W sądeckim Vitbergu jak w NASA. W cztery dni firma przestawiła się na produkcję masek ochronnych

W sądeckim Vitbergu jak w NASA. W cztery dni firma przestawiła się na produkcję masek ochronnych

Vitberg, proces szycia maseczek

Pracujemy w sobotę. Pracujemy po szesnaście godzin dziennie. Nikt nie marudzi, nikt nie narzeka. Wręcz przeciwnie: ludzie cieszą się, że robią coś, co jest dzisiaj na wagę życia. To, co się u nas teraz dzieje, przypomina chyba klimat pracy w NASA. Wejście i wyjście z firmy trwa godzinę. Mierzymy temperaturę, dbamy o to, aby każdy z pracowników był w pełni zabezpieczony, dezynfekujemy wszystko: klamki, spłuczki w łazienkach, a każdy z nas myje ręce co godzinę. Na tę produkcję, której poświęcamy się teraz bez reszty przestawiliśmy się w ciągu czterech dni – opowiada Jacek Sikora,  właściciel  nowosądeckiej firmy Vitberg, która jest bodaj jedynym producentem wyrobów medycznych  w Nowym Sączu.

Przed epidemią Vitberg produkował urządzenia do wibroterapii. Dramatyczne okoliczności, w jakich cały świat znalazł się z powodu koronawirusa, stały się inspiracją do poszerzenia asortymentu  sądeckiej firmy o rzecz małą, ale ogromnie ważną.

„Szyjemy maski dla szpitali, lekarzy, fizjoterapeutów, zwykłych ludzi. I dla siebie. Tyle możemy zrobić. Niektórzy śmieją się z nas, kiedy wracamy w tych maskach do domów. Pomyśl – lekarze już teraz rezygnują z pracy, nie wyrabiają. Czy będziesz się się śmiać kiedy ktoś zawiezie Cię do szpitala i zobaczysz tabliczkę z napisem: „zamknięte”?

  • Idziesz do sklepu – ubierz maskę.
  • Idziesz do pracy – ubierz maskę.
  • Idziesz do lekarza – ubierz maskę.
  • Wychodzisz z domu – ubierz maskę.

Maska nie tylko chroni usta i nos przed tym, co znajduje się w powietrzu, ale także przed dotykaniem ich rękoma.  Przekaż ten prosty tekst ludziom, na których Ci zależy. – Ekipa Vitberga” –  ten apel od kilku godzin „frunie”przez sieć.

Materiał, z którego szyte są maski to solidna, gęsta włóknina wygrzana w temperaturze 160 stopni. Można ją prać.

Robimy te maski dla ludzi, żeby mogli wyjść do sklepu, iść do pracy. Robimy je dla służb mundurowych… Pięć tysięcy sztuk trafi do szpitala… Jechałem ostatnio autobusem. Kiedy zobaczyłem kilkunastu pasażerów w jednym miejscu, w żaden sposób nie chronionych przed infekcją, zrobiło mi się po prostu smutno. Załamałem się. Ile trzeba mówić, pisać, zakazywać, ostrzegać…? Ile trzeba aby się zarazić? Zaradzić rodzinę, rodziców, kolegów w pracy, nawet o tym nie wiedząc? Chińczycy opanowali zarazę między innymi dlatego, że zakazali wychodzenia bez masek z domu. Dziś wracają do normalności. Jeśli coś się w Polsce nie zmieni, znajdziemy się w takiej samej rzeczywistości, w jakiej dziś są Włosi. To trzeba głośno powiedzieć, to trzeba wykrzyczeć – mówi Jacek Sikora.

Wczoraj Vitberg odpalił sprzedaż masek w swoim sklepie internetowym.

Panie przy maszynach do szycia spieszą się, aby przygotować kolejną partię masek, bo tych, które zdążyły uszyć ubywa w szalonym tempie.

Ludzie chcą żyć.

Potrzebujesz masek ochronnych? Nie szukaj ich daleko.

#Wspieramlokalnybiznes

Zdjęcia:  Vitberg

Czytaj też:

Vitberg inwestuje 100 milionów w szpital, tężnie solankowe i totalną metamorfozę fragmentu Nowego Sącza

 

 

 

Reklama