„Powrót do siebie”. Rzeźby Grzegorza Pecucha w Domu Gotyckim

„Powrót do siebie”. Rzeźby Grzegorza Pecucha w Domu Gotyckim

U Pecucha praczas dmucha
Tam z brzucha natury
wychodzą światy
Tam chodzą po izbie
nie pilnowane
łagodne
lipowe kłody
Niedźwiedź
i dzik młody…

Tak pisał o twórczości artysty rzeźbiarza Grzegorza Pecucha poeta Jerzy Harasymowicz. Dziś (17 marca) w Domu Gotyckim – oddziale Muzeum Okręgowego w Nowym Sączu – odbył się wernisaż wystawy „Powrót do siebie. Grzegorz Pecuch”. 

Na wystawie możemy oglądać prace pochodzące z różnych okresów twórczości artysty, m.in. charakterystyczne zwierzęta o syntetycznych kształtach, z przenikliwymi oczami i wyglądem mędrców, abstrakcyjne formy mówiące o życiu i jego energii, komentujące jego łemkowskie pochodzenie, a także rzeźba-talizman, która prowadziła go przez życie. Są także ważne dla niego rysunki Nikifora i pejzaż z rodzinnej wsi Florynka. Prace wybrane na wystawę pochodzą z kolekcji prywatnej oraz ze zbiorów własnych Muzeum Okręgowego w Nowym Sączu.

Gośćmi wernisażu byli m.in. bliscy Grzegorza Pecucha: jego żona Zofia oraz syn Dariusz.

– Żoną Grzegorza Pecucha byłam przez 48 lat, do momentu jego odejścia do lepszego świata. Od początku znajomości podziwiałam jego twórczość i zainteresowanie ludźmi, zwierzętami i tym materiałem, w którym rzeźbił. Jego rzeźby są również w kamieniu, ceramiczne, mam nawet rzeźbę misia wykonaną z parafiny. Rzeźbił we wszystkim, co było dostępne, co było możliwe do przetworzenia w coś, co miał w myślach – mówiła podczas wernisażu żona artysty, Zofia Pecuch.

– W czasie II wojny światowej mąż był na robotach u Bauera. Został oderwany od matki, z Florynki. Po wojnie pracował kilka miesięcy w pracowni rzeźbiarza nowosądeckiego, pana Żaroffe i od tego człowieka dowiedział się, że w Zakopanem jest szkoła rzeźbiarska. Został przyjęty i ukończył szkołę. Potem ukończył Akademię Sztuk Pięknych w Warszawie, a dyplom obronił w pracowni prof. Wnuka. Do 1973 r. pracował jako nauczyciel, potem wybuchła afera z pomnikiem generała Sikorskiego. Grono pedagogiczne zostało przetrzebione przez ubecję, zmianie musiała ulec też dyrekcja. Potem mąż był już wolnym człowiekiem i bardzo się z tego cieszył, był na rencie, miał czas na rzeźbienie, rzeźbił duże rzeźby, miał kontakt z ludźmi, ze szkołą. Zmarł w wieku 75 lat – mówiła Zofia Pecuch.

Znaczenie tytułu wystawy wyjaśniła kuratorka Anna Florek z Muzeum Okręgowego w Nowym Sączu.

– Tytuł wystawy „Powrót do siebie” to nie powrót Pecucha w rodzinne strony czy w Beskid Niski, tylko powrót jako przywołanie słów Antoniego Kenara, który nawoływał swoich uczniów do powrotu do siebie. Była taka zabawna, mądra sytuacja, kiedy Grzegorz Pecuch kończąc Akademię Sztuk Pięknych w Warszawie przyjechał do Antoniego Kenara, pochwalić się swoją pracą dyplomową i przywiózł dwie rzeźby, takie bardzo wystudiowane, akademickie i Antoni Kenar tak popatrzył na nie i stwierdził: Grzegorz Pecuch, wracajcie do siebie, czyli odrzućcie to, co akademickie, a wracajcie do tego, co w was zakorzenione, co prawdziwe i namawiał ich do poszukiwania własnej drogi i własnych inspiracji – mówiła Anna Florek.

W grudniu 2022 r. ukazała się książka autorstwa prof. Katarzyny Chrudzimskiej – Uhera z Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Warszawie. Można ją nabyć w kasie Domu Gotyckiego – oddziale Muzeum Okręgowego w Nowym Sączu. Książka przedstawia historię rodziny Pecuchów oraz twórczość artysty.

 

Agnieszka Małecka/Muzeum Okręgowe w Nowym Sączu

Fot. Piotr Droździk 

Targi Edukacja, Kariera, Przyszłość

REPERTUAR KINA SOKÓŁ

Reklama