Czego to ludzie nie wymyślą! W ramach toczącej się w Nowym Sączu gorącej dyskusji na temat spalarni śmieci warto zerknąć do folderu pokładowego popularnych linii lotniczych Wizzair. Węgierski przewoźnik jako jedną z nietypowych europejskich atrakcji wartych odwiedzenia, wymienia… spalarnię odpadów komunalnych w Kopenhadze.
To nie pomyłka. Spalarnia to atrakcja turystyczna. A co piszą Węgrzy o duńskiej spalarni? Oczywiście, że możesz tam z nimi polecieć. No to lećmy:
Narty w centrum miasta
„Chcesz przeżyć miejską przygodę na nartach? Po co jechać w góry, skoro można jeździć na nartach w samym sercu stolicy? Copenhill to sztuczny stok narciarski na dachu elektrowni Amager Bakke w stolicy Danii. Amager Bakke nazywa siebie „najczystszą na świecie elektrownią produkującą energię z odpadów” i każdego roku przetwarza 440 000 ton śmieci na czystą energię. Widoki ze szczytu zadrzewionego, zielonego zbocza o długości 400 metrów są – jak można się spodziewać – spektakularne!”
No jest spektakularnie, przyznajemy. Szczególnie, że w Nowym Sączu – jeśli spalarnia odpadów powstanie – planowane jest spalanie 45 tys. ton rocznie, co przyznał w świątecznym wydaniu DTS prezes Newagu Zbigniew Konieczek. To zaledwie 10 procent tego, co spala elektrownia w Kopenhadze. W Nowym Sączu przeciwnicy spalarni uważają, że będzie nas ona skutecznie podtruwać, Duńczycy przeciwnie – zapraszają turystów, by wpadli zażywać rekreacji na świeżym powietrzu pod dymiącym kominem. I jeszcze na tym zarabiają! Jak mawiał klasyk – co kraj, to obyczaj, ale nawet największych światowców może zaskoczyć propozycja skorzystania ze sztucznego stoku narciarskiego na dachu spalarni śmieci. Oczywiście nie namawiamy, by na dachu sądeckiej spalarni budować stok narciarski, bo – w przeciwieństwie do Duńczyków – mamy wokół mnóstwo naturalnych własnych. Namawiamy jedynie, by czasami spojrzeć na lokalny problem z innej strony. Np. od strony duńskich cieśnin na Bałtyku. Oczywiście nie musi to być ciasne spojrzenie na problem.
Atrakcja na świeżym powietrzu
I to chyba wszystko, co można w tej sprawie powiedzieć. Niech jedni nadal reklamują w Europie swoją atrakcję na świeżym powietrzu, my pozostańmy w miejscu, w którym się zatrzymaliśmy. Być może za kilka dni centrum kryzysowe znowu odradzi nam jakąkolwiek aktywność fizyczna na tzw. świeżym powietrzu. Bo, ktoś akurat coś dorzucił do swojej domowej spalarni śmieci.