Trucizna, która daje życie

Trucizna, która daje życie

– Oddział onkologiczny, to trochę inny świat i faktycznie czujemy to od progu. Na onkologii wytwarza się swoista więź pomiędzy lekarzem i pacjentem wracającym do nas na kolejne cykle chemioterapii.

– Jesteśmy trochę jak starzy znajomi. Pacjent obdarza tu lekarza szczególnym zaufaniem, bowiem na starcie wie, że zmagać się będzie ze śmiertelną chorobą, a w ramach leczenia podana mu zostaje – patrząc chemicznie – trucizna, która czasami może mu dać bardzo długie życie. Trzeba komuś bardzo zaufać, żeby pozwolić sobie podać coś, co potencjalnie może być trucizną. Nie chcę wywyższać onkologii, ale tu każdy pacjent jest przypadkiem ciężkim, albo przynajmniej trudnym. Onkolog oswaja się z tym, że każde rozpoznanie jest poważne. Z całym szacunkiem, ale lecząc zapalenie górnych dróg oddechowych nie musimy wkładać w to aż tyle serca i zaangażowania, bo bardzo rzadko tego typu rozpoznania kończą się śmiertelnymi powikłaniami. Natomiast w naszym leczeniu pacjent może być w świetnej formie, a zareaguje na chemioterapię tak źle, że leczenia może nie przeżyć. Około pięciu procent pacjentów umiera z powodu złej reakcji na bardzo silny lek.

Przeczytaj, dlaczego Robert Bakalarz, ordynator onkologii klinicznej sądeckiego szpitala, nie uważa swojej pracy za najsmutniejszy zawód:

Reklama