Różowym atramentem. Lekarz ciał i dusz

Różowym atramentem. Lekarz ciał i dusz

„Zauważyliście, że dziś lekarz często nawet nie patrzy pacjentowi w oczy, ale częściej spogląda w komputer?” – pyta profesor Aleksander Skotnicki, wybitny krakowski hematolog, który w ciągu 45 lat pracy dokonał ponad 1200 przeszczepów szpiku.

Od swojego mistrza profesora Juliana Aleksandrowicza, wiernego naukom Hipokratesa, Skotnicki nauczył się, że nieważne jaka choroba, ważne jaki CZŁOWIEK na nią choruje. Profesor Aleksander Skotnicki uważa, że w walce o życie pacjenta i w dalszym procesie terapeutycznym pomaga lekarzowi dobra znajomość chorego, jako CZŁOWIEKA i życzliwe doń nastawienie. Przytacza słowa swojego mistrza, wygłaszane często na porannej odprawie do lekarzy i pielęgniarek: „Zaczyna się właśnie nowy piękny dzień. Pokażmy to naszym pacjentom”.

Dla nas, pacjentów nawykłych do bezosobowego traktowania przez lekarzy, do numerków w długiej kolejce do specjalisty, który potem wpatrzony w kartotekę wygłasza bezbarwnym tonem swój wyrok – diagnozę, brzmi to tak samo wiarygodnie jak bajka o krasnoludkach. Wychodzimy od doktora zdołowani z garścią recept i listą zaleceń. To wolno, tego nie. Lekarz zapomina o nas, gdy zamkniemy za sobą drzwi. Nikogo to nie dziwi, przecież zaraz wejdzie kolejna cierpiąca osoba, której będzie się starał pomóc.

Tymczasem profesor Skotnicki (…)

To tylko fragment tekstu. Całość w specjalnym wydaniu DTS Zdrowie:

Reklama