Sądeczanin Marian Ryżak zdobył Koronę Maratonów Ziemi

Sądeczanin Marian Ryżak zdobył Koronę Maratonów Ziemi

Pół roku temu złamał nogę. To jednak nie stanęło mu na przeszkodzie, by zrealizować życiowy cel. Marian Ryżak z Rytra 22 kwietnia w Londynie zdobył Koronę Maratonów Ziemi. Jest pierwszym na Sądecczyźnie, któremu udało się pokonać sześć największych maratonów na świecie.

Marian Ryżak ma 56 lat i na co dzień pracuje jako konstruktor-elektryk w sądeckiej firmie Newag. Nie ukrywa, że to dzięki wsparciu swego pracodawcy może z rozmachem realizować swoją pasję. Prezes Newagu Zbigniew Konieczek namówił go w 2008 roku do startu w maratonie w Nowym Jorku. To był pierwszy krok do sięgnięcia po Koronę Maratonów Ziemi.

Przyznam szczerze, nie wiedziałem nawet, że coś takiego istnieje. W miarę biegania, brania udziału w kolejnych zawodach, dowiadywałem się o różnych celach biegaczy. Usłyszałem wówczas o Koronie Maratonów Ziemi. By po nią sięgnąć, trzeba w ciągu dziesięciu lat przebiec sześć konkretnych maratonów: w Nowym Jorku, Bostonie, Chicago, Tokio, Berlinie i Londynie – opowiada Marian Ryżak.

Wtedy za sobą miał już dwa. Rok po przebiegnięciu 40 km w Nowym Jorku, pokonał ten dystans w Berlinie. Kolejno były maratony w Tokio (2013), Chicago (2014) i Bostonie (2017). Na tegoroczny, w Londynie zapisał się już w lipcu ubiegłego roku. Tymczasem w październiku, podczas treningu, gdy zbiegał z Łabowskiej Hali, złamał nogę.

To był największy cios, jaki mnie mógł spotkać. Ale uparłem się i robiłem wszystko, by w kwietniu wystartować. Kiedy nie mogłem chodzić, trenowałem, robiąc brzuszki. Powiedziałem sobie, że choćbym miał przekuśtykać ten maraton, to wystartuję – wspomina Marian Ryżak.

W niedzielę, 22 kwietnia, stanął na mecie z 40 tysiącami zawodników z całego świata. Zwykle dystans ponad 40 km pokonywał w około trzy godziny. Tym razem przebiegnięcie maratonu zajęło mu cztery godziny.

Ale radość z otrzymanego medalu nieopisana – mówi.

Medal za zdobycie Korony Maratonów Ziemi w Londynie w tym roku odebrało dwóch Polaków.

Pierwszy w Polsce, który może pochwalić się tym osiągnięciem, na pewno nie jestem. Ale na Sądecczyźnie nie znam takiej drugiej osoby – mówi dumnie i uśmiecha się na wspomnienie, dlaczego zaczął biegać. – Wszystko zaczęło się, gdy w wieku 39 lat zorientowałem się, że mój brzuch nie pozwala mi swobodnie zasznurować butów…

Więcej przeczytasz wkrótce na łamach „Dobrego Tygodnika Sądeckiego”

Reklama