Zwyczajności na Boże Narodzenie

Zwyczajności na Boże Narodzenie

Napatrzyłam się w tym roku na zamaskowane twarze. Początkowo noszenie maski wydawało mi się przesadną ostrożnością i wywoływało raczej kpiący uśmiech. Z czasem przyzwyczajałam się do ich widoku na ulicy coraz bardziej. Aż wreszcie sama dałam się przekonać do zasłaniania nosa i ust. Najpierw chustą i szalem, potem maseczką. Jak wszyscy.

Od marca widok ulic wypełnionych twarzami w maskach stał się powszechny. Przez to ludzie przestali się poznawać na ulicy. Zdarza się, że nie odpowiadamy na zbyt ciche „dzień dobry” spod przyłbicy lub zza maski. Czy sąsiad w bandamce na twarzy się do nas uśmiecha z życzliwością, czy z ironią? Nie widać jego ust. Trzeba czytać z oczu. Choć naprawdę trudno nawiązać kontakt wzrokowy, bo nauczyliśmy się już przemykać ze spuszczonymi oczami. To plus, maska na twarzy daje nam pozór niewidzialności. Mamy pandemię nie tylko COVID-19, ale i samotności. (…)

To tylko fragment felietonu. Całość przeczytasz w świątecznym wydaniu „Dobrego Tygodnika Sądeckiego” – dostępny bezpłatnie pod linkiem:

Targi Edukacja, Kariera, Przyszłość

REPERTUAR KINA SOKÓŁ

Reklama