Pięć przykazań Romana Kluski

Pięć przykazań Romana Kluski

Ktoś kiedyś napisał o nim, że jest prawicowy jak PiS, liberalny jak Platforma, a na dodatek rolnik – jak PSL. Jest jednym z najbogatszych Polaków, przedsiębiorcą, który przeszedł drogę „od zera do milionera”. Roman Kluska – idealny kandydat na prezydenta wszystkich Polaków nie chciał jednak być prezydentem, choć bardzo go do tego namawiano.

Jak mówi – przemodlił to i uznał, że lepiej jednak hodować owce, produkować sery i uczyć innych, jak założyć i rozwinąć firmę, zapewniającą dostatnie życie właścicielowi i pracownikom. Pielgrzymuje więc po Polsce i wygłasza wykłady, które są hybrydą lekcji ekonomii i… rekolekcji. Jednego z takich wykładów wysłuchali niedawno studenci Wyższej Szkoły Biznesu w Nowym Sączu. Twórca Optimusa dał im swoją własną receptę na biznesowy sukces.

Oto co przepisał na recepcie:

  1. Wszystko co robisz, rób dobrze

– Kiedyś w Krakowie pewien człowiek, nie mając wcale dużych pieniędzy założył na Kazimierzu małą restauracyjkę „U Jędrusia”. Robił tak dobre pierogi, że ustawiała się po nie długa kolejka. Za ubiegły rok sprzedał produktów chłodzonych za 220 mln zł. Ogromne pieniądze da się zarobić nawet na zwykłych pierogach. Jak? Jest jeden wspólny mianownik biznesów, które tak się rozwijają: wszystko, za cokolwiek się brali ich twórcy, robione było dobrze. Jeśli chcecie osiągnąć sukces, starajcie się wszystko robić najlepiej jak można.

Jednym z pierwszych czynników biznesowego sukcesu są warunki, w jakich przychodzi prowadzić działalność gospodarczą. Byłem szczęściarzem, ponieważ gdy budowałem swoją pierwszą firmę, trafiłem na idealny, książkowy wolny rynek. Na początku lat 90., w czasach obowiązywania tzw. „ustawy Wilczka” opartej na zasadach: „co nie jest zakazane, jest dozwolone”, mieliśmy płacić podatek dochodowy, przestrzegać prawa celnego i kodeksu pracy. Nie było więcej ograniczeń. Wpadłem wówczas na pomysł, że założę firmę informatyczną. Warunki były idealne: żadnych regulacji branżowych, żadnych koncesji, żadnych wymaganych zezwoleń. Ale zdawałem sobie sprawę, że o sukcesie mojego pomysłu zadecyduje klient. Takich firm jak moja było przecież mnóstwo. Wiedziałem, że albo będę miał najlepszy wyrób, najlepiej serwisowany, najlepiej reklamowany, z najlepszą obsługą klienta, albo mojej firmy… nie będzie. I jeszcze jedna bardzo ważna rzecz: jeśli nie przekonam pierwszego, drugiego i kolejnego pracownika do tego, co jest istotą sukcesu, jeśli wszyscy od szefa po szeregowego pracownika nie będziemy sprzyjać klientowi – to o sukcesie możemy zapomnieć.

Jeśli zarazicie swoją pasją podwładnych, jeśli zmotywujecie ich i przekonacie, że służba klientowi powinna być powołaniem każdego z nich, że klient musi być zadowolony – to zostawicie konkurencję w tyle. Ukierunkujcie firmę na służbę, energię pracowników – na zadowolenie klienta i na jakość usługi lub produktu. To pierwszy warunek waszego sukcesu.

  1. Szukaj branż zapomnianych przez polityków

Jeżeli myślicie o założeniu własnej firmy, starajcie się wybrać te branże i te miejsca, gdzie jest najwięcej wolnego rynku. Niestety polscy posłowie i kolejne polskie rządy od bardzo dawna produkują na masową skalę hamulce biznesu. Każda nowa ustawa jest kolejną barierą dla przedsiębiorczości. Żadna opcja rządząca nie zrobiła w tym trendzie znaczącej korekty. Mamy pełną kontynuację tej strasznej dla biznesu polityki: regulowania, regulowania i jeszcze raz regulowania. To, że teraz wprowadza się ulgi dla najmniejszych firm, to jest tylko namiastka. Istotnej zmiany, jeśli chodzi o gospodarkę, nadal brakuje.

W tych warunkach trzeba wykazać się pomysłowością. Jeden z moich znajomych prosząc mnie o dochowanie tajemnicy dotyczącej branży w jakiej działa, podzielił się niedawno znakomitą wiadomością o swoim sukcesie. Okazało się, że rząd zapomniał o regulacji jednej z branż i dziś ta branża ma w Polsce potentatów w skali świata. Jesteśmy w światowej czołówce producentów dobra luksusowego, drogiego opartego o zaawansowane technologie. Nie powiem co to za branża, bo czuję się zobowiązany dochować złożonej obietnicy, ale szukajcie takich branż. Jest ich więcej

3. Pozwól innym nie przegrywać

Każde spotkanie, każda relacja, obojętnie z kim – czy z klientem, czy z pracownikiem, czy z parterem – niech zawsze będzie spotkaniem dwóch zwycięzców. Czasem będzie tak, że możecie mieć nad kimś druzgocącą przewagę. Jeśli jej nie wykorzystacie, jeśli pozwolicie na relację opartą na wzajemnej satysfakcji, zyskacie sobie sprzymierzeńców, którzy kiedyś mogą się wam odwdzięczyć w sposób trudny do przewidzenia.

Wydarzyło się to, kiedy Optimus był średniej wielkości firmą. Idę z moim zastępcą po magazynie i nagle on wyciąga rękę i łapie paczkę dyskietek. Mój zastępca! Wiceprezes! Ktoś, kto bardzo dobrze zarabia – łakomi się na paczkę dyskietek. Nie było innego wyjścia: musiałem go zwolnić. Jeśli znajdziecie się w podobnej sytuacji, wcale nie musicie wykorzystywać waszej przewagi. Powiedziałem mu: Nie mogę tego tolerować, to jest firma oparta na etyce. Pisz wypowiedzenie. Napisał. Odszedł w honorze. Wszyscy myśleli, że to on rozstaje się z firmą z jakiegoś powodu. Zachował twarz. Po wielu latach założyłem firmę, która produkuje i sprzedaje sery owcze. Jednym z naszych głównych kanałów sprzedaży jest internet. Pewnego razu ktoś włamał się na nasz serwer i zrobił tam spustoszenie. W ostatniej chwili archiwizowaliśmy dane, ale serwer padł. Odbudowanie go to nie jest prosta sprawa. Informatyk powiedział wówczas, że zna firmę, która od ręki może nasz problem rozwiązać. „Prowadzi ją człowiek, który chyba kiedyś u pana pracował”– powiedział. Okazało się, że to jest ten człowiek, z którym rozstałem się po incydencie z dyskietkami. Ponieważ pożegnaliśmy się elegancko ,w ciągu paru godzin nasz serwer znów był odpalony, sprzedaż znów działała, a klienci nawet nie wiedzieli o włamaniu. Każde spotkanie zakończone nie wykorzystaniem swojej przewagi, a relacją dwóch zwycięzców – opłaca się.

  1. Świeć przykładem

Pewnego razu zostałem zaproszony do Niemiec, do największego w Europie producenta komputerów. Gdy oglądałem tę fabrykę – mówię szczerze – nogi się pode mną ugięły. To, co zobaczyłem, położyło mnie na łopatki: fabryka była tak zautomatyzowana, że na linii montażowej nie było ani jednego człowieka. Korytarzami wiodły ścieżki magnetyczne, po których jeździły bezobsługowe wózki dowożące części automatom montującym. I ta cała maszyneria chodziła 24 godziny na dobę, nawet w święta. Nikomu nie trzeba było płacić nadgodzin. A my w Optimusie pracowaliśmy na najwyższych obrotach i nie byliśmy w stanie zaspokoić zapotrzebowania, bo u nas zamiast maszyn byli ludzie. Wiedziałem, że na taką inwestycję nie możemy sobie pozwolić. Nie mieliśmy żadnych szans. Jak struty szedłem na obiad, na który zaprosił mnie właściciel fabryki i nagle, gdy wychodziliśmy głównym wyjściem, z sufitu spadła na mnie klatka. Myślę: chcą mnie dobić do końca. Ale zrobił się rumor, klatkę otworzono, szef przeprosił i wyjaśnił co się stało. Otóż mieli poważny problem. W odległości 100 kilometrów od ich fabryki w sklepikach i na targach można było kupić ukradzione w fabryce części elektroniczne… Procesor jest malutki, kosztował około 500 dolarów, do kieszeni można przecież włożyć takich części mnóstwo. Dla producenta to oznacza tysiące dolarów strat… Więc wymyślili taki system. W różnych miejscach fabryki zamontowano klatki, czujniki i generatory liczb losowych. Ludzie losowo poddawani byli kontroli. Padło między innymi na mnie. Spytałem, czy ten sposób okazał się dobrym rozwiązaniem problemu. „Problem jest teraz mniejszy” – odpowiedział właściciel.

Lecąc samolotem do Polski zacząłem dochodzić do siebie. U niego problem się tylko zmniejszył, a my nie mamy problemu w ogóle. Dlaczego? Bo firma oparta na etyce nie potrzebuje kosztownych struktur organizacyjnych i kontrolnych, a na dodatek szybciej dopasowuje się do rynku. Są dwie zasady, których znajomość pomaga osiągnąć ten stan, jaki osiągnęliśmy w Optimusie. Pierwsza brzmi: ryba psuje się od głowy. Jeśli ja postępuję pedantycznie, to tak samo postępują moi zastępcy, kierownicy i dyrektorzy. Druga brzmi: nigdy nie wymagaj od kogoś więcej, niż wymagasz od siebie. Zawsze postępuj tak, żeby wszyscy mogli brać z Ciebie przykład.

  1. Poszukaj sposobu na stres

Przedsiębiorcy zarabiają przeważnie więcej niż pracownik najemny, mają więcej wolności, nie mają nad sobą nadzorcy…, ale to wszystko co daje radość z bycia przedsiębiorcą, ma swoją cenę, bo prowadzenie firmy wiąże się z obecnością w życiu stresu. Jeśli nie wykształcimy w sobie umiejętności radzenia sobie ze stresem, nasze decyzje będą dużo gorsze. Wkrótce po tym, gdy sprzedałem spółkę i zarobiłem ogromną ilość pieniędzy, zostałem aresztowany pod zarzutem wyłudzenia 30 mln zł podatku. Wcześniej oczywiście moi prawnicy na wszystkie sposoby rozpoznawali sytuację. Napisaliśmy pismo z zapytaniem o stanowisko do urzędu skarbowego. Po dwóch tygodniach dotarła odpowiedź, z której wynikało że w tej sytuacji podatek dochodowy nie występuje. Prawnicy mówili: „Ma pan dokument, który pana chroni w każdej sytuacji; chciał pan zapłacić, ale urząd skarbowy napisał, że nie ma takiego obowiązku”.

Nagle wszystko rozsypało się jak domek z kart. Do domu zapukali policjanci z nakazem doprowadzenia mnie siłą do prokuratury, bo jestem szefem grupy przestępczej. W domu pozostała grupa policjantów, która miała przeszukać i zabezpieczyć majątek na poczet szkód, które podobno Polsce wyrządziłem. Trafiłem do czteroosobowej celi, w której jeden z więźniów siedział za zabójstwo, inny za wielokrotne pobicie. I ci więźniowie okazali się dla mnie bardziej ludzcy niż urzędnicy państwowi, którzy oskarżyli mnie o coś, czego nie zrobiłem. Mózg rozsadzało poczucie krzywdy. Do dziś odwiedzają mnie czasem ludzie z podobnymi historiami. Są po wylewach, po zawałach, z rozbitymi rodzinami. Organizm takiej krzywdy po prostu nie wytrzymuje. Mnie coś uratowało, choć w tej celi wszystko prysło: moje poczucie, że jest sprawiedliwość, że policja goni złodziei…

Kiedyś przez przypadek trafił w moje ręce dzienniczek świętej Faustyny. Tekst napisany przez dziewczynę z czterema klasami, ale logicznie i bez najmniejszej sprzeczności, w taki sposób, że ja, zawsze kierujący się rozsądkiem, nie miałem się do czego przyczepić. Dziewczyna po czterech klasach szkoły podstawowej zaginała mnie… I właśnie to, co napisała, stało się moim sposobem na stres. Przekonałem się na własnym przykładzie, że Bóg przejmuje nasze problemy, kiedy człowiek odpowie na Jego miłość bezwarunkowym zaufaniem, bez względu na to co się dzieje. Jeśli potrafimy zaufać, problemy się rozwiązują. Jeśli się nie rozwiązują, to znaczy, że należy coś zmienić. Zaufałem i moje problemy zaczęły się rozwiązywać. Sąd przyznał mi rację, uznał, że aresztowano mnie bezprawnie, oczyszczono mnie z zarzutów. A dziś jestem szczęśliwym człowiekiem. Nie dlatego, że mam pieniądze, ale dlatego, że mam niezawodne oparcie.

Czytaj „Dobry Tygodnik Sądecki” – kliknij i pobierz bezpłatnie cały numer:

Roman Kluska – założyciel (1988) i prezes polskiej firmy Optimus produkującej sprzęt komputerowy. W 2000 r. sprzedał spółkę BRE Bankowi i Zbigniewowi Jakubasowi za ponad 260 mln zł. Współtwórca portalu Onet, fundator sanktuarium w Łagiewnikach. W 2002 r. został aresztowany za domniemane wyłudzenie 30 mln zł podatku. Sąd przyznał później, że bezprawnie i przyznał Klusce pięć tys. zł. odszkodowania. W 2003 r. Roman Kluska. dostał nagrodę Kisiela za „walkę z bezprawiem państwowym”. Zajmuje się hodowlą owiec i produkcją naturalnych serów. Sprzedaje je przez internet oraz za pośrednictwem sieci Piotr i Paweł pod szyldem Prawdziwe Jedzenie. W 2018 r. uplasował się na 98. miejscu listy stu najbogatszych Polaków tygodnika „Wprost” z majątkiem oszacowanym na 340 mln zł.

 

WYBORY 2024

REPERTUAR KINA SOKÓŁ

Reklama