Konieczna była kolejna operacja, tym razem ratująca życie. Na stole operacyjnym znalazła się w ciągu kilkunastu minut… – wspomina Ewelina Sarnecka.
Małgorzata długo dochodziła do siebie. Straciła litr krwi. Konieczna była transfuzja i dożywianie pozajelitowe.
– Robimy wszystko co możemy, żeby jej pomoc i czekamy na kolejny wynik, ale nie bezczynnie. Staramy się, by Małgosia zdrowo się odżywiała. Przyjmuje probiotyki apteczne, które pomagają odbudować florę bakteryjną jelit. Chcielibyśmy także wzmocnić jej odporność wlewami dożylnymi z witaminy C, gdyż jej organizm jest osłabiony, a wyniki nienajlepsze – mówią bliscy.
Małgorzata Sarnecka nie kwalifikuje się do chemioterapii ani radioterapii.
– Chciałabym wykorzystać wszystkie możliwe sposoby leczenia przy konsultacji z lekarzami aby moja siostra wróciła do zdrowia. Ograniczają nas jednak pieniądze. Leki, probiotyki, dojazdy do klinki w Poznaniu bardzo dużo kosztują. Nie stać nas na sfinansowanie wlewów na własną rękę, dlatego z całego serca proszę o jakąkolwiek pomoc finansową oraz o modlitwę za jej zdrowie. Będę wdzięczna za każdą formę pomocy – podsumowuje Ewelina Sarnecka.
***
Małgorzacie Sarneckiej można pomóc wpłacając dowolną kwotę za pośrednictwem strony internetowej: https://pomagam.pl/i3s1o75e
Na razie na koncie jest 2 840 zł. Wpłaty cały czas wpływają. Potrzeba 15 400 zł.
Kontakt z siostrą Małgorzaty, Eweliną Sarnecką: [email protected]
Fot. Pomagam.pl