Udało się zebrać astronomiczną kwotę potrzebną na leczenie Jana. Niech w tej historii przynajmniej raz wygra życie…

Udało się zebrać astronomiczną kwotę potrzebną na leczenie Jana. Niech w tej historii przynajmniej raz wygra życie…

Jan mieszka w Małopolsce, w Żegiestowie. Walczy o życie. Ma 50 lat, kochającą żonę – Iwonę i dwie dzielne córki gotowe na każde poświęcenie, które może przybliżyć go do pokonania choroby nowotworowej. Piotr mieszkał w Wielkopolsce, w Śremie. Zdiagnozowano u nich tę samą chorobę – chłoniaka. Równolegle, tutaj – w Małopolsce i tam – pod Poznaniem tysiące ludzi połączyło siły w akcji zbiórki pieniędzy na terapię ostatniej szansy, która nazywa się Car-T Cells i która kosztuje milion trzysta tysięcy złotych.

Terapia Car-T Cells to rodzaj immunoterapii. Wykorzystuje się w niej własne komórki odpornościowe osoby chorej – limfocyty T, poddane modyfikacji genetycznej w celu wykształcenia w nich zdolności do rozpoznawania i niszczenia komórek nowotworowych. „Przeprogramowanie” komórek krwi w taki sposób, by mogły pokonać raka, niestety nie jest refundowane, a cena terapii – astronomiczna. Astronomiczne było również zaangażowanie ludzi, którzy rozpoczęli walkę o życie chorych.

Złotówka po złotówce rosła suma pieniędzy na kontach pomocowych obu panów. Dzieci, żony, przyjaciele Jana i Piotra uruchomili potężną lawinę dobra. Każdy dzień przynosił nową nadzieję. Na apel odpowiadało coraz więcej ludzi, również Czytelników „Dobrego Tygodnika Sądeckiego”.

Tata przyjmuje chemię paliatywną. Nie daje szans na wyleczenie, ma tylko zmniejszyć ból. Przedłuża, ale nie ratuje życia. Leki onkologiczne już̇ nie działają̨. Zostało tylko leczenie ostatniej szansy. Bez pomocy nigdy nie zdobędziemy takich pieniędzy. Zrobimy wszystko, aby ocalić tatę. Wiemy, że on zrobiłby to samo dla nas – apelowały córki Jana – Kasia i Weronika.

W tym samym czasie o pieniądze na terapię ostatniej szansy dla Piotra prosili jego bliscy. Udało się zebrać ponad 1,5 miliona złotych. Piotr niestety nie doczekał leczenia, choć walczył do samego końca. Zmarł 13 marca.

Informując o jego śmierci, jego żona, Ewa dziękowała za wsparcie:

„Nie mogliśmy się z nim nawet pożegnać, nie widzieliśmy się wiele tygodni… Dlaczego życie napisało taki scenariusz? Nie wiem… Zapewne Pan Bóg potrzebuje w Swojej Armii Naszego Dzielnego Wojownika Piotra. Do zobaczenia po drugiej stronie, Kochanie! Takiego uśmiechniętego chcę Cię mieć przed oczami. Chcieliśmy Wszystkim bardzo podziękować za to, że byliście z Piotrem do końca. Nigdy nie zawiedliście, zawsze gotowi pomóc, zawsze z nami..”

Lawina dobra nie zatrzymała się wraz z odejściem jednego z chorych. Pogrążeni w żałobie bliscy postanowili część funduszy, których Piotr nie wykorzystał na leczenie – 400 tysięcy złotych – podarować na leczenie Jana. Tu wyścig z czasem o niezbędną kwotę nadal trwał…

Piotr na zawsze będzie aniołem Janka, dodającym mu siłę do dalszej walki” – piszą organizatorzy zbiórki na portalu Siepomaga.

Siła będzie Janowi bardzo potrzebna. Pieniądze potrzebne, aby rozpocząć terapię już są.

Dziękując wszystkim z Was, którzy w dowolny sposób zaangażowali się w akcję pomocy, prosimy tym razem o modlitwę. Niech w tej historii przynajmniej raz wygra życie.

 

zdjęcia: archiwum prywatne rodziny Jana i Piotra

O akcji pomocy dla Jana Fiedora pisaliśmy w tekstach:

Żegiestów: Kasia i Weronika walczą o życie taty. Terapia ostatniej szansy kosztuje ponad milion…

Prezydent RP Andrzej Duda odpowiedział na apel o pomoc dla Jana z Żegiestowa. Trwa walka o życie…

Reklama