Pomnożone szczęście

Pomnożone szczęście

Adrianna Michalik to chodzący wulkan energii. Zuzia, Tosia i Lena odziedziczyły tę cechę po mamie – prawdziwe żywe sreberka, czy jak mówi Ada „aparatki”. Wszystkie cztery zarażają swoim optymizmem i szalonymi pomysłami. Ada łapie życie pełnymi garściami i z zapałem realizuje swoje pasje. Tylko Wojtek – głowa rodziny, drży z obawy o cztery najważniejsze kobiety w swoim życiu – żonę i córki trojaczki.


Ada przychodzi na spotkanie wraz ze swoim trio. Dziewczynki są tylko trochę do siebie podobne. Każda inna, każda inaczej ubrana i każda z innym charakterem. Zza stołu patrzą wesołe, brązowe, zielonkawe i niebieskie oczy. Od razu można zauważyć zorganizowanie ich mamy, która przed każdą kładzie identyczny zeszyt i długopis. Na stole pojawiają się też kredki i kolorowanki oraz talerze z pierogami. Drobna 33-latka zadbała o wszystko. – Czy mama za wami nadąża? – pytam ze śmiechem. – Taaaak – odpowiada Zuzia. – Jesteśmy grzeczne – dodaje Tosia z błyskiem w oku.

Po chwili wszystkie trzy rozgadują się na dobre. Z buziami fioletowymi od pierogów z borówkami opowiadają o tym, w co najbardziej lubią się bawić, jak idzie im czytanie w szkole i jak to jest być trojaczkami. Mówią o wymarzonym domu i psie. Dowiaduję się też, że dziewczynki uwielbiają wycieczki z rodzicami i wypady na mecze piłki nożnej. – Bartek Kapustka przybił mi piątkę! Zakochałam się w nim… – zdradza Lenka.

Trzy testy ciążowe

3 lipca 2011 roku życie Adrianny Michalik stanęło na głowie. Wtedy to w 31 tygodniu ciąży na świat przyszły jej długo wyczekiwane córeczki. O godz. 23.05 urodziła się Zuzia, której śpieszyło się na świat. Później w dwuminutowych odstępach pojawiły się Tosia i Lenka.

– Lena była zaskoczeniem, bo to całą ciążę był Stasiu. Lekarze mówili nawet, że może być dwóch chłopców – wspomina z uśmiechem Ada. – Zawsze chciałam mieć dzieci. Jestem z dużej rodziny, było nas pięcioro. Jednak z mężem przez dłuższy czas mieliśmy problem z zajściem w ciążę i dziewczyny mamy dzięki terapii hormonalnej. Miało ich w ogóle nie być – opowiada sądeczanka. – Kiedy w sylwestra dowiedziałam się, że jestem w ciąży, płakałam. Nie mogłam w to uwierzyć. Zrobiłam wtedy trzy testy ciążowe, wszystkie wyszły pozytywnie i to chyba był taki znak – śmieje się Ada. – Tydzień później dowiedzieliśmy się, że (…)

Przeczytaj całość w specjalnym wydaniu „Dobrego Tygodnika Sądeckiego”:

Targi Edukacja, Kariera, Przyszłość

REPERTUAR KINA SOKÓŁ

Reklama