Odkurzone fotografie. Kto pamięta KRAM w Myślcu nad Popradem?

Odkurzone fotografie. Kto pamięta KRAM w Myślcu nad Popradem?

Z górnej półki wysypały się fotografie. Stare… Mają już dobrze ponad 30 lat. Na zdjęciach znajome miejsca, znajomi i znani ludzie…

Nad Popradem bywali politycy i artyści, tych ostatnich najwięcej. Co łączy Mieczysława Gila (Solidarność), Waldemara Świrgonia (ZSL), aktorów Jana Nowickiego, Marka Nowakowskiego, Jana Himilsbacha, Iwonę Omąkowską, Ryszarda Sygitowicza, prof. Wiktora Bonieckiego, prof. Aleksandra Krawczuka? Wszystkich połączył KRAM, czyli „Konfrontacje Ruchu Artystycznego Młodzieży” w Myślcu nad Popradem koło Starego Sącza. Była to impreza pod szyldem ZSPM, ale na wskroś związana z kulturą, skierowaną do młodych, utalentowanych ludzi. I co ważne – bez politycznego zacięcia i zadęcia.

Zakres zajęć był bardzo szeroki: od folkloru, po jazz, rock, teatr, poezję, malarstwo czy fotografię. Młodzieżą zajmowali się ówcześnie wybitni artyści scen polskich. Na KRAM-ie bywali: Jacek Federowicz, Andrzej Zaucha, Andrzej Sikorowski, Marek Grechuta, Alicja Suzin, Elżbieta Zapendowska, Krzysztof Hering, Teresa Tutinas, Elżbieta Igras, Jan Jakub Należyty, Henryk Cyganik, Janusz Kondratowicz, Andrzej Torbus, Albin Siwak, Krystyna Prońko, Henryk Mosna, Marek Karewicz, Andrzej Szarek i wielu, wielu innych.

O KRAM-ie pisali Jerzy Leśniak, Jerzy Wideł, Sławomir Sikora. Była też  gazetka redagowana przez uczestników –  „Pogłosy KRAM-u” i radio KRAM, które prowadził Andrzej Krupczyński…

Każde wakacyjne spotkanie było wydarzeniem na skalę krajową. Po KRAMIE odbywał się też SZPAK, czyli impreza skierowana do młodzieży szkolnej. Mieszkali w namiotach, kadra – w domkach. Od rana do wieczora trwały zajęcia, które kończyły się koncertami uczestników.
Prof. Wiktor Boniecki opowiadał wówczas, (a wtedy PRL miał się jeszcze całkiem nieźle), jak pojechał do Francji z wykładami. Po powrocie mówił o tym jak to jest na Zachodzie: „za Odrą widać, jak Zachód gnije, jak umiera…”. Zapadła głęboka cisza, a profesor z uśmiechem dodał: „i daj nam Boże takiej śmierci”.

Tradycyjnie prym w różnych żartach wiódł Marek Karewicz, jeden z najwybitniejszych światowych fotografów jazzu, a przy tym niezrównany gawędziarz.

Zajęcia z fotografii były niezwykle ciekawe. Kiedyś wymyślił żeby zrobić zdjęcie o wymiarach 10 m na 1 m!. Technicznie nie jest to trudne, ale logistycznie już tak. Gdzie znaleźć taką ciemnię by naświetlić papier, w czym wywołać, później utrwalić obrazy?

Jedynym wyjściem była noc i wanna. Naświetlony papier wywoływano gąbką namoczoną w stosownej chemii. W wannie rozpuszczono kilkadziesiąt litrów utrwalacza i tak przez kilka godzin powstawała niezwykła fotografia. Efekt był oszałamiający.

Warto dodać, że z tej grupy ludzi do dzisiaj kilkoro z nich zawodowo zajmuje się fotografią, filmem, a jeden z nich ukończył słynny wydział foto w czeskiej Pradze.

Wiele działo się na scenie pod wiatą. Podczas jednej z prób młodzi gitarzyści mieli zaprezentować swoje umiejętności przed Ryszardem Sygitowiczem (m.in Perfect). Każdy z młodych muzyków miał problemy ze wzmacniaczem, coś im wciąż nie grało tak jak trzeba… Kręcili nieustannie gałkami, aż w końcu zniecierpliwiony Sygitowicz wstał, wziął pierwszą lepszą gitarę, podłączył się do tzw „piecyka” i zagrał aż wióry poszły.

KRAM-ów odbyło się 17, ostatni w 1989 roku.

Na każdym powstawały filmy wideo, które niestety zaginęły. Szkoda, bo dzisiaj byłby to wspaniały dokument. Na szczęście zostało tysiące fotografii.

KRAM umarł śmiercią naturalną wraz ze zmianami politycznymi w kraju. W ówczesnej Polsce był zjawiskiem wyjątkowym i szansą kontaktu twórców – amatorów z wybitnymi ludźmi sceny, pióra i ekranu, z kulturą przez duże „K”.

WYBORY 2024

REPERTUAR KINA SOKÓŁ

Reklama