Odkurzone fotografie. Bomby w szpitalu nie było, ale było zagrożenie życia…

Odkurzone fotografie. Bomby w szpitalu nie było, ale było zagrożenie życia…

Kilka dni temu informowaliśmy, że jakiś „dowcipniś” zgłosił podłożenie bomby w sądeckim przedszkolu. Oczywiście bomby nie było, ale zamieszania w obiekcie nie brakowało.

Przeglądając archiwum, szukając zupełnie innych fotografii, natrafiłem na hasło „bomba w szpitalu”. Działo się to w 2007 roku w Nowym Sączu. Z tekstu, który się zachował wynikało, że ktoś zadzwonił i oświadczył, iż na „internie” podłożona jest bomba. Ta informacja postawiła w stan gotowości wszystkie służby ratownicze. Rozpoczęto przygotowania do ewakuacji pacjentów, a niektórzy z nich byli podłączeni do aparatury podtrzymującej życie.

Wstrzymano ruch na ulicach w pobliżu placówki. Kilka minut po ogłoszeniu alarmu bombowego pojawiły się wszystkie służby ratownicze, w tym policyjni pirotechnicy z psem, który potrafi wywęszyć materiały wybuchowe.

Oczywiście bomby nie znaleziono, a idiotę, który sprokurował całe zamieszanie, kilka dni później zatrzymano. Był nim nastolatek, uczeń liceum.

Takich przypadków w tamtym czasie było sporo. Ogłaszano alarmy w szpitalach w Limanowej, Krynicy, w szkołach podczas matur. Policja, która dysponuje odpowiednimi narzędziami tych niezwykle nieodpowiedzialnych młodych ludzi za każdym razem odnajdywała.

Targi Edukacja, Kariera, Przyszłość

REPERTUAR KINA SOKÓŁ

Reklama