Różowym atramentem. Efekt domina

Różowym atramentem. Efekt domina

Imponuje mi Dariusz Popiela, nasz rodak, sądeczanin. Nie chodzi mi o to, że to czterokrotny medalista mistrzostw świata i dwukrotny mistrz Europy w kajakarstwie górskim. Imponuje mi to, co ten 36-letni mężczyzna robi teraz w ramach projektu „Ludzie, nie liczby”. Jako uczeń lubił historię. Dobrze się uczył. Marzył nawet o studiach na Uniwersytecie Jagiellońskim, jednak postawił na karierę sportową, która przyniosła mu międzynarodową sławę. Z nastoletnich marzeń jednak nigdy nie zrezygnował. Odkrył, że historię można zgłębiać poza biblioteką i salą wykładową. Wspólnie z grupą entuzjastów zajął się odnawianiem cmentarzy mniejszości narodowych na Sądecczyźnie i Podhalu. Zaczął od uporządkowania cmentarza ewangelickiego w Nowym Sączu. Potem były cmentarze żydowskie i pomniki ofiar Zagłady w Grybowie, Krościenku, Czarnym Dunajcu. Nim powstanie pomnik, Dariusz Popiela wspólnie z Sądeckim Sztetlem i zaprzyjaźnioną Fundacją Nomina Rosae wydobywają z archiwów nazwiska pomordowanych, by przywrócić pamięć o nich i oddać im należną cześć. W ten sposób uczestniczy w odtwarzaniu historii.

Nagrodą za niewdzięczną pracę, która wiąże się ze sporym hejtem, bo z Polaków nie udało się wykorzenić antysemityzmu, było (…)

CAŁY FELIETON W NAJNOWSZYM NUMERZE DTS:

Reklama