Recenzujemy TERAZ I TU Natalii Szczypuły i czekamy na WIĘCEJ

Recenzujemy TERAZ I TU Natalii Szczypuły i czekamy na WIĘCEJ

Natalia Szczypuła jest ekstremalna. Określenia takie jak „spontaniczny” czy „błyskotliwy”, które w muzyce często odnosi się do osób, które dążą do czegoś więcej niż więcej, w jej przypadku nie wytrzymują próby konfrontacji. Natalia to kolos. Personifikacja scenicznej zadziorności i eteryczności. Niczym śpiewny ptak łaknący rozpostarcia skrzydeł i uwolnienia muzycznej lotności za każdym razem, kiedy wychodzi na scenę lub daje nam kolejny singiel. A tak się szczęśliwie składa, że teraz i tu jest ten moment, by coś w tym temacie napisać.

Zmysłowy soul, rhythm and blues i oldschoolowe niuanse. Natalia Szczypuła wydała kolejny singiel wpisujący się w nadchodzący wielkimi krokami premierowy album „Więcej”, który – jeżeli wierzyć zapowiedziom, trafi do nas już 22 września br. „Teraz i tu” to kawałek idealny do beztroskiego sączenia wymyślnych drinków, eterycznych pląsów czy wyrafinowanego uwodzenia, ale również pięciogwiazdkowy szwedzki stół wypełniony po brzegi muzycznymi smakowitościami. Kto widział klip Bartka (DJ BRK) i Kasi Kochanków ten z pewnością przyzna mi rację. Gdyby chcieć coś o nim powiedzieć, najlepiej przytoczyć słowa piosenki: „Przyspieszony puls, zatrzymany czas, wszystko jest jak sen”. Prawdziwie wciągająca uczta dla zmysłów, gdzie choreografia trąci emocjonalnym ekshibicjonizmem, a ponętny taniec w wykonaniu Moniki Kamskiej tylko dolewa oliwy do ognia. Teledysk jest artystyczny i niesie za sobą potężny ładunek uczuciowy wyrażony w gestach, mimice, postawie ciała, ale również w kalejdoskopowym (świe)tle zmieniających się kolorów, kształtów i wzorów, które przeszywają pojawiających się na ekranie bohaterów. Z drugiej strony czuć tu pewien rodzaj siły, która przejawia się w prostocie z typową dla Szczypuły klasyczną stylizacją i tą z pogranicza jawy i snu w wydaniu Kamskiej. To nadaje całości blasku, ale i nutki dramatyzmu.

Natalia Szczypuła | fot. Marta Gutowska

Za produkcję numeru odpowiada wybitny pianista, aranżer i producent – Łukasz Bzowski, który nomen omen także pojawia się w teledysku Kochanków. Jednak pierwszoplanową gwiazdą „Teraz i tu” jest oczywiście Natalia. Nie od dziś wiadomo, że dziewczyna czerpie całymi garściami ze spuścizny rhythm and bluesa – jako gatunkowego spadkobiercy w głównej mierze bluesowej i jazzowej tradycji, ale i protoplasty nowoczesnego soulu i funku, czyli tego, co w niebagatelnej mierze przyczyniło się do rozwoju muzyki rozrywkowej całego XX wieku. W temacie powyższego diabelnie ciężko jest wtłoczyć artystkę w jakiekolwiek rama. Ona po prostu jest muzyką. Ten rodzaj wolności, ale również wiedzy i świadomości względem tego, w czym się działa jest w mojej opinii czynnikiem nadrzędnym, który urzeka najbardziej i powoduje, że nie sposób nie zainteresować się jej twórczością. Sytuację można przyrównać do nauki języków obcych, których opanowanie nie jest niewykonalne i wymaga chwili, ale to dopiero praca nad akcentem robi różnicę. Natalia te diamenty oszlifowała do brylantów pierwszej próby, co widać, słychać i czuć również w jej najnowszym singlu.

Łukasz Bzowski | fot. Marta Gutowska

Natalia Szczypuła to niewiarygodnie utalentowana piosenkarka, która operuje głosem z bezwysiłkową gracją. Artystka nigdy nie ograniczała się do jednego wybranego gatunku, choć nietrudno zorientować się w których rzeczywiście czuje się najbardziej komfortowo. „Teraz i tu” stanowi splot „czarnych brzmień” tematycznie orbitujących wokół archetypicznych relacji damsko-męskich: miłości, zazdrości, wierności czy samotności – z tym, co wpisane w kulturę europejską, ale podlane nowym, świeżym kontekstem. I choć obecnie mnóstwo „jasnoskórych” twórców wykonuje zbieżną pod względem stylistycznym muzykę, zaledwie garstka dysponuje odpowiednim głosem, wyczuciem rytmu i ekspresją, by robić to na takim poziomie jak Natalia Szczypuła.

Po licznych rewolucjach i ewolucjach w błyskotliwej karierze Natalii, o których długo by tu pisać, dostajemy jej kolejny singiel. „Teraz i tu” to numer wpisujący się rhythm and bluesowe klimaty, którym artystka pozostaje niezmiennie wierna. Z drugiej naznacza całość autorską sygnaturą, z gracją prześlizguje się między pokrewnymi gatunkami, kokietuje ciepłem, kojącym brzmieniem, wprowadzając słuchacza w zapętlony słowno-muzyczny soulowy trans, po którym trudno dojść do siebie. Utwór robi tym większe wrażenie, kiedy słucha się go razem ze wspomnianym klipem. To wyjątkowe połączenie dźwięku i wizji może uzależniać. Rysuje w głowie odbiorcy ciekawy stan oderwania od rzeczywistości, leje miód na skołatane nerwy, ale jednocześnie – poprzez rytmiczny, groove’owy charakter – powoduje, że aż chce się do niego pobujać.

Monika Kamska | fot. Marta Gutowska

Premierowy singiel wieńczy drogę Natalii Szczypuły i spółki do albumu „Więcej” i staje się zarazem jego zapowiedzią. Ponoć powstał spontanicznie. Życzę całemu muzycznemu światu takiej naturalności i spontaniczności w tworzeniu. Na „Teraz i tu” słychać nie tylko nienaganny warsztat, ale również silną osobowość artystki, która z dużą dozą wrażliwości i swobody przypomina nam kim jest. Jedną z najmocniejszych reprezentantek kobiet na rhythm and bluesowej scenie. Czekam na „Więcej” i więcej.

Fot. Marta Gutowska

Reklama