Tanie naciąganie „na redaktora” czyli jak się nie nabrać na „one-hit wonder”

Tanie naciąganie „na redaktora” czyli jak się nie nabrać na „one-hit wonder”

Była już metoda na wnuczka, na policjanta, na hydraulika, albo na fachowca z gazowni. Teraz doszła jeszcze metoda „na redaktora”. Na czym polega? Z grubsza rzecz biorąc na próbie przekonania klienta do wątpliwej jakości produktu: zobacz jacy jesteśmy świetni, więc oddaj nam swoje pieniądze.

Lubisz gdy ktoś Cię oszukuje albo manipuluje Tobą? Jeśli nie lubisz – broń się, miej ograniczone zaufanie, sprawdzaj! Sprawdzaj to, co mówią politycy i to, co głoszą media. Sprawdzaj to, co  czytasz w „Dobrym Tygodniku Sądeckim”, w dts24, w portalu MiastoNS i w każdym innym miejscu w sieci. Sprawdzaj to, co widzisz i czytasz na plakatach i ulotkach, bo jeśli nie sprawdzisz, a okaże się, że ktoś zwyczajnie zrobił Cię w balona, będzie Ci wstyd.  Ten zaś, kto liczy na Twoją naiwność i brak dociekliwości będzie zacierał ręce. Jeśli dasz się nabrać…

Bez specjalnego zdziwienia przekonaliśmy się w ubiegłym tygodniu, jak bez polotu próbują manipulować opinią Czytelników i potencjalnych klientów „marketingowcy” z portalu MiastoNS. Z kilku źródeł trafiła do nas ulotka, z której wynika, że MiastoNS jest popularniejsze od dts24 (serwisu informacyjnego „Dobrego Tygodnika Sądeckiego”) i od portalu TwojSacz.

Na poparcie śmiałej tezy autorów ulotki przytoczono wyniki z sierpnia. I tylko dociekliwi – wśród nich nasz Czytelnik – zaczęli się zastanawiać dlaczego wykres wizyt internautów w portalu MiastoNS wygląda jak wigwam stojący w szczerym polu: płasko – Mount Everest – i znowu płasko jako okiem sięgnąć.

Takim wykresem MiastoNS próbuje przekonać potencjalnych klientów – głównie wyborczych – że bije na głowę pozostałe sądeckie portale. Ale w głowę to się można w tym momencie wyłącznie puknąć.

Jeśli ktoś sam na to nie wpadł, objaśniamy: wynik jakim chwali się MiastoNS mógłby równie dobrze obejmować tylko trzy dni: 2,3 i 4 sierpnia. Czemu? Bo w te trzy dni zamieszczony w  portalu MiastoNS drastyczny film stał się szaleńczo popularny wśród amatorów brutalnych scen – stałych bywalców ogólnopolskiej strony opatrzonej znamiennym nagłówkiem: „codzienna dawka czarnego humoru”, na której podlinkowano nagranie. Gdy żądni krwi widzowie (pies zagryza psa) zaspokoili swą ciekawość, wyniki kolegów spadły na łeb na szyję i wróciły do codzienności.

A jaka jest ta codzienność? To dla nas powód do dumy, bo istniejące znacznie dłużej na medialnym rynku MiastoNS już od wielu miesięcy przegrywa w potyczce na popularność z portalem dts24, który narodził się nieco ponad 1.5 roku temu.

Już po 12 miesiącach istnienia – w lutym 2018 młodziutki dts24  osiągnął wynik lepszy niż MiastoNS.

Lepszy wynik mamy też za ostatnie 28 dni. 

 

Nie musimy stosować sztuczek polegających na chwaleniu się jednorazowym przebłyskiem i pomijaniu danych dotyczących trendu. Systematycznie zamieszczamy na naszej stronie wyniki czytelnictwa dts24 łącznie z porównaniami  z konkurencją.

Piszemy o tym dlatego, że chwyt „marketingowy” jaki zastosowała konkurencja jest próbą manipulacji, której sprawcy liczą na lenistwo Czytelników i reklamodawców, próbując im wcisnąć fałszywą tezę, że chodzi o ich rzekomo mocną pozycję, podczas gdy w rzeczywistości mamy do czynienia z „one-hit wonder”.

Jedna szóstka z matematyki z nikogo nie uczyni Pitagorasa, tym bardziej jeśli po szóstce znów posypały się trójki.

Po świadectwo obejmujące wyniki z całego roku odsyłamy TUTAJ albo wprost do niezależnego źródła czyli do analizatora similarweb.

 

 

Reklama