Każdy z nas miewa w życiu takie momenty, gdy wydaje mu się, że świat jest okrutny, los złośliwy, a ludzie obojętni. Na szczęście są też zdarzenia, które dają mocną przeciwwagę gorzkim doświadczeniom. Motocyklista Marek Byrczek chce za takie właśnie zdarzenie podziękować. Gdy znalazł się w tarapatach, z pomocą pospieszyli sądeccy strażnicy miejscy.
Pan Marek wybrał się ze znajomym na czterodniowy motocyklowy trip po Bieszczadach. Podczas powrotu do Rybnika przez Nowy Sącz w jego maszynie coś się zepsuło. Stracił możliwość zmiany biegów. Motocykl utknął na „jedynce” i dalsza podróż stała się niemożliwa.
– Zjechaliśmy więc na rynek w Nowym Sączu. Po chwili podszedł do nas patrol straży miejskiej. Byliśmy pewni, że czeka nas upomnienie za postój w niewłaściwym miejscu. Panowie strażnicy zamiast upominać, zapytali co się stało…. – relacjonuje Marek Byrczek.
Gdy motocykliści wyjaśnili na czym polega ich kłopot, jeden ze strażników – Michał Drozdek zaproponował pomoc. Jak się okazało – sam jest motocyklistą i przez wiele lat składał maszyny, przywiezione w częściach zza oceanu.
– Zapytał tylko czy mamy klucze – opowiada pan Marek. – Od razu widać było, że dobrze się na tym zna. Zorientował się w czym problem, rozebrał część motocykla z dojściem do przekładni biegów, później poskładał wszystko i po 20 minutach powiedział, że motocykl działa – mówi nasz Czytelnik.
Dzięki nieoczekiwanej pomocy Marek Byrczek mógł kontynuować swoją podróż do domu, do którego pozostało jeszcze 200 kilometrów.
Oprócz wyrazów wdzięczności pan Marek chce przekazać coś jeszcze: spostrzeżenie, że życzliwych ludzi nie brakuje.
„Zawsze warto być człowiekiem
Choć tak łatwo zejść na psy…”
foto. arch. prywatne Marka Byrczka
Czytaj też:
Dziś w całej Polsce prounijne demonstracje. Również w Nowym Sączu i Gorlicach