Ta muzyka daje energię

Ta muzyka daje energię

– Co takiego jest w muzyce rockowej, że postanowiliście ją tworzyć, grać i przekazywać ludziom? – pytam. – Energia – odpowiada bez zastanowienia Krzysztof Kościółek, wokalista zespołu 33 trzysta. Nazwa grupy to nic innego jak kod pocztowy miasta, z którego pochodzą jej członkowie – Nowego Sącza. Zespół działa od 2014 roku i właśnie jest w trakcie trasy koncertowej, promującej najnowszą płytę.

            – Każdy z nas pracuje, więc zespół został założony czysto hobbystycznie. Nie liczyliśmy nawet na to, że potrafimy grać i śpiewać. Robiliśmy coś z pasji. Muzyka rockowa, którą tworzymy, do nas przemawia. Zupełnie amatorsko spotkaliśmy się na jakiejś salce przy piwie, żeby sobie „pobrzdękać”. Zaczęło coś z tego wychodzić – wspomina Krzysztof Kościółek, zwany także Eshoo.

Skład grupy zmieniał się kilkakrotnie. Obecnie 33 trzysta to gitarzysta Rafał Kochmański, basista Piotr Wróbel, perkusista Łukasz Król oraz wokalista i autor tekstów – Krzysztof Kościółek. Każdy pochodzi z „innego świata”. Lider grupy jest nauczycielem w ośrodku specjalnym. W zespole jest także pracownik firmy produkującej okna, czy pracownik przedsiębiorstwa tworzącego lampy. To co ich łączy, to miłość do rocka.

            – Tworzenie wielu gatunków muzyki odbywa się przy użyciu laptopa i innej elektroniki, czyli rzeczy, które dla mnie są rzeczami martwymi. My wychodząc do rock’and’rolla czy punkrocka, bo jesteśmy punkowym zespołem, jesteśmy żywymi ludźmi i każdy z nas trzyma w ręku żywy instrument. To daje energię. Wiemy, że podczas koncertu wszystko wychodzi od nas, dajemy publiczności cząstkę siebie – wyjaśnia Eshoo.

Dzieci zespołu

Grupa od początku postawiła na własne utwory. Jak przyznaje Krzysztof, sporadycznie na koncertach grają covery na przykład utworów Proletariatu czy Kazika Staszewskiego, ale główną rolę odgrywają jednak ich autorskie kawałki. – Covery to nie nasza bajka.

            – Zaczęliśmy komponować. Ja pisałem teksty, które okazały się na tyle plastyczne, że dało się do nich zrobić muzykę. Gdzieś nas ktoś zauważył i zagraliśmy swój pierwszy koncert. Po nim stwierdziliśmy, że chcemy więcej – opowiada wokalista.

            – W tekstach, które piszę, stosuję bardzo dużo przenośni. Tak naprawdę nie ma tam nic opowiedzianego wprost. Zazwyczaj wpada mi do głowy jakieś ciekawe zdanie i wokół niego buduję cały szkielet danego utworu. Teksty są nieoczywiste, każdy może wyciągnąć z nich coś dla siebie i zinterpretować na swój własny sposób. Da się też w tym odczytać drogę, którą chciałem iść. Piszę o tym, co nas otacza, co dotyka każdego z nas.

W listopadzie 2015 roku na świat wyszło pierwsze dziecko zespołu, czyli płyta EP pt. „Ucieczka”. Nagrana została w domowych warunkach i znalazło się na niej pięć kawałków. Profesjonalny krążek 33 trzysta pojawił się dopiero w październiku tego roku. Na płytę pt. „Niewolnik” trafiło trzynaście utworów. Muzycy nie kryją dumy, że wydało ją Lou & Rocked Boys, czyli jedno z największych polskich wydawnictw zajmujących się muzyką niezależną.

Obecnie zespół jest w trakcie trasy koncertowej promującej krążek, jednak już planuje pracę nad kolejną płytą.

– Jak już trochę odpoczniemy, to wracamy do komponowania. Mamy materiał na nowe utwory, który musimy dopracować i pewnie w okolicach wakacji znowu będziemy chcieli wejść do studia nagrań.

Koncerty

33 trzysta ma na swoim koncie kilkadziesiąt koncertów i festiwali. – W 2015 roku zakwalifikowaliśmy się do występu na małej scenie największego w tej części Polski festiwalu rockowego, czyli Cieszanów Rock Festiwal, a w tym roku zagraliśmy na scenie Viva Kultury na Pol’and’Rock Festival, a to już jedno z największych tego typu wydarzeń w Europie – mówi Krzysztof.

Większość koncertów 33 trzysta ma charakter bardziej kameralny, odbywa się w klubach, więc występ na festiwalach przed tak dużą publicznością był sporym przeżyciem dla członków zespołu.

            – Zeszliśmy ze sceny bez słowa, bo było sporo lapsów i pomyłek w naszej muzyce ze stresu. Pierwszy raz mieliśmy do czynienia z tak dużą sceną, tak profesjonalnym nagłośnieniem i profesjonalnym podejściem do tematu i to pokazało, jak wielu rzeczy jeszcze nie wiemy. Aczkolwiek później oglądając cały koncert, stwierdziliśmy, że było dobrze i chyba tylko my wiemy, gdzie zrobiliśmy błędy i gdzie było słychać, że stres wziął górę.

            Eshoo przyznaje, że reakcja uczestników koncertu jest bardzo ważna dla muzyków. – To normalna symbioza zespołu z publicznością. Zupełnie inaczej się gra, jeśli jest jakiś feedback od ludzi. Jeśli słuchają, są oklaski, to jest ok. Gwizdy się nam jeszcze nie zdarzały – śmieje się. – Czujemy się swobodniej na scenie, kiedy widzimy odbiór ze strony publiczności.

            Wspomina koncert, który zespół dał na początku trasy koncertowej promującej najnowszą płytę. Rockmanów zaskoczyło to, że publiczność miała miejsca siedzące. – Wszyscy biją brawo, wszystko się zgadza, ale nasze kawałki są na tyle żywiołowe, że jesteśmy przyzwyczajeni do zabawy pod sceną. Gdy ludzie się bawią, mniej się zwraca uwagę na technikę grania i tak naprawdę gra się wtedy bardzo spontanicznie. Bierze się udział w tej zabawie – tłumaczy.

Nowy Sącz

Członkowie grupy 33 trzysta są bardzo mocno związani z Nowym Sączem. – Każdy z nas miał w swoim życiu epizod, kiedy pracował lub mieszkał poza Nowym Sączem, ale z sentymentem tu wracamy. To miasto ma potencjał zasobów ludzkich. Wiele osób stąd pochodzących odniosło sukces, nie tylko muzyczny, ale na przykład biznesowy. Ludzie chcą tutaj zostawać i tutaj tworzyć. Ubolewamy, że ten potencjał nie jest do końca wykorzystany. Strefa kultury pozostawia wiele do życzenia, jeśli chodzi o to miasto. Organizacja koncertów, festiwali, większych wydarzeń nie jest łatwa. W niektórych miejscach w Polsce robimy wielkie oczy, widząc na przykład jak wiele jest klubów, w których można grać i miejsc, w których można się spotkać z kulturą. U nas jest ciężko, ale w końcu… 33 trzysta. Pracujemy nad tym, by to zmienić – zapewnia Krzysztof Kościółek.

Zdjęcia: Arch. zespołu 33 trzysta

Reklama