Sądeckim policjantom udało się dotrzeć do chłopaka, który poinformował we wtorek (25 lutego) przypadkowego kierowcę, że jego kolega skoczył z mostu kolejowego w Nowym Sączu. Okazuje się, że dwudniowe poszukiwania nad Dunajcem były bezcelowe. Tak naprawdę z przeprawy nikt nie skoczył.
– Zgłoszenie dotyczące upadku lub skoku z wysokości nie może być przez służby zbagatelizowane i tak było również tym razem, kiedy funkcjonariusze otrzymali taką informację. W tym przypadku zgłoszenie było jednak dość nietypowe, ponieważ młody chłopak powiadomił o rzekomym zdarzeniu kierowcę przejeżdżającego samochodu i szybko się oddalił – informuje asp. Iwona Grzebyk-Dulak Oficer Prasowa KMP w Nowym Sączu.
Wątpliwości mundurowych wzbudził też fakt, że rzekomy świadek nie skontaktował się z policją osobiście. Z tego powodu działano dwutorowo: policjanci z pomocą strażaków przeczesywali brzegi i koryto rzeki w poszukiwaniu osoby, która miała skoczyć z mostu, ale działali również operacyjnie.
Stróżom prawa udało się ustalić wizerunek, a następnie tożsamość chłopaka, który o rzekomym zdarzeniu powiadomił kierowcę. Okazało się, że informacja przez niego przekazana nie była prawdziwa i z mostu kolejowego nikt we wtorek nie skoczył.
– Obecnie trwają czynności pod kątem popełnienia wykroczenia bezpodstawnego wezwania Policji i bezprawnego wywołania alarmu (art. 66 kodeksu wykroczeń) – dodaje asp. Iwona Grzebyk-Dulak.
Więcej na temat prowadzonych nad Dunajcem poszukiwań TUTAJ.
fot. archiwum dts24.pl