Siedziałem na rozpędzonej karuzeli i ktoś nacisnął STOP

Siedziałem na rozpędzonej karuzeli i ktoś nacisnął STOP

Rozmowa z sądeczaninem Dariuszem Żelazko, blogerem działającym pod pseudonimem Jakub Steward, który od blisko 15 lat realizuje swoje dziecięce marzenie o lataniu, najpierw w arabskich, teraz polskich liniach

– Może niezbyt dobrze to będzie o mnie świadczyć, ale kiedy dowiedziałam się, że jesteś stewardem, pomyślałam: „Chłopak chciał latać, nie udało mu się zostać pilotem, to został stewardem”?

– Mam wielu kolegów, którzy są stewardami, aby w następnej kolejności zostać pilotami. Są na tej pozycji, bo dzięki temu, że to dobrze płatny zawód, mogą zarobić na licencję pilota. Ze mną jednak tak nie było. Ja od początku marzyłem o lataniu, jednak nie interesuje mnie kontakt z maszyną, ale z ludźmi. Uwielbiam pracować z ludźmi!

– Jednak czy nie jesteś to zawód sfeminizowany? Częściej mówi się i słyszy „stewardessa”.

– Dziś ta różnica jeśli chodzi o płeć, mocno się zaczyna zacierać. Często miewam loty na pokładzie, gdzie jesteśmy z samymi mężczyznami. My mamy potrzebę niesienia pomocy innym, a ten zawód głównie na tym polega.

– Znów myślę stereotypowo, ale kiedy szybko mam zdefiniować, na przykład dziecku, kim jest stewardessa/steward, powiem: „To taki kelner, tylko pracujący na pokładzie samolotu”…

– Kelner, jak najbardziej też. Bardzo szanuję ten zawód. Niemniej oprócz podawania kawy czy herbaty, na pokładzie samolotu jesteśmy przede wszystkim od bezpieczeństwa. Musimy być przygotowani na wszystko, co może wydarzyć się podczas rejsu, który czasem trwa 40 minut, a czasem 16 godzin. A wydarzyć może się wszystko i na te dosłownie wszystkie ewentualności jesteśmy szkoleni. Nie raz na zawsze, ale co roku powtarzamy umiejętności sprawnej ewakuacji, gaszenia pożarów, pierwszej pomocy. W samolocie jesteśmy też swego rodzaju psychologami. Ludzie zwracają się do nas z różnymi problemami. Bo przecież mając 300 pasażerów na pokładzie, naprawdę nie wiemy, jaki jest cel ich lotu. Jedni mogą jechać na wakacje, inni na pogrzeb, bo umarł ktoś bliski. Czasem bywa, że jesteśmy na pierwszej linii frontu, jeśli chodzi o wyładowanie emocji pasażera, który potrafi być arogancki i niemiły. My jednak nie możemy dać się sprowokować. Za takimi zachowaniami kryje się zawsze coś więcej. Zdarza się, że jesteśmy też strażakami…

– Zdarzyło Ci się gasić pożar w samolocie? (…)

Więcej przeczytasz w DTS Wolna Sobota:

 

Targi Edukacja, Kariera, Przyszłość

REPERTUAR KINA SOKÓŁ

Reklama