W całej Polsce, również na Sądecczyźnie, ustawiają się długie kolejki przed stacjami paliw. Są miejsca, gdzie w „ogonkach” czeka nawet kilkadziesiąt aut. Kierowcy tankują baki do pełna, wielu z nich napełnia paliwem przywiezione z domu, albo kupione na miejscu kanistry. To reakcja na doniesienia dotyczące wojny na Ukrainie.
Ludzie robią zapasy tłumacząc to na dwa sposoby: jedni chcą mieć pełny bak i pełne kanistry obawiając się, że paliwa braknie, albo że za kilka – kilkanaście godzin będzie wielokrotnie droższe. Inni mówią wprost, że obawiają się, że wojny również w Polsce i chcą być gotowi na ucieczkę. Im bliżej wschodnich granic Polski, tym kolejki na stacjach benzynowych dłuższe. Rekordowo długa na Sądecczyźnie – licząca kilkadziesiąt aut kolejka – ustawiła się pod stacją Moya, przy drodze krajowej z Nowego Sącza do Grybowa.
Popyt na paliwo sprowokował na wielu stacjach podwyżki. We Florynce w gminie Grybów za litr benzyny trzeba już zapłacić powyżej sześciu złotych.
– Kanistry, które mieliśmy w sprzedaży rozeszły się błyskawicznie. Widząc ilu ludzi ustawia się w kolejce, każdy kto zajeżdża na stację, chce zrobić jak największy zapas paliwa – relacjonuje sprzedawca na jednej z nowosądeckich stacji benzynowych.
Reagując na doniesienia o szturmie Polaków na stacje benzynowe, prezes PKN Orlen Daniel Obajtek zapewnił w mediach społecznościowych, że paliwa nie braknie.
„Dostawy paliw są w pełni zabezpieczone i wszyscy nasi klienci będą obsłużeni. Dotyczy to rynku hurtowego i detalicznego. Apelujemy również o dokładne weryfikowanie źródeł informacji dotyczących dostępności paliw” – napisał na Twitterze.
— Daniel Obajtek (@DanielObajtek) February 24, 2022
fot & fillm: Natalia Sekuła