Co dzieje się przy K47? Budowa stadionu Sandecji pod ostrzałem krytyki

Co dzieje się przy K47? Budowa stadionu Sandecji pod ostrzałem krytyki

stadion Sandecji, Nowy Sącz, budowa

Jedna z największych sądeckich inwestycji ostatnich lat, czyli budowa stadionu Sandecji, znalazła się pod ostrzałem krytyki ogólnopolskich mediów. W ostatnich dniach pojawił się szereg publikacji na temat tego, co dzieje się na placu budowy. Największe w Polsce portale sportowe wzięły pod lupę obiekt, który powstaje przy ulicy Kilińskiego. Dziennikarze nie przebierają w słowach. Portal Weszło określa budowę stadionu „kopalnią dziwactw”.

Jakie są główne zarzuty podnoszone przez ogólnopolskie media? – Widzieliście kiedyś budowę, na której w trakcie nocy, ni stąd, ni zowąd, zaczyna się rozbiórka? W dodatku pod okiem właściciela firmy, której inwestycja została powierzona? – rozpoczyna portal Weszło, który zaraz potem cytuje komunikat Polskiej Agencji Prasowej.

Powołana przez miejskich urzędników do budowy stadionu spółka Nowosądecka Infrastruktura Komunalna w Nowym Sączu naruszyła przepisy ustawy o zamówieniach publicznych. Już po rozstrzygnięciu przetargu na budowę obiektu w systemie „zaprojektuj i zbuduj”, urzędnicy zdecydowali o rozszerzeniu inwestycji o dobudowę dodatkowych trybun i zamknięciu bryły stadionu. W tej sprawie w marcu zeszłego roku spółka zawarła aneks do podpisanej umowy, a powinna – zdaniem UZP – rozpisać na to przedsięwzięcie odrębny przetarg.

Weszło, Przegląd Sportowy i Sport.pl zwracają także uwagę na fakt, że firma Blackbird, która wygrała przetarg na budowę stadionu, zaraz potem została sponsorem klubu. – Dziwnym zbiegiem okoliczności po wygraniu przetargu Jan Kos został sponsorem klubu, dla którego buduje stadion – cytuje Weszło, posiłkując się swoimi źródłami.

Podwykonawcy walczą o pieniądze w sądach
Ogólnopolskie media sportowe przywołują kolejną plagę, która nawiedzała budowę stadionu. – Specyficznym zdarzeniem jest fakt, że obiekt miał już kilku projektantów. Wizualizacje stadionu zmieniały się kilkukrotnie, ostatni raz — tydzień temu. Trzy miesiące przed planowanym ukończeniem budowy. Spółka miejska, która zajmuje się budową — Nowosądecka Infrastruktura Komunalna — zyskała natomiast wielomilionową dotację. Spółka, która nie zajmuje się niczym innym, po prostu nadzoruje powstawanie stadionu. Pieniędzy brakuje za to podwykonawcom – zauważa autor tekstu w portalu Weszło.

Portal powołuje się także na relację „Gazety Krakowskiej” która dotarła do pana Józefa. Swego czasu współpracował z Blackbird. W rozmowie z „Gazetą Krakowską” twierdził, że nie otrzymywał pieniędzy na wykonaną pracę.

– Po około 1,5 miesiąca oczekiwania zdecydowałem się na kontakt z adwokatem. Sprawa trafiła do sądu. Mam już wyrok w tej sprawie, czekam na jego uprawomocnienie. Część pieniędzy została mi już wypłacona wraz z odsetkami, a na drugą część jeszcze czekam. Mowa o kwotach w przedziale od 50 do 100 tys. zł. Kontaktowały się ze mną inne osoby – bezpośredni podwykonawcy stadionu, niektórzy z nich chcą odzyskać nawet ponad 100 tys. zł – tłumaczył dziennikarzom pan Józef, po czym dodał:

– Właściwie nie ma firmy, która byłaby „na czysto” z Grupą Blackbird. Są opóźnienia w wypłatach ze strony tej grupy. Czytałem to, co mówił pan wiceprezydent Bochenek, że wszystko jest dobrze i się zdenerwowałem. Napisałem zresztą do niego. Wysłałem mu faktury, z których jasno wynika, że termin na dokonanie płatności minął – czytamy w „Gazecie Krakowskiej”.

Dezinformacja
Wątpliwości odnośnie budowy nowego stadionu Sandecji jest mnóstwo. Sami wielokrotnie pisaliśmy o przebiegu prac. Sami też apelowaliśmy (przy okazji wyburzania części obiektu), aby firma Blackbird zorganizowała konferencję prasową, podczas której będzie możliwość zadawania pytań i rozwiania wszelkich wątpliwości. A to wszystko z myślą o ludziach, mieszkańcach, kibicach, którzy z niepokojem obserwują dziwne zabiegi budowlane. Firma nie przystała na telefoniczną prośbę, odsyłano nas bezpośrednio do pana Jana Kosa, który rozmowy nie podjął. Próbowaliśmy. Choć wykonawca nie ma obowiązku tłumaczyć się ze swojej pracy, to jednak spotkanie z  mediami mogło być dobrym rozwiązaniem. Choćby dlatego, że pomogłoby wyjaśnić mieszkańcom co dzieje się przy ul. Kilińskiego. Zamiast tego, dyskusja przeniosła się do mediów społecznościowych, gdzie udzielał się sam właściciel.

Jako lokalne media trzymamy kciuki, aby drużyna miała wreszcie swój dom. Zasłużyła na to. Dostała wystarczająco dużo „poniewierki”. Osobną kwestią pozostaje jednak niesamowita dezinformacja. „Gazeta Krakowska” oraz „Radio RDN” podały niedawno, że firma Blackbird wzmacnia siły robocze i od marca zatrudnia 350 nowych pracowników. Taką informację przekazał powyższym mediom wiceprezydent Nowego Sącza Artur Bochenek. Następnego dnia firma Blackbird w autoryzowanej wypowiedzi dla naszego portalu poinformowała, że podane informacje o wzmocnieniu pracowników nie są prawdziwe.

– Panu wiceprezydentowi prawdopodobnie mogły się pomylić pewne kwestie. Być może pan Artur Bochenek miał na myśli, że na placu budowy łącznie „przewinie się” 350 pracowników? Czytaliśmy dzisiaj ten artykuł, byliśmy zaskoczeni. I z całą pewnością mogę powiedzieć, że te informacje są mylące. W planie raportu zawarliśmy, że jest wzmacniana ekipa do dalszej pracy. Ale będzie to ponad 30 osób a nie 350 – przekazał portalowi DTS24 Adam Kos z firmy Blackbird.

Fot: DTS

Reklama