Pekiniada (VIII). Krew na arenach

Pekiniada (VIII). Krew na arenach

Reprezentacja Ukrainy nie zakwalifikowała się do turnieju hokeja na lodzie Zimowych Igrzysk Olimpijskich w Pekinie 2022. W obecnej sytuacji międzynarodowej mecz Ukrainy z ekipą Rosyjskiego Komitetu Olimpijskiego miałby szansę stać się hitem kolejki. Tak już na igrzyskach bywało, że reprezentacje, których ojczyzny znajdowały się w konflikcie politycznym, a nawet zbrojnym, toczyły zażarte boje, zdarzało się, że naprawdę krwawe!

Kiedy Związek Radziecki przy udziale bratnich państw, w tym Polski, zdławił w sierpniu 1968 r. tzw. Praską Wiosnę, odwet nastąpił na lodowisku w czasie meczów hokeja na lodzie. Mistrzostwa Świata w 1969 r. miały odbyć się właśnie w Czechosłowacji, ale z powodu napięcia politycznego przeniesiono je do neutralnej Szwecji. Zatem do dwóch starć Czechosłowacja-ZSRR doszło w Sztokholmie. Hokeiści czescy i słowaccy szykowali się do nich jak na wojnę.

Policja sztokholmska profilaktycznie wnioskowała, żeby te mecze rozgrywać przy pustych trybunach, ale organizatorzy nie wyrazili zgody. Toteż publiczność zagrzewała drużynę Czechosłowacji do boju, skandując „Dubczek, Dubczek!”, bo tak nazywał się wywieziony do Moskwy przywódca Praskiej Wiosny.

Kibice czechosłowaccy „uzbroili się” w dwa transparenty: „Dziś nawet człogi wam nie pomogą” i „W sierpniu wy, dzisiaj my”. I rzeczywiście Czechosłowacja, po niezwykle brutalnym meczu, wygrała 2-0. Napastnik Jozef Golonka po każdym golu wycelowywał kij w stronę ławki rezerwowych ZSRR i markował strzelanie. Zwyczaj nakazywał, żeby po meczu zawodnicy podali sobie ręce, ale zwycięzcy odwrócili się od pokonanych plecami i zjechali z lodu. W ich kraju zapanowała euforia: ludzie wylegli na ulice z flagami.

W drugim meczu, jeszcze bardziej zażartym, nasi południowi sąsiedzi, wtedy zjednoczeni w jedno państwo, ponownie wygrali, tym razem 4-3. Na ulicach czeskich i słowackich miast znów pojawiła się ludność ze sztandarami.

Okazało się jednak, że były to jedynie wygrane „bitwy”, bo w całej „wojnie”, podobnie jak w rzeczywistości pozasportowej, zwyciężyła ostatecznie ekipa ZSRR, zdobywając tytuł mistrza świata, a biedakom-Czechosłowakom przypadł brązowy medal. Zaledwie brązowy, choć byli aktualnymi mistrzami olimpijskimi z Grenoble ’68.

W czasie ZIO w Lake Placid ’80 doszło z kolei do „cudu na lodzie”. Był to sam środek tzw. I zimnej wojny (bo z II mamy do czynienia obecnie…), radziecko-amerykańska nienawiść była obustronna. W meczu kontrolnym przed igrzyskami Amerykanie przegrali z ZSRR 3-10, ale w turnieju olimpijskim sensacyjnie pokonali najlepszą wtedy amatorską drużynę świata 4-3. Bo jeszcze wtedy w IO nie mogli brać udziału zawodowcy, zatem ekipa USA nie była składem złożonym z graczy NHL, lecz zaledwie pospolitym ruszeniem zwerbowanym na uczelniach, natomiast zespół ZSRR wielokrotnym mistrzem świata naszpikowanym gwiazdami (Trietiak, Charłamow, Malcew, Pietrow, Michajłow, Fietisow, Kasatonow, Balderis, Makarow, Krutow itd.). I to Stany Zjednoczone w dalece nie najsilniejszym składzie zdobyły u siebie złoty medal, a mocarstwowy na lodzie Związek Radziecki musiał zadowolić się srebrnym.

W 2004 r. nakręcono film fabularny „Cud w Lake Placid” z Kurtem Russellem w roli trenera Herba Brooksa. Nie trzeba dodawać, że w filmie nie mogło zabraknąć efektownych scen bójek na lodzie, po których trzeba było tamować krew z rozbitych warg i nosów.

Lodowisko jest rodzajem akwenu, tyle że zamarzniętego. W basenach z wodą w stanie ciekłym też dochodzi do brutalnych meczów. Najkrwawszy bój rozegrał się na IO w Melbourne ’56.

Odrobina tła historycznego. Jak wiadomo, w 1956 r. na Węgrzech próbowano nareszcie skończyć ze stalinizmem i zainicjowano reformy. Związkowi Radzieckiemu to się nie spodobało (tak jak w 1968 r. we wspomnianej Czechosłowacji), toteż swoim zwyczajem interweniował zbrojnie, bezwzględnie tłumiąc powstanie w Budapeszcie. A zaraz potem odbywały się IO w Melbourne, jak rzadko – akurat w listopadzie.

No i w półfinale doszło do meczu czołowych drużyn: ZSRR i Węgier. Z trybun swoich graczy zagrzewali do boju tym razem emigranci węgierscy. Niesieni falą entuzjazmu nasi bratankowie wygrali 4-0. Jednego gola z rzutu karnego zdobył Ervin Zador. Rosjanie nie mogli znieść takiego upokorzenia, toteż Walentin Prokopow zdzielił Zadora pięścią w twarz i rozbił mu łuk brwiowy (trzeba było potem założyć 13 szwów). Woda wokół zabarwiła się na czerwono – szczęściem, że w pobliżu nie było rekinów…

Na trybunach wybuchły zamieszki, emigranci węgierscy gotowali się do wskakiwania do basenu i bicia Ruskich. Ci skupili się w szyku obronnym w rogu basenu. Sędzia musiał przedwcześnie zakończyć mecz.

Tym razem, w odróżnieniu od hokeistów czeskich, którzy przegrali mistrzostwa świata, o których piszemy powyżej, waterpolistów węgierskich czekał happy end. To oni, a nie Rosjanie zostali mistrzami olimpijskimi, pokonując w finale Jugosławię. Waterpolistom ZSRR musiał wystarczyć brąz.

Po IO wielu olimpijczyków z Węgier poprosiło o azyl polityczny w Australii, bo nie chcieli wracać do ponownie podbitego przez ZSRR kraju. Zador wylądował w Kalifornii, został tam trenerem pływackim i przyczynił się do rozwoju talentu Marka Spitza, 7-krotnego mistrza olimpijskiego z Monachium ’72, najwybitniejszego pływaka świata przed Michaelem Phelpsem.

Pół wieku po IO w Melbourne ’56 powstał amerykański film dokumentalny „Freedom’s Fury” o tym najbardziej krwawym meczu w historii sportu. Jego narratorem jest Mark Spitz, a współproducentem człowiek na właściwym miejscu, bo Quentin Tarantino, reżyser takich krwawych widowisk fabularnych, jak „Pulp Fiction” czy „Kill Bill”. Nakręcono także węgierski film fabularny „1956: wolność i miłość” według scenariusza Joe Eszterhasa, scenarzysty słynnego „Nagiego instynktu”, film, który rozpoczyna się i kończy meczami piłki wodnej Węgry-ZSRR.

Na ZIO w Pekinie 2022 wprawdzie nie dojdzie do meczu hokejowego Ukraina-Rosja, ale już mecz USA-Rosyjski Komitet Olimpijski śmiało można sobie wyobrazić…

Mam nadzieję, że opowieść o meczach-wojnach nie stanie się zapowiedzią prawdziwej wojny… Bo na razie wydaje się, że Putin, który był obecny na ceremonii otwarcia IO w Pekinie 2022 dogadał się z gospodarzami, że nie zakłóci święta sportu. Ale czy tak faktycznie zrobi? Należy zwracać uwagę na pozornie mało znaczące szczegóły, jak np. to, że luksusowy jacht Putina kilka dni temu niespodziewanie wypłynął z Hamburga, gdzie cumował od dłuższego czasu, i wyruszył w rejs powrotny w kierunku Bałtyku i Rosji…

Ireneusz Pawlik

zdjęcie w nagłówku: kadr z filmu „CUD W LAKE PLACID”

Pekiniadę sponsoruje:

Targi Edukacja, Kariera, Przyszłość

REPERTUAR KINA SOKÓŁ

Reklama