W wypadku w Chicago zginął Krzysztof Grzyb. Odszedł robiąc to, co kochał. „Miłość żąda ofiary, Krzysiek, ale dlaczego Ty”?

W wypadku w Chicago zginął Krzysztof Grzyb. Odszedł robiąc to, co kochał. „Miłość żąda ofiary, Krzysiek, ale dlaczego Ty”?

Krzysztof Grzyb

Człowiek niezwykły, nietuzinkowy, pasjonat bez reszty oddany swojej pasji – lotniarstwu. Krzysztof Grzyb, pochodzący z Tęgoborzy najlepszy polski pilot lotniowy i jeden z najlepszych na świecie, zginął tragicznie podczas lotu treningowego na lotnisku nieopodal Chicago, gdzie mieszkał. Żył w Stanach Zjednoczonych, ale  zawsze reprezentował nasz kraj. Był dumny ze swojego pochodzenia, dbał, by godnie promować Polskę. Do wypadku doszło w ubiegły piątek (2 czerwca). Jego ciało za kilka tygodni spocznie w rodzinnej miejscowości.

– Jest ogromy szok w środowisku lotniarskim, próbujemy ustalić, co się wydarzyło. Zrobił tak wiele, jeśli chodzi o promocję Polski w środowisku międzynarodowym. Człowiek z tak niezwykłą pasją do latania… Lotnictwo jest zaborcze. Jak się ktoś nim zarazi, to ciężko z tego się wyrwać. Te lotnie go tak wciągnęły, że go pochłonęły – przyznaje w rozmowie z naszą redakcją przyjaciel zmarłego lotnika Tomasz Kosecki, dyrektor Muzeum Lotnictwa Polskiego w Krakowie.

Tomasz Kosecki, Krzysztof Grzyb
Krzysztof Grzyb przed startem ze Skrzętli w 1997 roku, przed wylotem na Igrzyska Lotnicze do Turcji. Na zdjęciu również Tomasz Kosecki

W dniu kiedy doszło do tragicznego wypadku, miał kontakt ze śp. Krzysztofem Grzybem. Dostał od niego wiadomość na ,,WhatsApp”. Kiedy na nią odpisał, dowiedział się, że jego kolega nie żyje.

Nieskończona miłość Krzysztofa do lotni nie wzięła się znikąd. Pochodził z rodziny związanej z lotnictwem. Jego brat – śp. Wiesław był kapitanem samolotów Lot. Siostra Lidia – latała szybowcami, starowała w zawodach. On również chciał jak starsze rodzeństwo latać szybowcami, samolotami, ale… W latach 70/80-tych ubiegłego wieku trzeba było mieć zdrowie ,,jak brzytwa”, bo system nastawiony był na służbę w lotnictwie, w wojsku.

– Krzysiek miał problem ze wzrokiem, dlatego też nie udało mu się iść w ślady rodzeństwa. Na studiach zainteresował się lotniami. Chodził na górę Żar i tak to się zaczęło. Przyjeżdżał do Tęgoborzy i próbowaliśmy razem działać. Znaliśmy się od dziecka. Łączył nas sport, narty i pasja do lotnictwa – wspomina Tomasz Kosecki.

Śp. Krzysztof Grzyb każdą chwilę poświęcał na latanie. Był najlepszym z polskich pilotów lotniowych. Jak wspomina jego przyjaciel, Krzysztof posiadał sportowego ducha i wytrwale dążył do coraz lepszych wyników w realizacji swojej pasji, której poświęcił całe życie. Dokonał czegoś niezwykłego: z Tęgoborzy doszedł na szczyty światowego lotniarstwa, bił rekordy przelotów pod amerykańskim niebem, startował w mistrzostwach świata, a w zeszłym roku zajął III miejsce w ogólnoświatowym rankingu przelotów.

,,(…) Czuję się, jakby ktoś wykasował część mojego życia i mojej pasji do lotnictwa. No cóż, polscy lotnicy na swoim sztandarze mają hasło „Miłość żąda ofiary”, Krzysiek, ale dlaczego Ty!!?” – tymi słowami pożegnał tragicznie zmarłego Tomasz Kosecki.

Pasjonat z krwi i kości

Śp. Krzysztof Grzyb maturę zdał w 1980 r w II LO w Nowym Sączu. Po niej rozpoczął studia w filii Politechniki Łódzkiej w Bielsku Białej na kierunku mechanicznym – budowa maszyn.  Studia ukończył w 1988 r. Odbył roczną służbę wojskową. W 1990 r wyjechał do USA. Lotnie były jego pasją i miłością, żył jednak z pracy jako inżynier-konstruktor.

Jak wspomina dyrektor Muzeum Lotnictwa Polskiego w Krakowie, Krzysztof latał od początku lat 80-tych. W 1986 roku  pierwszy raz zdobył tytuł Mistrza Polski w Lotniarstwie. Do 1990 roku został jeszcze dwukrotnie Mistrzem Polski. Uczestniczył w wielu zawodach na całym świecie. Był również Akademickim Mistrzem Polski, członkiem Polskiej Kadry Narodowej. Wziął udział w: Mistrzostwach Europy na Węgrzech, Mistrzostwach Świata w Szwajcarii w 1989, rok później w Monte Grappa we Włoszech, 1992 r. w Mistrzostwach Świata w Kalifornii Owens Valley, w 1995 r. w Mistrzostwach Świata w Hiszpanii, w 1997 r. w Światowych Igrzyskach Lotniczych w Turcji. W 2015 r. brał udział Mistrzostwach Świata w Meksyku. Ten jeden, jedyny raz w życiu -jako reprezentant USA.

,,W 2010 r  zajął pierwsze miejsce w ogólnoświatowym rankingu przelotów i od tego czasu zawsze był w pierwszej piątce rocznej klasyfikacji. Na swoim koncie ma kilka przelotów powyżej 400 km ustanawiających rekordy przelotów dla wschodnich stanów w USA. W 2022 r. zajął 3 miejsce w światowej klasyfikacji przelotowej. Zawsze występował pod biało-czerwoną flagą i był ambasadorem polskiego lotnictwa na każdych zawodach. Na co dzień trenował na lotnisku koło Chicago, gdzie mieszkał z żoną i córkami. Swoją wiedzą dzielił się z kolegami w Polsce, będąc autorytetem dla młodszych pilotów. Planował powrót do Polski, niestety zginął podczas lotu treningowego 2 czerwca. Był znany i lubiany w międzynarodowym środowisku lotniowym” – wspomina Tomasz Kosecki.

Pogrzeb śp. Krzysztofa Grzyba odbędzie się w Tęgoborzy za kilka tygodni. Kiedy zostaną zakończone czynności mające ustalić jak doszło do wypadku, a potem – formalności związane z transportem ciała do ukochanej Polski.

Czytaj także: Zmarł Ryszard Poradowski – wiceprzewodniczący Rady Powiatu Nowosądeckiego

Fot. Tomasz Kosecki/
życiorys śp. Krzysztofa Grzyba na podstawie wspomnień Tomasza Koseckiego 

Reklama