Tak czy owak…

Tak czy owak…

Po Nowym Sączu krąży taki wiosenny dowcip: Podczas otwarcia wypełnionego po brzegi 8-tysięcznym tłumem nowego stadionu Sandecji spiker pyta publiczności: – Czy o kimś z państwa media jeszcze nie pisały, że jest kandydatem na prezydenta miasta? Cisza. I oto na trybunie honorowej podnosi się w górę jedna ręka.

– A kim pan jest – dopytuje spiker?
– Nazywam się Ryszard Nowak i jestem prezydentem.

Nie mam pojęcia, kto pisze dowcipy, ale w tym przypadku chyba samo życie. Oto niemal każdego dnia w przeróżnych miejscach ujawniają się kandydaci na prezydenta miasta i w przytłaczającej większości wszyscy oni reprezentują tę samą drużynę – partię aktualnie rządzącą. Sądeckimi kandydatami PiS można by obsadzić wybory na prezydentów wszystkich polskich miast. Jawimy się jako prawdziwa kuźnia kadr! Jak objaśnia prof. Rafał Matyja, mnogość kandydatów nie bierze się z próżni. Jednych publiczności podrzucają koledzy, żeby ich spalić w przedbiegach, inni czują się sfrustrowani, że ich nikt nie wymienia, więc sami puszczają bąka do mediów, a jeszcze inni są pretendentami faktycznie rozważanymi przez decydentów.

A wracając do dowcipu. W Nowym Sączu każdy nosi w plecaku prezydencką buławę wierząc, że to właśnie on popchnie miasto na nowe tory dziejów. A jak go o kandydowanie nie poproszą, to się sam kandydatem ogłosi. No więc na stadionie wypełnionym tłumem, tylko Ryszard Nowak twierdzi, że kandydatem być nie zamierza. Czy coś to Państwu przypomina?

Trzymając się futbolowej nomenklatury zaczerpnijmy na sądeckie potrzeby stare powiedzenie: „Futbol to taka gra, gdzie 22 facetów biega za piłką, a na końcu i tak wygrywają Niemcy”. Politologiem nie jestem, ale piłki nożnej trochę w życiu liznąłem, więc coś mi tu pachnie taką sytuacją: polityka polega na tym, że wszyscy grają o najważniejszy w mieście fotel, a na koniec prezydentem i tak zostaje Nowak.

Wesołych świąt!

WYBORY 2024

REPERTUAR KINA SOKÓŁ

Reklama