Sądecki pasjonat paragrafów i prawa pracy z prestiżową nagrodą dla młodych prawników

Sądecki pasjonat paragrafów i prawa pracy z prestiżową nagrodą dla młodych prawników

Wywodzący się z Sądecczyzny, 29 – letni radca prawny, dr Karol Kulig, został finalistą tegorocznej edycji konkursu Rising Stars Prawnicy – liderzy jutra. Organizatorami konkursu są największe w Polsce wydawnictwo prawnicze – Wolters Kluwer oraz Dziennik Gazeta Prawna. Finałowa Gala odbyła się 15 listopada br. w Warszawie.

Ideą konkursu Rising Stars jest wyróżnienie młodych prawników, którzy swoją wiedzą, osiągnięciami oraz postawą społeczną realizują najwyższe standardy świadczenia usług prawnych. W tym roku spośród 109 zgłoszonych prawników, kapituła konkursowa wyłoniła finałową grupę 35 osób, w tym 10 laureatów.

Wśród konkursowych kryteriów, poza wiekiem poniżej 35 lat, znalazły się m.in. kreatywność i umiejętność wyczuwania nowych trendów rynkowych, wiedza, umiejętność łączenia kariery zawodowej z pracą naukową, działalność pro bono lub społeczna, a także sukcesy osobiste i inne osiągnięcia.

W uzasadnieniu zgłoszenia konkursowego czytamy, że Karol Kulig „niespełna 3 lata po ukończeniu studiów prawniczych, w wieku zaledwie 26 lat jako jeden z najmłodszych w historii Wydziału Prawa i Administracji Uniwersytetu Jagiellońskiego uzyskał tytuł naukowy doktora nauk prawnych ze specjalizacją w zakresie prawa pracy. Jeszcze w trakcie studiów związał się z jedną z najbardziej renomowanych w Polsce kancelarii zajmujących się prawem pracy. Po ponad pięciu latach pracy w tej kancelarii, w 2018 r. założył w Krakowie własną prawniczą kancelarię butikową K. Kulig & Współpracownicy zajmującą się świadczeniem specjalistycznych usług prawnych z zakresu prawa pracy i ochrony danych osobowych.

Praktykę prawniczą uzupełnia pasją naukową. Mimo młodego wieku zdążył opublikować kilkanaście artykułów naukowych, stanowiących liczący się głos w dyskusji na temat prawa pracy w Polsce. Dwa lata temu wydał książkę prawniczą i został jednym ze współautorów najnowszego i najobszerniejszego obecnie na rynku komentarza do Konstytucji RP pod redakcją prof. Marka Safjana i prof. Leszka Bosaka.

Jest stałym konsultantem czasopism branżowych, a jego opinie i komentarze są publikowane na łamach m.in. Rzeczpospolitej czy Dziennika Gazety Prawnej. Prowadzi zajęcia dla licealistów z krakowskich szkół. Jego umiejętności i kompetencje zostały dostrzeżone także przez władze samorządu radców prawnych, które powierzyły mu prowadzenie zajęć oraz pełnienie funkcji egzaminatora z prawa pracy dla aplikantów radcowskich kształconych przez Okręgową Izbę Radców Prawnych w Krakowie. Jest także wykładowcą na studiach podyplomowych na Uniwersytecie Ekonomicznym w Krakowie.

Na Sądecczyźnie może być kojarzony z zupełnie „innej” strony. Od najmłodszych lat jest związany ze sportem. Do dzisiaj amatorsko uprawia kilka dyscyplin. Zaczynał od biegów narciarskich w klubie UKS „Ryter”, sięgając po medale z imprez ogólnopolskich. Później doszły do tego biegi długodystansowe. Mając 15 lat ukończył pierwszy w życiu półmaraton, a dwa lata później pełny maraton. Studia a potem praca zawodowa uniemożliwiły kontynuowanie intensywnych treningów, jednak nie zakłóciły realizowania kolejnych marzeń. Takim marzeniem był m.in. triathlon. Zrealizował je w sierpniu tego roku biorąc udział w zawodach 70.3 Enea IronMan w Gdyni (1.9 km pływania w morzu, 90 km na rowerze oraz 21.095 km biegu), składające się na cykl największych i najbardziej prestiżowych zawodów triathlonowych na świecie.

Był również inicjatorem oraz organizatorem największych na Sądecczyźnie biegowych akcji charytatywnych, organizowanych we współpracy ze Stowarzyszeniem Sursum Corda z Nowego Sącza przy okazji znanego skądinąd Biegu Bejorów. ”

Trudno zostać prawnikiem?

Mam kłopot z tego rodzaju pytaniami. Mówi się, że lekarze i prawnicy mają ciężkie studia. Nie mogę powiedzieć, że w moim przypadku było ciężko z prostego powodu – dla mnie studia prawnicze były szalenie interesujące. W końcu uczyłem się tylko tego, czego chciałem. Prawdą jest, że potrafiłem miesiącami dzień w dzień siedzieć po kilka godzin nad książkami. Ale porównałbym to do wyruszania w podróż. Jeśli się nie zmęczysz, niczego nie zobaczysz.

To inaczej: trudno zostać dobrym prawnikiem?

Tego tym bardziej nie wiem. Musiałbym zacząć od tego, czy ja uważam siebie za dobrego prawnika, ale nie mnie to oceniać. Moje życie zawodowe poukładało się tak, że szczęśliwie swoje ponad pięcioletnie doświadczenie po studiach budowałem pod okiem znakomitych prawników. Jeśli pracujesz z najlepszymi, to musisz starać się choćby w części im dorównać. Ja tak przynajmniej mam. Miałem szczęście, że uczyłem się od najlepszych.

Młody prawnik, renomowana kancelaria, nazwisko rozpoznawalne wśród osób obeznanych z tematem. Nie przewraca się człowiekowi w głowie?

To zależy, co się w tej głowie ma (śmiech). U mnie chyba nie było z tym problemu. Może dlatego, że ja zawsze uważałem, że skoro wiele mi dano, to kiedyś wiele się ode mnie zażąda. Nie uważam, żebym był jednostką wybitną. Nawet bym nie chciał, bo jak się czyta biografie takich ludzi, okazuje się, że w większości mieli jakieś problemy natury psychicznej, albo ciężko sobie radzili w społeczeństwie. Od małego byłem nauczonym wyznaczania sobie ambitnych celów i ich mozolnego, cierpliwego realizowania. Po prostu staram się dawać z siebie wszystko i wykorzystywać swoje talenty. Uważam na przykład, że całkiem nieźle idzie mi opowiadanie o prawie, czy to pisemnie czy ustnie. Jeśli więc jakiś redaktor prosi mnie o komentarz dotyczący prawa pracy, to piszę albo mówię i chyba robię to nie najgorzej, skoro cały czas wracają po kolejne (śmiech).

Pytanie podstawowe w takich sytuacjach – od kiedy chciałeś zostać prawnikiem?

Decyzja o wyborze ścieżki zawodowej była w pełni moją decyzją. Nie mam korzeni prawniczych. Gdy powiedziałem rodzicom, że chcę studiować prawo, mama się popłakała, wcale nie z radości. Martwiła się, że bez „znajomości i kontaktów”, których nie mieliśmy, nie znajdę pracy. Samo pragnienie studiowania prawa pojawiło się w gimnazjum. Idąc do I LO w Nowym Sączu byłem już pewien, że chcę zdawać na prawo. Choć – paradoksalnie – uczęszczałem do klasy o profilu matematyczno – informatycznym. Uważam to dzisiaj za bardzo cenne doświadczenie. Prawnik musi myśleć matematycznie. Wtedy tak o tym nie myślałem. Nie zmieniłem profilu na humanistyczny, bo po prostu miałem znakomitą klasę. Jak padło hasło – „Idziemy na wagary z niemieckiego” – szła cała grupa (śmiech). Nauczyciel niemieckiego nie miał z nami lekko. Nie chcę przypisywać zasług swojej klasie, ale być może doświadczenie zdobyte na ciężkiej pracy z nami będzie owocowało teraz. Słyszałem, że mój nauczyciel został dyrektorem I LO.

Dystans i poczucie humoru są chyba towarem deficytowym wśród stereotypowych prawników…

Ja w ogóle jestem niestereotypowym prawnikiem. Ale wracając do marzeń o prawie, wydaje mi się, że pozazdrościłem swojemu koledze, który studiował już wtedy prawo, i opowiadał czasem o tym, jak na uniwersytecie próbują go czegoś nauczyć. Kolega dzisiaj pracuje w Ministerstwie Spraw Zagranicznych na placówce w Dżakarcie. Ja prowadzę swoją kancelarię.

Bycie finalistą w Konkursie Rising Stars to spore wyróżnienie, choć bardzo branżowe.

Znalezienie się w gronie 35 finalistów z ponad setki zgłoszonych prawników było dla mnie ogromnym wyróżnieniem. To dla mnie niewątpliwy sukces. Równie przyjemne było otrzymanie po konkursie osobistych gratulacji od mojego Dziekana z Izby Radców Prawnych. Z Krakowa finalistów było czterech, w tym dwóch laureatów i dwóch nominowanych. Do grona 10 laureatów dostały się dwie panie mecenas, z których jedna zajmuje wysoką pozycję w Shell’u, a druga zarejestrowała aplikację multimedialną jako produkt medyczny. Nominowaną razem ze mną została pani mecenas z Krakowa, ale pracująca w Warszawie, która kieruje 10-osobowym działem prawnym w jednej z renomowanych polskich kancelarii. Wśród pozostałych finalistów znaleźli się chociażby dyrektor działu prawnego Coca – Coli w Polsce czy osoby zarządzające działami prawnymi w międzynarodowych lub największych polskich kancelariach, takich jak Baker McKenzie, Allen & Overy, Dentos, Ernst & Young czy SK&S. Otrzymując gratulacje od partnerów zarządzających znanymi polskimi kancelariami prawniczymi dowiadywałem się, że niektórzy prawnicy zgłaszani przez nich w ogóle nie zostali zakwalifikowani. Na osobach niewtajemniczonych może nie robi to wrażenia. Ale to trochę tak, jakbyśmy zestawili właściciela sklepu osiedlowego z siecią sklepów Lidla. Niby robimy to samo, ale organizacja jaka za tobą stoi jest zupełnie inna. Skoro mnie w takim gronie umieszczono, czyli wybrano sklep osiedlowy, to pewnie kogoś zainteresowało to, czym się zajmuję.

Uzasadnieniem nominacji było m.in. to, że założyłeś własną kancelarię butikową? Czym się zajmuje kancelaria butikowa, bo chyba nie handlowaniem ekskluzywną odzieżą?

Jest takie powiedzenie, że lepsze deko handlu, niż kilogram roboty (śmiech). W tym przypadku nie chodzi o ubrania. Kancelaria butikowa to inaczej kancelaria prawna o profilu wysoce specjalistycznym. Butiki koncentrują się wokół jednej lub dwóch dziedzin prawa, dzięki czemu oferują usługi mocno sprofesjonalizowane. Jeśli zajmujesz się stale wąską działką, możesz powiedzieć, że jesteś specjalistą. Nie można znać się świetnie na wszystkim. Tak jak lekarz nie leczy każdej choroby, tylko te na których się zna, tak odpowiedzialny prawnik nie może być „od wszystkiego”, bo to jest siłą rzeczy nierealne, nie mówiąc już o tym, że również nieopłacalne dla klienta. Bo jak się na czymś nie znam, to rozwiązanie problemu prawnego zajmie mi więcej czasu, za który przecież płaci klient. W tym roku wydanych zostało ponad 2.000 pozycji Dziennika Ustaw. Gdyby każda uchwalona ustawa miała tylko 10 stron, a niektóre mają kilkaset, to każdy prawnik miałby dziennie do przeczytania 50 arkuszy A4, przez 365 dni w roku, i tak w kółko.

Dr Karol Kulig – specjalista od…?

…prawa pracy. Zajmuję się tym już ponad 8 lat, w tym przez przeszło 5 lat pracowałem z największymi specjalistami w Polsce w tej dziedzinie. Rynek usług prawnych wymusza specjalizację. Jeśli chcesz być ceniony i rekomendowany, musisz oferować coś więcej niż inni, np. wysoką jakość obsługi i holistyczne patrzenie na sytuacje prawne, z jakimi borykają się twoi klienci. W ogóle nie lubię mówić o pracy prawnika jako o rozwiązywaniu problemów, bo to jest błędne myślenie. My nie jesteśmy od spraw beznadziejnych, od tego jest podobno św. Juda Tadeusz. Dzisiejszy prawnik pomaga zarządzać sprawami, aby problemów w ogóle nie było. Znów można użyć porównania: jeśli jeździsz określoną marką samochodu, to pewnie jesteś bardziej skłonna oddać go do mechanika, który naprawia tylko tę markę. Nie oznacza to, że inny mechanik zrobiłby to gorzej albo wcale. Ale temu drugiemu może to zająć więcej czasu, bo choć samochód jak samochód, to każda rzecz ma swoją specyfikę. Mechanik naprawiający tylko określone samochody zna potencjalne problemy związane z ich konstrukcją zanim konkretny egzemplarz wjedzie na warsztat. Podobnie jest dzisiaj z usługami prawnymi. Porady, nierzadko nawet dobrej, udzieli każdy prawnik. Ale jeden będzie potrzebował na to trzech dni, a drugi zrobi to z zamkniętymi oczami.

Zrezygnowanie z pracy w renomowanej kancelarii po to, żeby aby otworzyć własną to nie jest krok w tył? 

Gdyby tak było, to bym nie decydował się na własną kancelarię. Oczywiście, dzisiejszy rynek usług prawnych, ze względu na inflację prawników jest bardzo trudny, zwłaszcza dla osób młodych, rozpoczynających karierę. Ale świat korporacji mnie nie pociąga. Wielokrotnie miałem propozycje podjęcia pracy w bardzo dużych kancelariach. Znam ludzi, którzy tam pracują i wiem, jak wygląda ich życie. Jesteś trybem w ogromnej machinie, a ja lubię mieć wpływ na to, co dzieje się wokół mnie. Wiem, jak funkcjonują korporacyjne kancelarie prawnicze i co oferują klientom. Często za wielką marką kryje się średniej jakości prawnik, bo tam liczy się kompleksowość. Z czymkolwiek byś do nas nie trafił, możemy się tym zająć. I rzeczywiście tak jest, bo kancelarie takie zatrudniają cały sztab ludzi. Od prawników i marketingowców po asystentów, którzy chodzą za prawnikami i przypominają, czego nie zdążyli zrobić na czas. Wszystko as soon as possible czyli popularne ASAP.  Jak ma się wyrobioną reputację, a w świecie prawa pracy mam już coś dopowiedzenia, to ze znalezieniem zajęcia nie ma się większych kłopotów. Pozostaje kwestia wyboru tego, co człowiek chce robić i gdzie. Warszawa bije na głowę wszystkie inne lokalizacje. Ja do stolicy lubię jeździć, ale lubię też czuć się tam obco. Identyfikuję się w 100% z tekstem piosenki Dawida Podsiadły „Małomasteczkowy”. Wolę kupić bułkę u drobnego piekarza, niż w sieciówce. Bo piekarz wkłada w tę bułkę swoje serce, a w sieciówce świeże bułeczki są pieczone z tych wcześniej zamrożonych. Widzisz różnicę? W gruncie rzeczy chodzi o bardzo podstawową rzecz, której każdy chyba oczekuje w swoim życiu od innych, mianowicie o indywidualne podejście. Sam jestem sobie sterem, żeglarzem i okrętem, więc to ja mogę wyznaczać standardy swoich usług. Dzięki temu wierzę, że choć nie stoi za mną żadna organizacja, będę w stanie zbudować markę wokół siebie. Niewielki zespół prawników wcale nie oznacza, że usługi są gorsze. Wręcz przeciwnie, czasem mogą być lepsze, a nawet droższe. Dokładnie jak w butiku modowym – malutki sklepik, ale ciekawe i niesztampowe ubrania, choć czasami trzeba też za nie więcej zapłacić. Butik pomaga nie tylko w indywidualnym podejściu do klienta, ale i daje gwarancję, że konkretny prawnik zajmie się moją sprawą. W kancelariach z dużym zespołem bywa to różnie.

Czy wyobrażenie „pana mecenasa” wspartego na łokciach nad opasłymi stertami akt, ze skórzaną teczką i lekką nadwagą nadal funkcjonuje?

Tego obrazu już nie ma. Prawnik nie jest dzisiaj tylko osobą, która reprezentuje nas w sądzie, albo próbuje gasić pożar, kiedy sprawy są już zagmatwane. Świat się rozwija, my stajemy się bardziej świadomi tego, co dzieje się wokół nas, mamy również większą świadomość prawną. I jesteśmy bardziej zamożni, przez co możemy sobie pozwolić na skorzystanie z doradztwa prawnego zanim podejmiemy jakaś decyzję. Pamiętasz postać prawnika Toma Hagena z „Ojca Chrzestnego”? Pełnił on funkcję consigliere, czyli głównego doradcy. Może nie jest to zbyt fortunny przykład etycznej pracy prawnika, ale w USA już na początku XX w wiedziano, że doradztwo prawne idzie przed rozwiązywaniem problemów. Trzeba robić wszystko, żeby ich nie było. Dzisiaj prawnik musi stać się partnerem dla biznesu, osobą obeznaną nie tylko z ograniczeniami prawnymi, ale proponującą takie rozwiązania, które będą zadowalające dla każdej ze stron. Inaczej prawnik będzie tylko kosztem w firmie i nie poradzi sobie na rynku. Praktyka pokazała mi, że często tak jednak jest.

Dlaczego kancelaria w Krakowie, a nie Nowym Sączu?

Wybór wąskiej specjalizacji pociąga za sobą konsekwencje. Między innymi takie, że jeśli chce się rozszerzać swój zespół, to trzeba mieć taką możliwość. Kraków daje większe możliwości, bo jest miastem akademickim, wielu młodych i zdolnych prawników mieszka i żyje właśnie tam. Druga sprawa to to, że kancelarie butikowe, przez swoją wysoką specjalizację, potrzebują rynku, na którym mogą funkcjonować. I znów Kraków ma wyższość nad Nowym Sączem. Trzecia sprawa, to względy komunikacyjne. Z Krakowa do Warszawy mogę dojechać pociągiem w niecałe 3 godziny, tyle samo ile czasami zajmuje mi droga z Sącza do Krakowa. W niewiele ponad godzinę lecę samolotem do Gdańska. Gdybym miał tracić pół dnia na dojazd do stolicy, żaden klient nie podjąłby ze mną współpracy. To po prostu byłoby nieopłacalne. Nowy Sącz jest natomiast tak blisko Krakowa, że dojazd w ciągu dnia nie sprawia żądnego problemu. Jestem tu zresztą bardzo często. Sądecczyzna to mój teren, tutaj czuję się w domu. Zresztą z tego powodu początkiem przyszłego roku chcę właśnie na Sądecczyźnie wystartować z projektem specjalistycznych szkoleń biznesowych dotyczących prawa pracy. Projekt będzie obejmował też inne miasta Małopolski i Podkarpacia. Sądecczyzna ma ogromny potencjał, choć często bywa marginalizowana. Moim marzeniem jest pokazanie naszym przedsiębiorcom, jak za pomocą już dziś dostępnych narzędzi mogą efektywniej prowadzić swój biznes.

Czy w dzisiejszym świecie automatyki prawo pracy ma jeszcze rację bytu? Ludzie są zastępowani przez maszyny.        

Robot nigdy nie zastąpi człowieka, bo nawet najinteligentniejszy komputer nie uruchomi się sam. Z prawem pracy w swoim życiu zetknie się każdy. To nie tylko umowa o pracę, urlop i zwalnianie pracowników. Prawo pracy to szeroka sfera zarządzania ludźmi, wykorzystywania instrumentów prawnych do ich motywowania, oceniania, podnoszenia kwalifikacji, zarządzania konfliktami, zapewniania bezpieczeństwa, współpracy z partnerami społecznymi, stymulowania rozwojem biznesu i w konsekwencji zwiększanie rentowności firmy. W każdym przedsiębiorstwie, choćby nie wiem jak bardzo zautomatyzowanym, koszty prowadzenia działalności w dużej części składają się z kosztów związanych z prawem pracy. Oznacza to tyle, że świadome zarządzanie kwestiami prawnopracowniczymi jest biznesowi obecnemu i przyszłemu po prostu niezbędne.

 

 

 

 

Reklama