Z archiwum zbrodni i zagadek Sądecczyzny. Miał tylko 17 lat. Zabił matkę i dwóch młodszych braci

Z archiwum zbrodni i zagadek Sądecczyzny. Miał tylko 17 lat. Zabił matkę i dwóch młodszych braci

Michalczowa, zabójstwo

Piotr wziął do ręki młotek. Wywołał swoich braci z domu i uderzył ich tępym narzędziem. W podobny sposób życie straciła również matka chłopców. Ciała 44-letniej Władysławy i dwóch jej synów spoczęły we wcześniej wykopanej mogile. Policja, która szukała zaginionych nie mogła wpaść na żaden trop. Sprawą zajęło się krakowskie Archiwum X. Tragedia wydarzyła się w sierpniu 1999 r. we wsi Michalczowa w gminie Łososina Dolna.

Dół wykopany w ogrodzie

Kilka dni  przed zbrodnią Piotr wykopał dół. Najpierw zabił młodszego z braci. Wywabił go z domu, pod pretekstem zabijania mrówek. 9 – letni  Kamil niczego nie podejrzewał. Dostał uderzenie w tył głowy. Młotkiem. Chłopiec przewrócił się. Później Piotr poszedł po 10 – letniego Czesia. Powiedział, że Kamil go woła. Starszy z braci dostał uderzenie w tył głowy, tępą stroną młotka. Ciała trafiły do dołka.

Po zabójstwie obydwu braci,  17 – latek wrócił do domu. Matka krzątała się po kuchni. Przed momentem jej dzieci straciły życie. Nie zdążyła się tego  dowiedzieć. Podobnie jak one, została uderzona młotkiem i przewróciła się na plecy. Drugie uderzenie dostała w lewą skroń głowy. Polała się krew, więc Piotr przed zawleczeniem matki do mogiły jej dzieci, założył jej worek na głowę. Zmył krew w kuchni ścierką do podłogi. Policjanci, którzy odkrywali spod ziemi zwłoki rodziny najpierw wydobyli ciało matki, ubrane w kwiaciastą sukienkę.

Wrzesień, szkoła i Archiwum X

27 sierpnia 1999 r. Komenda Głowna w Nowym Sączu przyjęła zgłoszenie o zaginięciu matki i dwójki chłopców. Zaginięcie zgłosiła siostra Piotra, starsza córka Pani Władysławy, z pierwszego małżeństwa.  Pomimo prowadzonego dochodzenia policji nie udało się ustalić co się stało z rodziną.

Rozpoczął się rok szkolny, więc Piotr wrócił do szkoły. Chłopak opuścił parę dni. Jego nieobecność usprawiedliwiła siostra. Był uczniem trzeciej klasy Liceum Ekonomicznego w Nowym Sączu, dobrze się uczył, nie stwarzał żadnych problemów. Jak wspomina nauczycielka, udzielająca wywiadu Jackowi Bazanowi w filmie dokumentalnym „Archiwum X – śledztwa po latach” chłopak był bardzo smutny, ale spokojny. Zaczął się lepiej uczyć niż dotychczas.

–  Miałam wrażenie, że pozbył się jakiegoś ciężaru, który nie pozwalał mu skupić się na sobie  – wspomina nauczycielka.

Dni mijały, a poszukiwania trójki zaginionych utknęły w martwym punkcie. Wtedy zaginięciem zainteresowało się Archiwum X Komendy Wojewódzkiej Policji w Krakowie. Było to późną jesienią. Zaginięcie okazało się pierwszym sukcesem specjalnej komórki policji, zajmującej się niewyjaśnionymi i zagadkowymi sprawami.

–  Wiedziałem, że ta kobieta nie żyje – mówił w wywiadzie dla Gazety Krakowskiej Bogdan Michalec, wówczas szef Archiwum X. – W domu zostawiła wszystko: ubrania, rzeczy osobiste, leki dla dzieci. Miejscowi poszukiwacze rozważali wersję samobójstwa rozszerzonego. Dla mnie bardziej prawdopodobne było zabójstwo. Pytanie tylko: kto zabił?

Mundurowi otrzymali zgodę na przeszukanie posesji w Michalczowej. W czasie poszukiwań jeden z policjantów zauważył zruszaną ziemię w ogrodzie. Miejsce to okazało się być mogiłą chłopców i ich matki. Już podczas pierwszego zeznania przed  krakowskim Archwum X  Piotr przyznał się do popełnienia potrójnego zabójstwa. Podczas wizji lokalnej opisał szczegółowo przebieg tragicznego zdarzenia.

Trudne dzieciństwo

Piotr był synem 44-letniej Władysławy z pierwszego małżeństwa. Miał jeszcze dwie starsze siostry. W domu często dochodziło do awantur i kobieta postanowiła rozstać się z mężem. Drugiego wybranka poznała poprzez ogłoszenie matrymonialne. Był dużo starszy od niej, ale to jej nie przeszkadzało. Szukała oparcia i kogoś, kto pomoże jej wychować syna. Córki w tym czasie już dorosły.  W 1988  kobieta przeprowadziła się z Młodowa do Michalczowej i zamieszkała z  mężem. Pojawiły się kolejne dzieci: Kamil i Czesio. Nie stały się one jednak źródłem szczęścia, nie scaliły związku dojrzałej kobiety ze starszym mężczyzną. Wręcz przeciwnie, w domu znów zaczęło dochodzić do kłótni i przepychanek. W końcu partner przeprowadził się do Domu Pomocy Społecznej w Nowym Sączu. Czasem odwiedzał synów. Władysława została sama w domu z trójką dzieci. Piotr był wówczas już prawie dorosły, ale sytuacja w domu była dla niego bardzo trudna  To na nim głównie spoczął obowiązek opieki nad młodszym rodzeństwem. Pomagał im w odrabianiu lekcji, doglądał, i dbał o nich. Podczas procesu przyznał, że matka obwiniała go o wiele rzeczy, na które nie miał wpływu. Zdarzało się, że matka w złości biła go, uderzała w twarz, używała też kabla od grzałki.

Tamtego, feralnego dnia Piotr oglądał telewizję wraz z młodszym rodzeństwem. Kamil i Czesław zaczęli się kłócić.  

 Wtedy weszła matka i zaczęła mnie bić, bo myślała, że to ja. Biła ręką, a później kablem od grzałki. Mówiłem, że to nie ja. Gdy siedziałem w stodole i płakałem, coś mi podpowiedziało, żeby ich zabić…- tak relacjonuje zeznania podczas procesu Gazeta Krakowska.

Wyrok

20 lat temu – w 2000 roku Sąd Okręgowy w Nowym Sączu skazał 18 letniego Piotra na 25 lat pozbawienia wolności i 10 lat pozbawienia praw publicznych. Czyn jakiego się dopuścił kwalifikował się jako zbrodnia z motywacją zasługującą na szczególne potępienie, ale  niemożliwe jednak było wymierzenie najwyższej kary dożywocia, gdyż oskarżony w momencie popełnienia zbrodni był niepełnoletni. Uznano również, że  nie jest on do końca człowiekiem zdeprawowanym, a podczas procesu wyraził żal i skruchę. Otrzymał również szansę wcześniejszego opuszczenia więzienia. Wzięto pod uwagę opinię psychiatrów, która mówiła o skrzywionej osobowości. Na jej ukształtowanie miały wpływ przeżycia z dzieciństwa.

Tuż po dokonaniu zbrodni Piotr próbował popełnić samobójstwo. Zeznał, że chciał się powiesić na odciętym kablu antenowym. Kabel jednak się zerwał. Policja przypisała wówczas to wydarzenie rozpaczy z powodu zniknięcia bliskich.

W wywiadach udzielanych prasie Piotr konsekwentnie zaprzeczał jakoby zabójstwo matki i braci było planowane.

 

 

Reklama