Ukraina. Brody: Sądeczanie pod rosyjskimi bombami

Ukraina. Brody: Sądeczanie pod rosyjskimi bombami

Kierowcy ciężarówek firmy Goran z Białej Niżnej przeżyli dramatyczne chwile w miejscowości Brody na Ukrainie. Polskie TIR-y znalazły się w pobliżu tamtejszego lotniska w momencie, kiedy zaczęło się rosyjskie bombardowanie obiektu.

W miejscowości Kozin pomiędzy Lwowem a Równem posiadamy zakład przeróbki drewna – mówi Wojciech Pakosiński, prezes firmy Goran z Białej Niżnej. – Nasi kierowcy, pojechali do urzędu celnego w Brodach, który znajduje się obok wojskiego lotniska. Kiedy tam przebywali rozpoczął się rosyjski nalot. Zrobiło się nieciekawie, nasi pracownicy musieli zostawić auta i uciekać. Kiedy sytuacja się uspokoiła wrócili do samochodów. Naczepy naszych ciężarówek zostały w Brodach, a kierowcy wrócili bezpiecznie do Polski ciągnikami siodłowymi.

W tej chwili nasz zakład w Kozinie jest nieczynny – mówi Wojciech Pakosiński. – Surowiec do naszych wyrobów pozyskiwaliśmy bowiem z lasów w rejonie miasta Sumy, a tam teraz są Rosjanie. W tej chwili skoncentrowaliśmy się na pomocy, jakiej potrzebuje Ukraina. Wiemy, że potrzebne są m.in. hełmy oraz kamizelki kuloodporne i w tym zakresie staramy się pomóc. Od naszego ukraińskiego wspólnika wiem, że na miejscu panuje atmosfera mobilizacji i chęci walki. Właśnie przysłał mi zdjęcia kolejek do punktu poboru wojskiego, podobne kolejki ustawiają się w punktach krwiodawstwa.

Na zdjęciu zakład przeróbki drewna w Kozinie.

 

Czytaj też:

Ukraińscy pracownicy firmy Wiśniowski zatrzymani w swojej ojczyźnie 

Reklama