Zapraszamy na wyjątkową wyprawę do czasów naszych przodków. W przestrzeni nie będziemy przemieszczać się daleko. W czasie – owszem. Tak daleko, jak na to pozwolą fotografie, które od wielu lat kolekcjonuje z pasją Mariusz Hamiga – twórca wyjątkowego miejsca w sieci opatrzonego nazwą Stary Nowy Sącz. Aby wyprawa wzbogaciła naszych Czytelników maksymalnie jak tylko się da, zaprosiliśmy do wspólnej przygody człowieka, który w historii Sądecczyzny porusza się bezbłędnie i potrafi pięknie prowadzić przez najciekawsze jej zakamarki. Łukasz Połomski – oto spacer szesnasty.
Na początku XX w. do zakładu fotograficznego „Janina” dotarł młody mężczyzna. Do fotografii ubrał elegancką muszkę, białą koszulę i szykowną marynarkę. Co zrobił po wyjściu od fotografa? Być może postanowił jesienny wieczór spędzić w jednej z sądeckich restauracji. Wszak skoro tak się wystroił, mógł odwiedzić równie eleganckie wnętrze. Może poszedł do słynnego Imperialu, który wcale nie uchodził za tak ekskluzywny, jak w kolejnych latach. Zachowały się relacje o bójkach i pijatykach na Jagiellońskiej 14. Zdarzały się takie awantury, że klienci okładali się rękoma, a nawet laskami! Być może nawet portretowany mężczyzna miał taką na wyposażeniu, tylko nie zmieściła się do zdjęcia. Zresztą pewnie Imperial odpadał na taką wizytę, bowiem mówiono, że piwo tam podawano „nie dobre i ciepłe”. Ponadto oprócz gier karcianych i bilardowych, pijatyki i krzyków do samego rana „zobaczyć można gorszące sceny” – donosiła prasa. Dlatego bezpiecznie było się udać do cukierni, a takich w mieście nie brakowało – był Dzięciołowski, Piliński i inni. Daleko od atelier do tych królestw słodkości nie było. Ale może bezpieczniej było wyjść na Planty i zamiast napychać się piwskiem tudzież kaloriami, po prostu się przespacerować jeszcze wówczas czystym powietrzem.
Czytaj także:Wyprawa do czasów naszych przodków. Gimnazjalista „z umysłem przytępionym”?
