Polska to są najlepiej zainwestowane pieniądze!

Polska to są najlepiej zainwestowane pieniądze!

Rozmowa z Januszem Komurkiewiczem, członkiem Zarządu Fakro.

– Sponsor reprezentacji piłkarskiej jest usatysfakcjonowany? Kadra pojechała na Mistrzostwa Europy. To sukces, który wieńczy dzieło po latach chudych?

– Nigdy nie stawialiśmy takiego celu, że jesteśmy sponsorem reprezentacji i żądamy wygrania eliminacji. Awans do Euro czy na Mundial, to są jakby elementy dodatkowe. Najważniejsze jest to, że jesteśmy z reprezentacją, że nasze logo jest kojarzone z reprezentacją Polski w piłce nożnej.

To jest dla nas priorytet. Natomiast zupełnie inaczej jest odbierany ten sponsoring i nasz związek z reprezentacją, kiedy jest sukces niż wtedy, gdy tego sukcesu nie ma. A minione lata takie były. Długo czekaliśmy na te sukcesy i teraz –  można powiedzieć – spijamy śmietankę, a reprezentacja nam nagradza te lata, które przetrwaliśmy wspólnie.

– Przez te lata chude wypowiadał się Pan w podobnym tonie z tym samym uśmiechem, jakby Pana nie martwiły wcześniejsze porażki.

– A to dlatego, że w marketingu sportowym trzeba mieć dużo cierpliwości i wynik tak na prawdę nie jest najważniejszy. Oczywiście w sporcie liczą się wyniki, każdy po to walczy, po to trenuje, po to wyciska z siebie litry potu, żeby osiągnąć sukces. My jednak mamy kilka celów do osiągnięcia. Najważniejszym jest skojarzenie z reprezentacją, czyli wspieranie się dwóch mocnych marek: marki Fakro i marki polskiej reprezentacji. Natomiast sukces jest czymś pięknym w sporcie, ale nie tylko sukces. Piękne jest to, że padają bramki w czasie ważnych meczy, wtedy, gdy właśnie wyświetlana jest na bandach elektronicznych reklama Fakro.

Tak było w meczu z Irlandią, kiedy padła bramka, która dawała nam awans do Mistrzostw Europy 2016. Dam jeszcze przykład ostatniego meczu – wspaniała bramka

w meczu z Holandią, również z reklamą Fakro w tle. Czy to jest zrządzenie losu? Myślę, że to wynagrodzenie naszej cierpliwości za lata spędzone z reprezentacją.

– Który gol sprawił Panu większą radość?

– Jedno i drugie było czymś wyjątkowym i wspaniałym, bo jako sponsor bardzo przeżywamy sukcesy i porażki reprezentacji. Niemniej jako rasowy marketingowiec zdaję sobie sprawę, że bramka z Irlandią, która dała zwycięstwo i awans do mistrzostw jest powtarzana nie tylko w polskiej telewizji, ale we wszystkich telewizjach Europy, a nawet świata. To jest taki bonus od losu czy też od reprezentacji,

który trudno wycenić, bo on przekłada się na wzrost rozpoznawalności marki Fakro, jest świetną promocją firmy.

– Czujecie, że jesteście kojarzeni z reprezentacją?

– Bardzo często. Po każdym meczu mamy mnóstwo gratulacji i ciepłych słów. Oczywiście padają też i gorzkie uwagi.

– Dlaczego wy jesteście ich adresatem? Przecież to nie Fakro gra na boisku.

– Fakro nie gra w piłkę, ale jesteśmy kojarzeni. Było wiele bardzo gorzkich sytuacji, kiedy kilka lat temu reprezentacja grała źle i po każdym przegranym meczu właśnie my otrzymywaliśmy mnóstwo maili z informacją, że od tej pory osoba pisząca, kibice – przestają promować i kupować nasze produkty. To było przykre. Przegrany mecz czy zła postawa zawodników przekłada się też na wizerunek sponsora, a my bardzo mocno bierzemy sobie do serca wyniki i utożsamiamy się z reprezentacją. Zawsze zależy nam na sukcesie, bo przez jego pryzmat odbierają nas kibice. Dlatego teraz bardzo się cieszymy z tych sukcesów.

– A miał Pan chwile zwątpienia, pojawiała się myśl, żeby zrezygnować, wycofać się ze sponsoringu piłkarzy?

– Nigdy! A jest wiele przykładów innych sponsorów, którzy pod naporem takich gróźb i komentarzy wycofywali się i zrywali ważne kontrakty. Nam to do głowy nigdy nie przyszło żeby zrywać kontrakt, bo wiemy, że sponsoring wymaga cierpliwości, a ta współpraca daje wspaniały rezultat po dłuższym okresie czasu. W sporcie trzeba być cierpliwym, bo w niego wpisane są  i porażki, i sukcesy. Nie można się od pierwszej przegranej obrażać na drużynę, którą się sponsoruje.

– A teraz nastał czas odbierania miłych maili od kibiców?

– Zdecydowanie. Delektujemy się tym sukcesem, otrzymujemy dużo ciepłych słów. Zdajemy sobie sprawę, kim są kibice reprezentacji piłki nożnej. To są nasi sprzedawcy, to są wykonawcy – to oni chodzą na mecze, oni się pasjonują sportem i piłką nożną. To dla nich gra reprezentacja i właśnie dlatego jesteśmy z reprezentacją. Teraz przeżywamy bardzo dobry okres i on nam wynagradza te wszystkie słabsze chwile, których mimo wszystko było mniej.

– Już wiemy, że wynik reprezentacji przekłada na klimat wokół firmy, a czy przekłada się na sprzedaż produktów?

– Absolutnie się nie przekłada. Tak pokazują badania profesjonalnych firm i te, które sami wykonujemy. To się bezpośrednio nie wiąże ze sobą. Nie jest tak, że po przegranym meczu nagle spada nasza sprzedaż, a po wygranym gwałtownie wzrasta. To się rozkłada w czasie, tu chodzi o skojarzenie reprezentacji z marką Fakro. Marka jest coraz lepiej znana, coraz bardziej rozpoznawalna i w Polsce, i zagranicą.

– Kiedy zaczynaliście ten sponsoring 10 lat temu, to partnerów reprezentacji można było policzyć na palcach jednej ręki. Dzisiaj ścianka, na tle której wypowiadają się piłkarze i trener jest gęsta od logotypów firm.

– Bo dzisiaj reprezentacja jest naszym towarem eksportowym pożądanym przez wiele firm. A my szczycimy się tym, że jesteśmy już ponad 10 lat sponsorem piłkarzy. Tak naprawdę nie ma drugiego sponsora, który tak długo byłby z naszą reprezentację. Dzisiaj PZPN nie ma problemów ze sponsorami. Wręcz przeciwnie, to reprezentacja wybiera sobie, kogo by chciała mieć w gronie sponsorów i dyktuje warunki. Takie jest prawo rynku.

– A PZPN jest lojalny wobec lojalnego partnera?

– Uważam, że tak. PZPN jako organizacja zmienia się bardzo. Z roku na rok albo z kontraktu na kontrakt poprawia się obsługa sponsorów. PZPN pod rządami Zbigniewa Bońka jest przyjazny sponsorom, jest otwarty na dialog, otwarty na słuchanie potrzeb swoich partnerów, co nie było taką oczywistą sprawą w poprzednich latach.

– Honorujecie też swoich kontrahentów i partnerów takimi bonusami jak zabieranie ich na ważne mecze.

– I jesteśmy z tego dumni. Jesteśmy lojalnym partnerem wobec naszych dekarzy czy sprzedawców, a oni są lojalni wobec nas. Staramy się tą lojalność wynagradzać na różne sposoby. Jednym z nich jest właśnie wspólne oglądanie meczy. Oni sobie bardzo cenią moment spotkania z nami na meczu piłkarskim. Tak budujemy biznesowe relacje partnerskie. Tak budujemy lojalność, bo tam gdzie są emocje, tam rodzi się przyjaźń, a w biznesie przyjaźń jest bardzo potrzebna.

– Wie Pan już jaki będzie kolejny rozdział waszej współpracy z reprezentacją? Jest ona uzależniona od wyniku we Francji?

– Mamy z PZPN kontrakt ważny do roku 2018, a więc do Mundialu w Rosji. Dzisiaj, jeśli miałbym prorokować, to zdecydowanie jestem za przedłużeniem tego kontraktu, ale do tego jest potrzebna zgoda dwóch stron. Myślę, że obydwie strony dzisiaj na pewno są zadowolone ze współpracy i to dobrze rokuje na kolejne lata.

– Kiedyś powiedział Pan, że pieniądze zainwestowane w reprezentację to najlepiej zainwestowane marketingowo pieniądze przez Fakro.

– I dzisiaj mogę to zdanie powtórzyć. Po latach, kiedy przyszedł sukces, kiedy ten entuzjazm i lojalność wśród naszych partnerów biznesowych jeszcze urosły, mogę to tylko potwierdzić: to są najlepiej zainwestowane pieniądze! Mamy największy zwrot marketingowy z inwestycji marketingowej, bo to się przekłada na lojalność partnerów i dobry wizerunek firmy.

– Wybiera się Pan do Francji?

– Tak, na pewno na mecz Polska-Niemcy. Zakładam jednak, że wybiorę się również na 1/8 finałów i 1/4 finałów, ponieważ wierzę, że w 1/4 zagra Polska.

Rozmawiał Wojciech Molendowicz

Reklama