Ani skarbnika, ani porozumienia. Miasto może na tym stracić 800 tysięcy

Ani skarbnika, ani porozumienia. Miasto może na tym stracić 800 tysięcy

Tuż po zakończeniu wczorajszej nadzwyczajnej sesji Rady Miasta, wiceprezydent Artur Bochenek poprosił radnych, by zostali chwilę i wzięli udział w dyskusji z Renatą Serugą-Tokarz, którą zaproponował na stanowisko skarbnika Urzędu Miasta, a która od początku obrad czekała, aby zabrać głos. Większość rajców zostało na sali, a wypowiedzieć się postanowili radni: Wojciech Piech oraz Leszek Zegzda.

Rozmowa w tej sprawie rozpoczęła się już podczas sesji, kiedy wiceprezydent Artur Bochenek złożył wniosek o rozszerzenie porządku obrad o punkt dotyczący wyboru skarbnika miasta. Jak zaznaczał, obsadzenie osoby na to stanowisko jest koniecznością, gdyż trzeba podpisać kilka umów opiewających na wiele milionów złotych, a jak wiemy, Jadwiga Kusiak, wieloletnia skarbnik Urzędu Miasta została przez obecne władze miasta wysłana na emeryturę 27 listopada.

– Jeśli nie powołamy w najbliższym czasie skarbnika, to możemy stracić blisko 800 tys. zł dotacji, jakie mieliśmy na remont ul. Długosza – tłumaczył Bochenek

Równocześnie zaapelował, aby zakończyć polityczne scysje i wybrać skarbnika. – Tu nie chodzi o pokazywanie, kto jest mądrzejszy, sprytniejszy, ale o Nowy Sącz – podsumował wiceprezydent.

Jednak na wprowadzenie takiego punktu do porządku obrad nie zgodzili się inicjatorzy zwołania sesji nadzwyczajnej i nie dopuszczono go pod głosowanie. Wcześniej został negatywnie zaopiniowany przez dwie komisje. Głównym powodem takiej decyzji miało być zbyt późne przekazanie radnym projektu uchwały dotyczącej powołania na to stanowisko Renaty Serugi-Tokarz. Wniosek dotarł do Rady późnym popołudniem, dzień przed sesją.

– Myślę, że zatrudnienie osoby, której nikt z nas na oczy nie widział, której uzasadnienie wyboru przeczytał pan wiceprezydent w 30 sekund, a która miała by podpisywać umowy i dysponować środkami z budżetu miasta powinno być przynajmniej przedyskutowane – podkreślała radna Barbara Jurowicz.

,,Sesja” po sesji 

Wiceprezydent Artur Bochenek kilkukrotnie próbował podczas sesji powrócić do tego zagadnienia, jednak nie przyniosło to żadnego efektu. Po oficjalnym zakończeniu obrad przez Iwoną Mularczyk – przewodniczącą Rady Miasta, poprosił radnych, aby zostali chwilę na rozmowę z kandydatką na stanowisko skarbnika, gdyż czeka ona od kilku godzin i nikt nie chce chociażby jej wysłuchać.

– Spełniam wszystkie wymogi, które wynikają z art. 54 ust. 2 Ustawy o finansach publicznych, by móc pełnić funkcje skarbnika. Mam wykształcenie wyższe ekonomiczne, skończyłam studia podyplomowe. Od 20 lat zajmuje się księgowością, prowadzę szkolenia dla studentów Państwowej Wyższej Szkoły Zawodowej, dla pracowników biur rachunkowych i właścicieli, dla osób, które chcą się przekwalifikować. To są podatki, rachunkowość, prawo pracy, kadry, płace, zusy – mówiła Renata Seruga-Tokarz,  kandydatka na skarbnika miasta.

Podkreślała także, iż pracownicy zatrudnieni w budżecie, czyli główne księgowe szkół, dzwonią do niej w kwestiach konsultacji, a ona sama cały czas aktualizuje swoją wiedzę i korzysta z wszelakich szkoleń.

– Jestem do Państwa dyspozycji, mogę pomóc. Księgowość to jest serce każdej firmy, to bardzo trudna i odpowiedzialna działka. Dodatkowo teraz ten moment, w jakim przyszło się z tym zmierzyć, czyli koniec roku, grudzień jest najbardziej intensywny. Każdy, kto pracował w księgowości, dokładnie wie z czym to się wiąże – kontynuowała

Marnowanie czasu 

Renata Seruga-Tokarz zaznaczała, iż jest zdziwiona postawą radnych. Według niej, nie powinni debatować o tym, że wszystko odbywa się tak późno i dopiero teraz prezydent pomyślał o wyborze nowego skarbnika, ,,bo i stanowisko jest odpowiedzialne i nie można było podejmować pochopnych decyzji w tej sprawie”. 

– Kto poniesie odpowiedzialność za brak skarbnika? W tym momencie nie pan prezydent, tylko Rada, która ma powołać skarbnika, a nie chcecie państwo nawet ze mną porozmawiać. Dla mnie jest to niezrozumiałe i nie wiem jak to skomentować. Ja jestem do dyspozycji i chcę pomóc. Jestem osobą aktywną zawodowo i naprawdę mam co robić. Tutaj to trochę takie marnowanie czasu, gdybym ja tak działała w swojej pracy zawodowej, to bym w życiu niczego nie osiągnęła. W rachunkowości na to czasu nie ma. Przepraszam za te słowa, ale taka jest prawda. Przychyliłam się do wniosku pana Czerneckiego, który stwierdził, że lubi słyszeć tylko prawdę. Prowadzić biuro rachunkowe w dzisiejszych czasach, w dobie zmian przepisów to jest dopiero osiągnięcie, to jest dopiero odwaga – skwitowała swoje wystąpienie.

Po niej głos zabrał radny Leszek Zegzda. Jak zaznaczał, sprowokowało go do tego jedno zdanie, które wypowiedziała kandydatka.

– Wszyscy mamy świadomość, jaką ważną funkcję pełni skarbnik miasta. Wiemy, co to znaczy budżet, wiemy co to znaczy kontrasygnataChciałem tylko na jedną rzecz zwrócić uwagę. Skarbnik miasta jest jedyną osobą, którą na stanowisko powołuje Rada Miasta. Nie jest to przypadek, bo skarbnik przygotowuje budżet, a budżet uchwala Rada. Z całą pewnością pan prezydent wielokrotnie z panią rozmawiał i dawał pani czas do namysłu, a pani długo się zastanawiała, czy podjąć to wyzwanie i to jest naturalne. Dokładnie takiego samego czasu potrzebuje Rada. Rada nie akceptuje pani mechanicznie, a wybiera jako swojego skarbnika i z panią się będzie utożsamiać. Więc mnie nie dziwi reakcja Rady w tej sprawie. Mówiła pani, że nie ma pani czasu, a tego czasu się będzie musiała pani nauczyć – komentował Leszek Zegzda, radny klubu Koalicji Obywatelskiej.

Wiceprezydent Artur Bochenek ponownie zwrócił się z apelem do radnych, aby zabierali głos w tej sprawie. – Nie chcę państwu zabierać za dużo czasu, ale skoro już jesteśmy tutaj dzisiaj, a temat jest ważny dla nas, dla prezydenta i dla miasta, naprawdę jest wskazane żebyście państwo wszelkie swoje wątpliwości dzisiaj poruszyli, a później będziemy kontynuować tę rozmowę – zapewniał.

Cztery minuty 

Wtedy wypowiedzieć postanowił się radny Wojciech Piech. Wyraził swoje ubolewanie nad faktem, iż kandydatura na stanowisko sekretarza wymagająca rozpatrzenia jest tak późno przedstawiana radnym.

– Ubolewam nad tym, że pan prezydent miasta Nowego Sącza rozpoczął swoje zarządzanie od masowych zwolnień, a nie rozpoczął swojej pracy od obsadzenia kluczowego stanowiska urzędniczego w mieście, jakim jest skarbnik miasta. Pan prezydent miał taką szansę od trzech tygodni, bo tak naprawdę od trzech tygodni, jeśli dobrze pamiętam, nie ma pani skarbnik. Skądinąd wiem, że pan prezydent poświęcił ustępującej z tego stanowiska Jadwidze Kusiak cztery minuty rozmowy, nie podejmując żadnego merytorycznego tematu o sukcesji po odejściu pani Jadwigi Kusiak. Wyrażam żal i uważam, że ma on swoje podstawy – mówił były wiceprezydent.

Jednocześnie podkreślał, iż uważa, że ,,przesłuchania” kandydatki na stanowisko skarbnika muszą mieć formułę formalną, bo sprawa jest zbyt poważna, by poddawać ją swobodnej dyskusji.

– Myślę, że jest bardzo wiele pytań, które chcielibyśmy zadać kandydatce na skarbnika, pytania ważkie, trudne. Będziemy oczekiwali satysfakcjonujących odpowiedzi i liczymy na to, że sprosta pani naszym oczekiwaniom co do kompetencji, zyska w ten sposób nasze zaufanie i będziemy mogli z czystym sercem poprzeć tę kandydaturę. W tej formie swobodnej dyskusji ja nie będę brał udziału, ale już teraz deklaruję gotowość do rozmowy – zaznaczył Wojciech Piech.

Jego wystąpienie krótko skomentował wiceprezydent.

– Na zakończenie chciałbym bardzo podziękować panu radnemu Piechowi za wreszcie wyrażoną możliwość porozmawiania. To właśnie o to chodziło – skwitował Artur Bochenek, równocześnie kończąc spotkanie posesyjne

[Cały przebieg sesji znajdziesz TUTAJ ,,Chciałbym wiedzieć, czy pan prezydent Ludomir Handzel wyraża zgodę. Nie chciałbym nikogo krzywdzić. To są obowiązki dodatkowe. Trzeba wyjeżdżać, miasto zostawiać bez opieki.”]

WYBORY 2024

REPERTUAR KINA SOKÓŁ

Reklama