Wiemy o sobie bardzo mało/ Vieme o sebe veľmi málo

Wiemy o sobie bardzo mało/ Vieme o sebe veľmi málo

Rozmowa z LESZKIEM ZEGZDĄ, członkiem Zarządu Województwa Małopolskiego

– Kontakty ze Słowakami, naszymi najbliższymi sąsiadami, są ważne z punktu widzenia Małopolski?

– Po pierwsze są bardzo ważne, po drugie ciągle nie są nawet w części wykorzystane, choć potencjał po obydwu stronach jest bardzo duży. Gdybyśmy przeciętnego Polaka zapytali, z czym mu się kojarzy Słowacja, pewnie wymieniłby wyśmienite piwo i… chyba na tym koniec. Podobnie byłoby zapewne, gdyby takie samo pytanie zadać z drugiej strony granicy. To trochę smutne, bo w naszej historii, kulturze i przyrodzie mamy wiele punktów wspólnych. Ale żeby nie narzekać, dam pozytywny przykład, czyli bardzo dobrze zrobioną stronę Karpackiej Mapy Przygody. Ona tak naprawdę pokazuje, jak wiele fantastycznych rzeczy i miejsc jest do zobaczenia całkiem blisko nas po obydwu stronach. Nie przypadkiem przecież Unia Europejska przekazuje fundusze na współpracę transgraniczną. To jeden z priorytetów Unii – przekraczać granice, prezentować się sąsiadowi i być atrakcyjnym dla tych, którzy do nas przyjeżdżają. Być wspólnie, a nie osobno.

– Na co się to w praktyce powinno przekładać?

– Modelem idealnym byłoby, gdyby każdy Polak spędzający wakacje w Małopolsce, przez kilka dni tego urlopu pobył na Słowacji. I odwrotnie. A wracając do drzemiącego przy granicy potencjału. Burmistrz Muszyny Jan Golba (wywiad z J. Golbą czytaj w tym wydaniu gazety – przyp. red.) m.in. przy wsparciu Województwa Małopolskiego buduje gigantyczną sieć ścieżek na polsko-słowackim pograniczu. Jestem przekonany, że dzięki nim łatwość poruszania się w tym regionie i wzajemna turystyczna dostępność zaowocują w najbliższym czasie wieloma wspólnymi inicjatywami. To będzie kapitalna sprawa! Nie chcę tego mierzyć przy użyciu aptekarskiej wagi, ale jeszcze raz powtórzę – dzisiaj wykorzystujemy ledwie kilka procent wspólnego potencjału. Wiem to z własnego doświadczenia, więc chyba mogę o tym mówić – nie znamy słowackiej historii, ale też Słowacy nie mają zielonego pojęcia, co warto i można u nas zobaczyć. To się potwierdzało przy wielu okazjach – nie wiemy o sobie prawie nic, albo bardzo mało.

– Na łamach tego wspólnego dwujęzycznego wydania naszej gazety pojawia się wiele sygnałów, że zainteresowanie obydwu stron sąsiadem jest spore, ale wszyscy wyczekują, aż to ta druga strona da wyraźny znak.

– Nie chcę oceniać po czyjej stronie są zaniedbania pod tym względem. Jak to zwykle bywa, pewnie po obydwu. Ale oczywiście nie można też powiedzieć, że dotychczasowa współpraca to pustynia. Dam pierwszy z brzegu przykład dobrych, wieloletnich kontaktów Muzeum Okręgowego w Nowym Sączu ze swoim odpowiednikiem w Starej Lubowni. Od lat wydawany jest periodyk „Zeszyty Sądecko-Orawskie”, istnieje wymiana pomiędzy instytucjami kultury. To się już dzieje, ale powstało wrażenie, że brakuje tego drugiego kroku, bardziej zdecydowanego i odważniejszego działania. Nie można pozwolić, żeby te kontakty kojarzyły nam się wyłącznie z weekendowymi zakupami. Na wspólnej ofercie – której brakuje – nikt by nie stracił, a każdy by zyskał.

– Przedsiębiorcy, głównie transportowcy, narzekają na brak przejścia granicznego z prawdziwego zdarzenia, pozwalającego na większy ruch towarowy i przejazd dużych ciężarówek.

– Podzielam ten punkt widzenia. To jest wielka bolączka! Jesteśmy w sytuacji klasycznego pata komunikacyjnego w tym regionie. Z naszej strony jedyne sensowne przejście, które można by stosunkowo szybko uruchomić, znajduje się w Muszynce – nie mylić z Muszyną – ale to połączenie wymaga inwestycji po stronie słowackiej na długości kilkunastu kilometrów. Po ich stronie jest droga o parametrach drogi gminnej. Na szczęście prowadzi przez tereny niezabudowane, więc mam wrażenie, że szybkie przystosowanie jej do potrzeb cięższego ruchu kołowego byłoby możliwe. Z kolei po naszej stronie w Muszynie i Piwnicznej mamy do czynienia z miejscowościami uzdrowiskowymi, więc trudno sobie wyobrazić, że TIR-y będą tam jeździły przez rynek. Sprawa chyba dojrzała do tego, żeby na szczeblu rządowym zastanowić się, jak rozwiązać ten nierozwiązywalny od lat problem.

ROZMAWIAŁ (ICZ)

*****

Rozhovor s LESZKOM ZEGZDOM, členom vedenia Malopoľského samosprávneho kraja

– Sú kontakty so Slovákmi, našimi najbližšími susedmi, pre Malopoľsko dôležité?

– Po prvé veľmi dôležité, po druhé, stále nie sú ani čiastočne využité, hoci potenciál na oboch strach je obrovský. Keby sme sa priemerného Poliaka opýtali, čo sa mu vybaví pri pojme Slovensko, určite by povedal vynikajúce pivo a… to je asi všetko. Podobne by to vyzeralo, keby sme takú istú otázku položili na druhej strane hranice. Je to trošku smutné, lebo historicky a kultúrne máme mnoho spoločného. Aby sme sa však len nesťažovali poviem jeden pozitívny príklad. Vynikajúco pripravená stránka Karpat- skej mapy dobrodružstva, ktorá prezentuje množstvo fantastických vecí a miest, ktoré možno vidieť na oboch stranách hranice. Nie je to náhoda, veď predsa Európska únia ponúka fondy na cezhraničnú spoluprácu. Je to jeden z hlavných cieľov Únie. Prekračovať hranice, prezentovať sa susedovi a byť atraktívni pre tých, ktorí k nám prichádzajú. Spolu, nie samostatne.

– Čo by to v praxi malo znamenať?

– Ideálnym modelom by bolo, aby každý Poliak, ktorý trávi prázdniny v Malopoľsku, pobudol aj niekoľko dní na Slovensku. A naopak. A vrátim sa ešte k pohraničnému potenciálu. Starosta Muszyny Jan Golba (rozhovor s J. Golbom čítajte v tomto vydaní novín – poznámka redakcie) medzi inými s podporou Malopoľského kraja buduje obrovskú sieť cyklotrás na poľsko-slovenskom pohraničí. Sme presvedčení, že zjednodušený pohyb v tomto regióne a vzájomná turistická dostupnosť prinesú v najbližšom čase mnoho spoločných iniciatív. To bude fantastická vec! Nechcem to merať pomocou lekárenskej váhy, ale ešte raz zdôrazňujem, dnes využívame len niekoľko percent spoločného potenciálu. Viem to z vlastnej skúsenosti, preto asi o tom môžem hovoriť. Nepoznám slovenskú históriu, ale ani Slováci nevedia, čo sa u nás oplatí vidieť. To sa potvrdilo pri mnohých príležitostiach. Nevieme o sebe skoro nič, alebo len veľmi málo.

– Na stránkach tohto spoločného dvojjazyčného vydania našich novín sa objavuje mnoho signálov, že záujem o susednú krajinu je veľký, ale všetci čakajú, až tá druhá strana urobí prvý krok.

– Nechcem hodnotiť, kto to zanedbal. Ako to obyčajne býva, určite je chyba na oboch stranách. Ale samozrejme nemožno tiež povedať, že doterajšia spolupráca neexistuje. Znovu taký príklad. Mnohoročné kontakty Oblastného múzea v Nowom Sączy s jeho partnerom zo Starej Ľubovni. Už niekoľko rokov sa vydáva periodikum „Zeszyty Sądecko-Orawskie”, existuje výmena medzi kultúrnymi inštitúciami. To sa už deje, ale zdá sa, že chýba ten druhý krok, oveľa rozhodnejší a odvážnejší. Nemali by sme dovoliť, aby naše kontakty zostali na úrovní víkendových nákupov. V rámci spoločnej ponuky, ktorá chýba, rozhodne nikto nestratí a každý získa.

(ICZ)

WYBORY 2024

REPERTUAR KINA SOKÓŁ

Reklama