Sandecja zwycięża z beniaminkiem 1 Ligi

Sandecja zwycięża z beniaminkiem 1 Ligi

Po trzech dniach podopieczni Tomasza Kafarskiego zagrali kolejne spotkanie w ramach rozgrywek Fortuna 1 Ligi. Po porażce w Olsztynie nadeszła szansa na poprawę nastrojów, a taką mógł być tylko dobry wynik meczu przeciwko GKS-owi Bełchatów. Jak się okazało zadanie udało się zrealizować po niezwykle ciężkim i pełnym wydarzeń spotkaniu.

Wyjściowa jedenastka ekipy z Nowego Sącza różniła się nieznacznie w porównaniu do tej ze środowego meczu wyjazdowego; jedyną roszadą była zamiana Dominika Kuna na Damiana Chmiela. Szkoleniowiec beniaminka z Bełchatowa, Artur Derbin zadziałał w myśl zasady o niezmienianiu zwycięskiego składu i postawił na tych samych zawodników, co kilka dni wcześniej w pojedynku przeciwko Odrze Opole. Wówczas jedyną bramkę dla „Brunatnych” zdobył Mateusz Marzec.

Już na samym początku sądeczanie mogli sprawić masę radości swoim kibicom – Chmiel dośrodkował z lewej strony na głowę Barana, ale środkowy obrońca minimalnie pomylił się na polu karnym, ponieważ piłka poszybowała nieznacznie obok prawego słupka. Jęk zawodu zapewne można było usłyszeć ze szpitalnych okien. Po chwili Flis wykorzystał błąd Biela, przejął futbolówkę i uderzył z 25. metra; gości od straty bramki uratowała dobra interwencja Lenarcika. W 6 minucie Kanach pokusił się o podobną próbę, tym razem z linii granicznej pola karnego. Bełchatowianie sprawiali wrażenie ukrytych w bitewnych zasiekach, ponieważ nie sprawiali praktycznie żadnego zagrożenia.

W 16 minucie Danek dośrodkował z prawej strony do Korzyma; zawodnik z numerem 20 uderzył efektowną piętką na 7. metrze, a golkiper GKS-u ponownie nie dał się pokonać. Po 240 sekundach Bielica mógł poczuć zagrożenie, a to z powodu mocnego strzału w wykonaniu Marca z 30. metra, po którym piłka poszybowała nieznacznie nad poprzeczką. Nieprzypadkowe byłoby tu porównanie gości tytułem słynnego filmu, „Przyczajony Tygrys, Ukryty Smok”. Na 4 minuty przed upływem pół godziny Lenarcik znów mógł się wykazać, tym razem po ładnie wykonanym rzucie wolnym z okolic pola karnego. Chwilę później Korzym popisał się kolejnym efektownym uderzeniem, z półobrotu.

Z biegiem czasu walenie Sandecji głową w mur zaczęło być irytujące dla ludzi na trybunach. W końcu przewaga po stronie sądeczan była naprawdę ogromna, co przypominało oglądanie FC Barcelony w najlepszym okresie „panowania” Pepa Guardioli. Ekipa Artura Derbina skupiła się zaś na kontratakach. Jeden z nich, zakończony minięciem kilku obrońców przez Magierę mógł dać prowadzenie przyjezdnym, gdyby tylko gracz z numerem 21 nie trafił w boczną siatkę. Pod koniec pierwszej części meczu bełchatowianie coraz szybciej zmierzali na bramkę swoich przeciwników, na ich nieszczęście z mizernym skutkiem. W 45. minucie było zgoła inaczej; Wołkowicz zagrał w polu karnym z lewej strony do Marca, a napastnik GKS-u spojrzał na Bielicę, po czym uderzył piłkę tak, że ta wpadła do siatki przy prawym słupku. Wtedy można wreszcie było usłyszeć sympatyków beniaminka na drugim szczeblu rozgrywek.

W drugiej połowie ofensywie gospodarzy nie było końca. Co więcej, skuteczność pozostawiała trochę do życzenia. Dopiero w 52 minucie Korzym zmusił Lenarcika do interwencji po wrzutce z lewej strony od Flisa. Rozczarowanie doświadczonego Sądeczanina było wypisane na jego twarzy. Po chwili główkował na 4. metrze, tym razem jednak niecelnie. W 62 minucie sympatycy klubu z Nowego Sącza mogli wreszcie mieć powody do radości; po dośrodkowaniu Małkowskiego z rzutu wolnego i uderzeniu lewą nogą z woleja w polu karnym w wykonaniu Pitera-Bučki Lenarcik został wreszcie pokonany. Sandecja wróciła z naprawdę dalekiej podróży.

Gra od tego momentu zrobiła się bardziej wyrównana, bo oba zespoły otworzyły się, więc miłośnicy minimalizmu gości musieli się obejść smakiem. Z drugiej strony na boisku zrobiło się spokojniej, akcji było jak na lekarstwo. Dopiero w 77 minucie Czajkowski pokusił się o uderzenie z 25. metra, które minimalnie minęło poprzeczkę. Po 120 sekundach było już 2-1; Grzegorz Baran najlepiej znalazł się w gąszczu nóg w polu karnym po wrzutce Małkowskiego z prawej strony i przedłużeniu jego podania przez Korzyma. Chwilę później Marzec dobrze znalazł się pod bramką gości i tylko refleks Bielicy uratował gospodarzy przed utratą prowadzenia.

Na 5 minut przed końcem regulaminowego czasu gry Dudzic dośrodkowywał futbolówkę z prawej strony; ta przy okazji obiła rękę jednego z obrońców gości, ale gwizdek Sebastiana Jarzębaka milczał, co fani z sektora F skwitowali tradycyjnym pozdrowieniem w stronę Polskiego Związku Piłki Nożnej. Kilkaset sekund później po dośrodkowaniu z lewej strony minimalnie pomylił się Kocyła, a to była jedna z ostatnich szans na remis dla „Brunatnych”.

Sandecja Nowy Sącz – GKS Bełchatów 2-1 (0-1)

Bramki: Michal Piter-Bučko 62′, Grzegorz Baran 79′ – Mateusz Marzec 45′

Żółte kartki: Mateusz Klichowicz, Grzegorz Baran, Adrian Danek – Bartłomiej Bartosiak, Marcin Grolik, Artur Golański.

Sandecja: Daniel Bielica – Michal Piter-Bučko, Grzegorz Baran, Marcin Flis – Damian Chmiel (90+1′ Miłosz Kałahur), Radosław Kanach, Thiago (46′ Michał Walski), Adrian Danek – Maciej Małkowski, Maciej Korzym, Mateusz Klichowicz (62′ Bartłomiej Dudzic).

GKS: Paweł Lenarcik – Mikołaj Grzelak, Marcin Grolik, Mariusz Magiera, Krzysztof Wołkowicz – Maciej Bartosiak (68′ Wiktor Putin), Paweł Czajkowski, Artur Golański, Mateusz Marzec (88′ Marcin Ryszka), Bartosz Biel – Maciej Mas (58′ Dawid Kocyła).

Sędziował: Sebastian Jarzębak (Bytom).

Widzów: 1536.

Fot. Jerzy Cebula
Na zdjęciu: Grzegorz Baran strzela gola na 2:1 dla Sandecji

Reklama