Radosne zdobienie pisanek

Radosne zdobienie pisanek

Rozmowa z Katarzyną Wikar – blogerką, pasjonatką rękodzieła

– Jesteś blogerką, udzielasz się na Facebooku, teraz prowadzisz warsztaty wielkanocne w Centrum Kultury i Promocji w Łososinie Dolnej, jesteś koordynatorką projektu „Takaya”, którego pomysłodawcą jest dyrektor Centrum Kultury, mamą dwójki, wspaniałych córek. Jak, w tym zabieganym świecie,  znajdujesz na to czas?

– To, co robię, nie byłoby możliwe, gdyby nie mój mąż, Mirek. To on, kiedy to konieczne, przejmuje część obowiązków domowych. Kładzie Manię i Hanię do łóżka, orientując się doskonale w tym, co małe zjedzą na kolację, unikając tym samym katastrofy w postaci płaczu, który tylko mama jest w stanie ukoić. Jest moim bohaterem (śmiech). A poza tym, obydwoje z mężem pracujemy w firmie rodzinnej, dzięki temu mamy możliwość większej elastyczności. Prowadzę też zeszyty, zapisuje w nich swoje cele i zadania. Unikam w ten sposób marnotrawienia cennych minut, które mogę przeznaczyć na to, co  naprawdę kocham.

– Skoro prowadzisz zeszyty z zadaniami, przed Tobą z pewnością jeszcze wiele wyzwań?

– To na pewno. Ale wynika to głównie z tego, że ja uwielbiam zapisywać cele. Uważam, że w dzisiejszym świecie i natłoku obowiązków, planowanie jest konieczne. Posiadam aż trzy zeszyty z takimi zapiskami. Mam cele rozpisane na kolejne dni, tygodnie, miesiące i dłuższy czas. Są to małe kroczki, ale prowadzą one do osiągnięcia większego celu. Myślę, że większość z nas ma naprawdę wspaniałe pomysły, na siebie, biznes, inną pracę, ale szybko rezygnujemy, bo przeraża nas wielkość przedsięwzięcia. Natomiast, kiedy rozpiszemy coś na bardzo małe etapy, wszystko staje się prostsze. Oczywiście, nie trzymam się sztywno zapisków, ulegają one modyfikacji. Mój mąż nazywa mnie „chodzącym kalendarzem”, to chyba właśnie dzięki tym zeszytom, zyskałam w domu taki przydomek.

– Warsztaty, jak i szkolenie, których jesteś koordynatorką, są skierowane do kobiet takich jak Ty – zapracowanych mam. Spotkały się z oddźwiękiem?

– Tak. Głównym celem tych warsztatów było dotarcie do młodych mam, które w natłoku  obowiązków, nie mają czasu na nic innego poza zajmowaniem się domem, dziećmi czy pracą. Ich marzenia, czy pasje zostały gdzieś daleko odłożone na półkę i zapomniane. A ja pragnę je przekonać, by próbowały po nie sięgnąć. Przyznam, że czasami rzeczywiście jest to trudne zadanie. Ale mimo wszystko, udało się zebrać dość liczną grupę uczestniczek. Oczywiście, musimy zachować wszelkie środki ostrożności, uwzględniając sytuację z jaką mamy do czynienia. W związku z tym, nie możemy też zaprosić wszystkich chętnych. Dodam, że odwiedzają nas panie w różnym wieku, bo przed nikim nie zamykamy drzwi. Jest to cykl trzech spotkań. Ich owocem są piękne prace, jak na przykład jajka wykonane metodą patchworkową. Natomiast sam projekt to spotkania przy kawie, dyskusje z zaproszonymi gośćmi na różne tematy dotyczące sztuki, ale i rozmowy o bardziej przyziemnych tematach, dotykających właśnie naszej codzienności.

– W dobie pandemii, większość z nas zamyka się w domach, jesteśmy już trochę zmęczeni, a radosne zdobienie pisanek to chyba ostatnie co nam przychodzi do głowy. Ty jednak wychodzisz naprzeciw, i pokazujesz ludziom piękne rzeczy, zachęcasz do działania. Skąd czerpiesz motywację?

– To chyba jest tak, że kiedy robisz coś, co jest twoją pasją, to jednocześnie jest to twoim źródłem energii i motywacji. Tak też jest ze mną. Rękodzieło jest tym, co uwielbiam, tak samo jak chęć dzielenia się wiedzą na ten temat z innymi ludźmi. Nagrodą są również słowa uznania ze strony otoczenia.

– Twoje zainteresowania są ściśle związane ze sztuką, z kreatywnym działaniem, ale zawodowo jesteś… pracownikiem biurowym. To dość nietypowe połączenie. (…)

To tylko fragment rozmowy. Całość w najnowszym wydaniu „Dobrego Tygodnika Sądeckiego” – dostępnego za darmo pod linkiem poniżej:

Targi Edukacja, Kariera, Przyszłość

REPERTUAR KINA SOKÓŁ

Reklama